Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Mecenas został z nami jeszcze całe dwa lata. Ale w lipcu 2022 roku odszedł po skręcie żołądka. Oto co napisała jego opiekunka, prezes naszej fundacji:
Edit;
Myślę, że teraz mogę wytłumaczyć sposób napisania i treść postu . Cała sprawa z Mecenasem to były jedne wielkie emocje. Ukochany Mecenas...Nierozłączna część Łętkowic,...Przyjaciel pies...Pakując go do samochodu nawet nie podejrzewałam skrętu żołądka, a rozszerzenie. Jakieś doświadczenie w tym kierunku mam. Po przyjeździe do lecznicy wykonano rutynową diagnostykę w kierunku skrętu. Zdjęcie RTG, podłączenie płynów i próbę odbarczenia żołądka przy pomocy sondy z gazów, która nie powiodła się, a co za tym idzie potwierdziło skręt aczkolwiek nie do końca. Osobiście nie byłam przy Mecenasie. Wszystkie informacje uzyskiwałam przez telefon od pracowników fundacji. Ciężko było się porozumieć przez czasowy brak zasięgu. Byłam przekonana, że dwóch lekarzy mając do dyspozycji świetnie wyposażoną salę operacyjną podejmie się operacji ratującej życie Mecenasa. Niejasno przekazywane informacje przez telefon doprowadziły do tego, że pies pojechał do Krakowa, a tam juz po otworzeniu w innej lecznicy okazało się że żołądek jest w 40% uszkodzony martwicą. Nie było dla Mecenasa ratunku... Pomimo poruszenia dlaczego nie uzyskał ostatecznej pomocy w pierwszym gabinecie zastanawiałam się jaki był powód odmowy operacji. Nie mogłam zrozumieć, że lekarz z którego do tej pory byłam bardzo zadowolona, z dużą wiedzą, umiejętnościami bardzo dobrze wyposażony gabinet wraz z taką samą salą operacyjną odmówił pomocy. Nie trzymało mi się to kupy. Dlaczego? Myśli rozrywały mi głowę... Chciałam jechać, ale gdybym pojechała pod wpływem emocji wyjaśnić sytuację skończyłoby się to zerwaniem współpracy, a to byłoby ze szkodą dla naszych podopiecznych. Stracilibyśmy dobrego lekarza. Wymyśliłam, że lepiej napisać post(pewnie dziecinne podejście dorosłej baby) licząc, że lekarz sam się odezwie wyjaśniając zaistniałą sytuację. No tak wymyśliłam...Tak mi doradziły emocje i żale na tamtą chwilę. Wzięłam pod uwagę, komentarze i wiadra pomyj
(przecież to fb) wylane na mnie( domagano się upublicznienia nazwiska) i lekarza. Cel jak by nie było osiągnęłam. Był odzew. Dzisiaj rozmowa i po wyjaśnieniu kilku kwestii odzyskałam spokój i wiarę. Bardzo się cieszę z tej rozmowy. Wiecie jak to jest kiedy dwie strony próbują udowadniać swoje racje?...a jeszcze jak w grę wchodzą emocje?...Najważniejsze, że wszystko zostało wyjaśnione. Szczegóły pomijam, bo nikomu nic do tego. Dla ciekawych to nikt też nie musiał nikogo przepraszać. TO BYŁO JEDNO WIELKIE NIEDOMÓWIENIE. Nadal fundacja będzie korzystać z usług dobrego lekarza wet. Naprawdę jest dobry... Tyle w temacie.
Dzisiaj wraz z Mecenasem umarła moja wiara w empatię i etykę niektórych lekarzy wet.
Mając ponad pół wieku na karku wierzyłam, że każdy lekarz mający merytoryczne i techniczne przygotowanie z zapleczem podejmie się próby ratowania życia zwierzęcia...Nie wiem co zawiodło...Logicznych argumentów odmowy nie podano. Straciliśmy ponad godzinę(w sumie to ponad dwie) na dojazd do Krakowa z znieczulonym już wcześniej Mecenasem, a przy skręcie żołądka to bardzo dużo. Pomimo tego, że telefonicznie udało mi się zorganizować zespół operacyjny w innej lecznicy, który czekał w gotowości było za późno. Po otwarciu Mecenasa okazało się, że doszło do 40% martwicy ściany żołądka. Po krótkiej analizie za i przeciw podjęłam najtrudniejszą z decyzji...
Żegnaj Misiu! 💔
Nie zasłużył na takie potraktowanie. Nie wiem...być może w pierwszym gabinecie by się też nie udało. Mecenas był leciwym bardzo psem, miał problemy neurologiczne. Szanse powodzenia operacji skrętu żołądka w takim wieku są bardzo małe. Tylko że jemu pomimo próśb nie dano szansy i to jest dla mnie niezrozumiałe.
Życie w przytulisku będzie toczyć się dalej, ale bez Ciebie już zupełnie inaczej...
Chyba większość osób, która kiedykolwiek była w naszym przytulisku zna Mecenasa. Wielki, szary pies w typie kaukaza serdecznie witający gości. Uparty, jedyny w swoim rodzaju i kochany przez wszystkich. Kiedy cztery lata temu zabraliśmy go z Radys, już wtedy był niemłodym psem, ale przez ten czas nigdy nie chorował.
Teraz w szybkim tempie zaczął się starzeć. Pojawiło się mnóstwo niepokojących objawów. Oddechowe, ruchowe, brak apetytu, ospałość. Rozpoczęliśmy diagnostykę. Badania kardiologiczne, badania krwi i ogólny przegląd całego Mecenasa kawałek po kawałku. Koszty niemałe. Z uwagi na to, że Mecenas wpada w panikę w czasie jazdy samochodem i by go nie narażać na ogromny stres lekarz musi do niego przyjeżdżać.
Na razie wiemy, że Mecenas ma:
1. znacznie obniżone płytki krwi - małopłytkowość
2. znacznie obniżone albuminy - obniżenie poziomu albumin <20 jest groźne może prowadzić do obrzęku płuc, mózgu, wystąpienia wodobrzusza, wodopiersia itd. Trzeba znaleźć przyczynę utraty albumin w organizmie.
3. podwyższona kinaza kreatynowa i Ast - zazwyczaj świadczy o chorobach mięśni, zaniku, zwyrodnieniu, uszkodzeniu, zapaleniu.
4. podwyższona lipaza trzustkowa - może świadczyć o zapaleniu żołądka, jelit, trzustki.
5. obniżona fruktozamina - świadczy o tym ze w przeciągu ostatnich 2 tygodni mogło występować obniżenie poziomu glukozy w krwi.
6. tarczyca - T4 w dolnej granicy normy
Podsumowując w pierwszej kolejności trzeba się zająć obniżonymi płytkami i albuminami, bo to groźne dla życia. Rozmaz krwi, wykluczenie chorób odkleszczowych, oraz badanie usg jamy brzusznej - to najpilniejsze badania do zrobienia.
Rozpoczynamy leczenie i robimy następne badania.
1. Antybiotyk enrofloksacyna iniekcje przez min 2-3 tygodnie
2. Koniecznie probiotyk
3. Gabapentyna 400mg
4. Encorton 20mg
5. Flegamina
Kontrolujemy liczbę oddechów/min, sprawdzamy codziennie temperaturę czy nie ma gorączki. Chcemy postawić Mecenasa na nogi! Przecież ma jeszcze wiele lat życia przed sobą! Dołóżcie grosik dla Mecenasa!
Ładuję...