Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Mejka już po konsultacji u profesora Galantego
Mamy dobre wieści, przeciek zamknięty, a Mejka została uznana za wyleczoną psinkę
Przed maleńką jeszcze ostatni trudny zabieg sterylizacji, ale decyzja zostanie podjęta dopiero za 3 miesiące kiedy będą wykonane jeszcze raz kontrolne badania krwi
A teraz najlepsza z informacji...tymczasowi opiekunowie Mejci zdecydowali o adopcji dziewczynki
Kilka miesięcy trudnej opieki stworzyło wyjątkową więź między sunią i opiekunami, którzy nie wyobrażali sobie, aby maleńka zamieszkała z kimś innym
Od dzisiaj Mejka oficjalnie ma domek stały, a my życzymy wszystkim dużo zdrowia i mnóstwo szczęśliwych dni razem
Dziękujemy wszystkim darczyńcom za wsparcie dla dziewczynki. To dzięki Wam kochani udało się uratować to małe psie życie.
Mea ma już zdjęte szwy, dzielnie przyjmuje leki i wraca do sił
Dziewczynka dużo chętniej się bawi, mniej śpi, z apetytem zjada posiłki Najlepszym miejscem do spania są kolana tymczasowej mamci, a największą przyjemność sprawiają jej przytulaski i czochranko z miziankiem
Od operacji nie miała "ataków paniki", jest spokojna i szczęśliwa.
Mamy najnowsze badania Mei, niestety nie są rewelacyjne, ale Profesor uspokaja, że potrzeba trochę czasu, aby organizm zaczął się regenerować Mamy nadzieję, że każdy dzień będzie przynosił lepsze wieści o maleńkiej i w końcu spadnie nam z serca ciężar troski o jej życie
Niestety dzisiaj mamy ciąg dalszy złych wieści o Mei
Stan małej bardzo poważy, wyniki kwasów żółciowych złe.
Profesor podjął decyzję o przeprowadzeniu zabiegu w trybie niemal natychmiastowym
Operacja zaplanowana na poniedziałek o godzinie 15.30, została oznaczona jako zabieg wysokiego ryzyka.
Koszt reoperacji to 6 tys. zł
Do tej pory wydałyśmy na ratowanie życia Mei prawie 4 tysiące i w związku z tym ponownie zwiększamy kwotę zbiórki.
Nie możemy się teraz wycofać i odebrać nadzieję tej małej istotce na życie! Musimy ją ratować dopóki jest choć cień szansy!
Błagamy...pomóżcie nam Kochani
PILNE! Zwiększamy zbiórkę Mei, aby ratować jej życie
Dawno nic nie pisałyśmy o Mejce
Niestety mamy złe wieści W ubiegłym tygodni kilka razy wystąpiły epizody silnego bólu i nasilenia objawów neurologicznych łącznie z drgawkami.
Udało nam się dostać na cito na konsultację do dr Galantego i rokowania mamy niezbyt dobre
Sunia niestety na 99% będzie miała wykonaną reoperację. Pogarszający się stan zdrowia niestety sugeruje że naczynie wrotno-oboczne trzeba domknąć operacyjnie
W związku z taką sytuacją jesteśmy zmuszone podwyższyć kwotę zbiórki i pięknie prosimy o wsparcie dla Mejki
Mea dostała leki, które pomogą jej przetrwać do połowy listopada. 16 listopada mamy zaplanowane USG u dr Kosiec, a 17 ponowną wizytę u dr Galantego, aby omówić to badanie i już w ten dzień Mea najprawdopodobniej zostanie w klinice i będzie poddana ponownej operacji.
Zmniejszamy kwotę ziórki!
Dzisiejszy dzień był pełen niespodzianek, z jednej strony dobrych, a z drugiej wprawiających w osłupienie nas i dr Kosiec.
Niestety dobre wieści, nie do końca nas cieszą, bo cofają nas z diagnostyką do punktu wyjścia.
Ale od początku...
Dzisiaj pojechałyśmy z Mejką na badanie USG do dr Kosiec. Badanie wykazało obecność wady naczyniowej układu wrotnego, ale już zoperowaną! I to jest ta dobra wiadomość
Prawdopodobnie zabieg operacyjny był przeprowadzony 1,5-2 miesiące temu (tak oceniła dr Kosiec). Zabieg był też wykonany prawidłowo, nie ma widocznych powikłań, światło naczynia obocznego zmniejszone już z 6 do 3 mm czyli opaska działa.
Nie znamy historii Mejki, nie wiemy jakie miała życie 2 miesiące temu, nie wiemy co się wydarzyło, że straciła dom, ale ewidentnie ktoś troszczył się o nią, opłacił drogą operację, a potem porzucił
Cały dzień nie daje nam spokoju pytanie dlaczego psiak jest w takim złym stanie skoro operacja się udała.
Co udało nam się zaobserwować do dnia dzisiejszego? Dziewczynka ma problemy z przyjmowaniem pokarmów stałych, nie może ich przełknąć. Mięsko z puszeczki rozgniecione widelcem zjada, ale też ostrożnie i powoli
W ciągu dnia bardzo rzadko można zaobserwować jej aktywność, najchętniej leży w posłanku, jest smutna, bez energii, ciągle drżąca jak z zimna pomimo, że ubieramy ją i okrywamy kocykami (mięśnie drżą prawie bez przerwy)
Porusza się na sztywnych łapkach, powoli i ostrożnie chodzi, często wręcz słania się na łapkach. Bardzo zauważalna jest sztywność szyjki i karku. Większość czasu dziewczynka porusza główką jak kukiełka, ale są też momenty, że wraca na chwilę wszystko do normy (tak jakby coś się odblokowało i wtedy główką porusza normalnie)
Podobne objawy neurologiczne obserwowałyśmy u Heidi przed operacją, ale Mea jest około 2 miesiące po zabiegu jak wynika z USG, a objawy neurologiczne utrzymują się, jest ich więcej i bardziej nasilone Od kilku dni, kiedy jest u nas otrzymuje leki poprawiające pracę układu trawiennego, leki, które podaje się przed i po operacji zespolenia wrotno obocznego (wcześniej tych leków nie dostawała). Zbyt szybko, aby ocenić czy brak wsparcia farmakologicznego mógł być przyczyna utrzymujących się objawów neurologicznych.
Najbardziej niepokoi nas problem z jedzeniem, gryzieniem i połykaniem oraz duży kamień na ząbkach trzonowych u tak młodego pieska.
Obawiamy się, że Mea może mieć jeszcze inną wadę genetyczną - osteopatię czaszkowo-żuchwową dlatego pobrana została krew na badanie w kierunku CMO (na wyniki czeka się około 2 tygodni).
Dużo wyjaśni nam 29 września konsultacja u profesora M. Galantego. Przynajmniej będziemy wiedziały jakie dalsze kroki diagnostyczne podjąć, bo na chwilę obecną jesteśmy w ciemnym tunelu.
Kochani, z uwagi na to, że operacja zespolenia wrotno- obocznego nie będzie konieczna, zmniejszamy kwotę zbiórki Mejki do 6 tys zł.
Dzisiejsze badanie USG kosztowało 220 zł, wczorajsze badania krwi 160 zł, szczepienia 150 zł, leki 80 zł, badanie w kierunku CMO 200 zł, (razem 810 zł) to są wydatki główne już poniesione.
Po niedzieli umówimy konsultację neurologiczną i będziemy dalej szukały przyczyny złego stanu zdrowia dziewczynki.
Z całego serca dziękujemy wszystkim, którzy wspierają maleńką w walce o zdrowie. Dzięki Waszym wpłatom będziemy mogły przeprowadzić szczegółową diagnostykę i wdrożyć niezbędne leczenie Mei
Jeszcze nie opadły emocje po operacji Heidi, jeszcze nie minął strach o małą, jeszcze nie połapałyśmy się finansowo, bo czeka nas za około miesiąc kontrolne USG i wizyta u Profesora, a pod naszym dachem zamieszkała kolejna kupka małego nieszczęścia, której życie wisi na włosku.
Mea ma około pół roku, waży niespełna 3 kg, jest maleńka i bardzo chora. Kolejny przypadek zespolenia wrotno-obocznego i kolejny strach o życie psiego dziecka. Sunia trafiła do Schroniska „Na Paluchu” w Warszawie, ale z tą chorobą i takim niedożywieniem piesek nie miałby szansy na powrót do zdrowia w realiach schroniskowych.
My najlepiej wiemy ile wysiłku i ciężkiej pracy kosztowało nas przygotowanie Heidi do zabiegu. Karmienie przez pierwsze 3 tygodnie co 2-3 godziny bez przerwy nocnej, podawanie leków o ściśle wyznaczonych godzinach, noszenie na rękach przez pół godziny po każdym karmieniu tak, aby pozycja psiaka była z wysoko uniesioną główką i aby połknięte w trakcie jedzenia powietrze, mogło się odbić, bo w przeciwnym przypadku Heidi z bólu traciła kontrolę nad swoim ciałkiem.
Bardzo dziękujemy pracownikom i wolontariuszom Schroniska „Na paluchu” za zaufanie jakim nas obdarzyli i powierzyli w nasze ręce życie tej małej kruszynki. Nie zawiedziemy Was, zrobimy wszystko, aby Mea za jakiś czas szalała radośnie tak jak teraz Heidi.
Drodzy przyjaciele, miłośnicy białych terierków i naszej Fundacji...niestety mamy powtórkę nie tylko zmartwień, lęku, troski, czuwania, opieki, ale też wydatków. W piątek mamy już zaplanowaną wizytę u dr Kosiec na wykonanie USG z doplerem. To jest podstawa, od której musimy rozpocząć dalsze działania. 29 września mamy umówioną konsultację u Profesora Marka Galantego. Zapewne 2-3 tygodnie potrwa przygotowanie małej do zabiegu. Cały układ trawiennym powinien być odpowiednio przygotowany na tak ciężką operację nie tylko farmakologicznie, ale też sunia musi trochę przytyć, trzeba będzie wykonać szczegółowe badania krwi i wiele innych wydatków przed nami.
Profesor zdecyduje, kiedy najszybciej będzie można wykonać operację, a my nie chciałybyśmy czekać, bo to schorzenie można porównać do tykającej bomby więc czas w tym przypadku ma ogromne znaczenie.
Po doświadczeniu z Hedi wiemy już jakie koszty trzeba będzie ponieść, sama operacja to koszt pomiędzy 4 a 5 tys. zł, dlatego zorganizowałyśmy zbiórkę dla Mei w nadziei, że i tym razem uda się uzbierać środki na leczenie dziewczynki.
Nie pozwólmy tej małej istotce cierpieć i stąpać po krawędzi życia i śmierci. Podarujmy jej długie życie bez bólu i strachu o to, co przyniesie kolejny dzień. Błagamy Was o wsparcie.
Ładuję...