Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Max po operacji długo przebywał w szpitaliku.
Jego opiekunowie bardzo interesowali się losem psa. Na zimę zamieszkali w nieocieplanym mieszkaniu i czekali na przyznanie lokalu socjalnego od miasta. Ponieważ wykazali się dobrą wolą i ogromną miłością do psa, a do tego widać było, że Max bardzo ich kocha - psiak wrócił do swoich Ludzi. To najlepszy dowód na to, że bezdomna miłość wcale nie jest gorsza!
Jesteśmy w stałym kontakcie z opiekunami. Jak zrobi się cieplej, pies zostanie wykastrowany na koszt fundacji.
18 listopada, w późnych godzinach wieczornych, Pani Kasia i Pan Marcin śpieszyli się do domu. Zmęczeni po całym dniu pracy, marzyli tylko o odpoczynku. W tym samym czasie obok rozgrywał się dramat trzech przyjaciół…
Niedaleko własnego domu Pani Kasia i Pan Marcin zauważyli dwóch bezdomnych trzymających na rękach rannego psa. Otulali go tym, co mieli. Wyglądali na bardzo bezradnych, a pies wyglądał na bardzo potrzebującego pomocy. Okazało się, że piesek ma na imię Max i kilka godzin wcześniej wpadł pod samochód. Opiekunowie szukali dla zwierzaka pomocy, ale że byli bezdomni, czyli również bardzo biedni, każda klinika zamykała przed nimi drzwi. Pomocy odmówiła także Straż Miejska. Przyjaciele byli w prawdziwej rozpaczy i zupełnie nie wiedzieli, co zrobić. Nie chcieli nic dla siebie, tylko uratować Maxa.
Pani Kasia i Pan Marcin obiecali im pomóc. Opiekunowie oddali Maxa bez namysłu, błagając tylko, aby nie odebrać im psa, ponieważ bardzo go kochają. Max trafił do kliniki. Operacji nie dało się uniknąć, trzeba było poskładać połamaną miednicę psa. Obecnie psiak dochodzi do zdrowia w szpitaliku. Na razie nie może jeszcze wrócić do swoich właścicieli, ponieważ potrzebuje ciepła i stałej, fachowej opieki. Jednak ci ludzie zdali na piątkę egzamin z miłości do swego małego przyjaciela. Choć są bezdomni, codziennie dowiadują się o zdrowie Maxa. Pies na ich widok bardzo się cieszy, a kiedy wychodzą, rozpacza. Obiecaliśmy, że Max do nich wróci. Oczywiście, pod pewnymi warunkami: zostanie najpierw wykastrowany, a oni będą go trzymać na smyczy i szelkach albo obroży.
Miłość nie ma ceny. Kochać można za darmo. Jednak kiedy przychodzi nieszczęście, bez pieniędzy bardzo trudno jest sobie poradzić. Bez szybkiej pomocy Max zostałby uśpiony, gdyż z połamaną miednicą nie mógłby się poruszać i żyć ze swoimi ludźmi. Jednak szczęście uśmiecha się do dobrych ludzi. Dlatego spotkali na swojej drodze życzliwe serca – Panią Kasię i Pana Marcina.
Piesek zdrowieje i niedługo opuści szpitalik. My pozostaniemy z długiem, jaki pozostał w lecznicy. Prosimy o pomoc w uzbieraniu 2.000 zł, żeby zapłacić za leczenie Maxa.
Miłość do zwierząt swój dom znajduje w sercach i dłoniach dobrych ludzi. Max nie żyje ze swoimi właścicielami w luksusie, ale otrzymuje od nich miłość o wiele większą niż niejeden salonowy pies od swego bogatego pana.
Aktualizacja 5 grudnia 2012
Max po operacji przebywał w szpitaliku, ponieważ jego opiekunowie nie mieli możliwości zapewnić mu właściwej opieki po tak poważnej operacji. Niestety, pojawiły się komplikacje. Badanie RTG pokazało przemieszczenie wszczepów i wskazane jest ich usunięcie. Pies schudł 4 kilogramy!
Od wczoraj Maks znowu przebywa w Marysinie, gdzie odbędzie się drugi zabieg. Szukamy dla Maksa Domu Tymczasowego, gdyż szpital nie może zapewnić psu właściwej opieki! Gdyby ktoś chciał się zaopiekować Maxem, prosimy o kontakt z Fundacją pod numerem 790-102-268. Tymczasowy Opiekun musiałby zobowiązać się wozić Maxa na zabiegi. Potrzebna jest też rehabilitacja, co zwiększa koszty leczenia Maxa. Dlatego zwiększamy kwotę zbiórki o 1.000 zł. Za każde wsparcie przeogromnie dziękujemy!