Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Matylda jest już u nas! Jest bardzo miłą i spokojną klaczą. Od razu zaprzyjaźniła się z Klaudią, a z pozostałymi końmi musi się jeszcze dogadać.
Niedługo Matyldę obejrzy pani weterynarz i sprawdzi przede wszystkim jej plecy.
A jeśli chcecie odwiedzić Matyldę, zapraszam Was serdecznie na dzień otwarty w sobotę 7 października. Będzie można ją pogłaskać i nakarmić marchewkami 🙂
Dziękuję Wam z całego serca za to, że zlitowaliście się nad Matyldą i daliście jej szansę na życie.
Drodzy Państwo, chciałbym Wam bardzo podziękować w imieniu Matyldy. Wczoraj udało się zebrać brakujące pieniądze na ratę. Wszystko przelałem już dziś rano handlarzowi. Termin ostatecznej spłaty jest wyznaczony na przyszły wtorek, więc mamy prawie tydzień na zebranie pieniędzy.
Proszę Was o dalsze wspieranie tej klaczy. Jak wszystko pójdzie dobrze, to w przyszłym tygodniu przyjedzie już do nas.
Dziś mija termin spłaty raty dla Matyldy.
Jeżeli macie taką możliwość, to wpłaćcie 5, 10 czy 50 złotych, a na pewno wspólnie uzbieramy tą kwotę.
Najbardziej bym chciał, żeby było nas na tyle dużo, żebyśmy mogli małymi kwotami, bez wyrzeczeń ratować te biedne zwierzaki. Może w przyszłości to nastąpi i mniej będzie stresu.
Bardzo proszę o wsparcie!
Drodzy Państwo, zebraliśmy zaliczkę, bardzo Wam dziękuję! Udało mi się uprosić handlarza, żeby resztę rozbił nam na dwie raty. Następną ratę, 3000 złotych, musimy zapłacić do kolejnej środy.
Niestety Matylda dużo kosztuje, bo jest duża i ciężka, a przy koniach na rzeź to właśnie się liczy… Poza tym dużej, niemłodej już i zupełnie przeciętnej klaczy trudniej wzbudzić współczucie, niż małym, uroczym kucykom czy osiołkom. Więc pewnie dlatego zbiórka idzie wolniej niż przypuszczałem. Mamy jeszcze kilka dni, ale kwota jest duża i zaczynam się poważnie niepokoić.
W miarę swoich możliwości pomóżcie, nawet małą kwotą. Matylda chce żyć, tak jak każdy z nas.
Drodzy Państwo, udało nam się zebrać zaliczkę! Bardzo, bardzo Wam dziękuję, jesteście wspaniali! Udało mi się uprosić handlarza, żeby resztę rozbił nam na dwie raty. Następną ratę, 3000 złotych, musimy zapłacić do kolejnej środy.
To dużo, ale mamy jeszcze kilka dni. Wierzę, że damy radę.
Moja fundacja jest bardzo mała i z trudem udaje nam się ratować kucyki i osiołki. Zawsze, gdy jestem u handlarza muszę dokonywać najtrudniejszych wyborów, bo koni czekających na pomoc jest wiele.
Matylda to zaprzęgowa klacz, która już nie miała siły ciągnąć bryczki. Patrzy na mnie z takim wyrzutem i smutkiem, że z trudem wytrzymuję jej spojrzenie.
Handlarz mówi, że kat już na nią czeka – i jutro się z nią rozprawi. Nie możemy na to pozwolić. Chociaż spróbujmy ją uratować. Jedyne, co udało mi się wywalczyć to 900 złotych zaliczki płatne dziś.
Matylda patrzy na mnie z takim wyrzutem i smutkiem, że z trudem wytrzymuję jej spojrzenie. Nie rozumie, dlaczego zamiast we własnej pachnącej sianem stajni znalazła się tu – w brudnej, ponurej oborze, gdzie zza ściany słychać chrząkanie stada świń a z zewnątrz podniesione głosy i przekleństwa pomocników handlarza.
Podaję Matyldzie kawałek marchewki. Bierze go po chwili wahania, więc podaję jej kolejne, po kawałeczku. Mam wrażenie, że w tym ponurym miejscu daje jej to odrobinę nadziei.
Handlarz wie, dlaczego przywieziono mu Matyldę, bo właścicielem był znajomy znajomego. I chętnie mi opowiada. Matylda całe życie pracowała. Od wczesnej młodości. Zaprzęgnięta do bryczki od rana do wieczora albo woziła turystów, albo czekała na nich na rynku. To ciężka praca, ale Matylda wykonywała ją posłusznie. Wieczorami wracała do ciepłej stajni, dostawała siano i wiaderko owsa. To był moment, na który czekała cały dzień. I tak mijało jej życie. Matylda nie znała innego, więc myślę, że na swój sposób była szczęśliwa.
Ale pewnego dnia Matylda zaczęła odmawiać ciągnięcia bryczki. U koni pociągowych zdarzają się zwyrodnienia kręgosłupa, więc myślę, że zaczęły ją boleć przeciążone pracą plecy. Nie pomagał bat ani krzyki właściciela. Potrafił czasem przekonać Matyldę do pociągnięcia pustej bryczki, ale obciążonej turystami już nie. Nie mógł zmusić`jej do ani jednego kroku naprzód. Kilkukrotnie turyści musieli wysiadać z bryczki a wściekły właściciel żegnał się z zarobkiem.
Więc postanowił wymienić Matyldę na młodszą i sprawną, jak zużyty traktor czy stary samochód.
A kto kupi zaprzęgową klacz, która nie nadaje się już do pracy? Niewielu będzie chętnych. Albo wcale. Poza jednym – rzeźnią. Dlatego właśnie Matylda trafiła tu, do handlarza koni rzeźnych. A jutro rano pojedzie stąd prosto na ubój.
Matylda będzie wiedziała co to za miejsce, bo zwierzęta wyczuwają krew, śmierć i strach. Inne konie, z którymi tam przyjedzie, będą po kolei znikać. I po kilku godzinach przepełnionego strachem oczekiwania przyjdą ludzie i zabiorą na śmierć również`ją.
Matylda patrzy na mnie takim wzrokiem, jakby to wszystko wiedziała. A mi kolejny raz wstyd jest za to, że jestem człowiekiem.
Muszę stąd zabrać Matyldę. Nie zgadzam się na to, żeby tak odpłacić jej za całe życie ciężkiej pracy. Ale Matylda jest dużym koniem, więc jest o wiele droższa od kucyków i osiołków, które zawsze ratuję. Musimy zebrać dużo więcej pieniędzy. Boję się czy damy radę. Ale musimy chociaż spróbować. Handlarz żąda 900 zaliczki, jeśli ma odwołać jutrzejszy transport do rzeźni. Powiedziałem mu, żeby czekał, że dam mu te pieniądze. Pomóżcie uratować Matyldę. Proszę.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Ładuję...