Merida znowu walczy o każdy dzień życia...

Wsparły 24 osoby
1 180 zł (23,6%)
Brakuje jeszcze 3 820 zł
Adopcje

Rozpoczęcie: 9 Października 2024

Zakończenie: 3 Grudnia 2025

Godzina: 02:00

Merida wraz z Arią przyjechały do nas w maju 2020 roku. Obie suczki były w stanie wycieńczenia, znalezione w środku lasu, porzucone jako odpady pohodowlane. Długo walczyliśmy, by doprowadzić je do zdrowia i kondycji pozwalającej na normalne funkcjonowanie. W międzyczasie Merida została zdiagnozowana i okazało się, że ma Przetrwały Przewód Tętniczy Botalla i wymaga operacji serca.

Dzięki Państwa wsparciu zoperowaliśmy ją we Wrocławiu u dr Adriana Janiszewskiego. Merida dostała nowe życie, a w międzyczasie absolutnie i bezpowrotnie rozkochała w sobie naszego fotografa Tomka i Paulinę. Mimo tego, że wiedzieli, że Merida będzie zdrowotnie wymagającym psem, zdecydowali się, by dać jej dom. Merida pojechała do domu we wrześniu 2020 roku!

Przez 4 lata absolutnie nie była słowa o tym jak drogie jest utrzymanie Meridy, słyszeliśmy jedynie o tym jak wspaniałym psem jest Merida i jak bardzo korzysta z życia i wraca do formy. Wiemy, jak dużo Tomek z Pauliną włożyli pracy i energii by Mery była zdrowa i szczęśliwa. W związku z tym, że Merida jest już psem starszym, po wielu przejściach zdiagnozowano u niej także spondylozę kręgosłupa. Przez ostatnie 2 lata rodzina radziła sobie całkowicie sama, bez zająknięcia dbając o Mery na najwyższym poziomie. W związku ze stanem Meridy i jej wiekiem schorzenia się pogłębiają, jej wiek nie pozwala już na żadne zabiegi chirurgiczne, a lekarze ustabilizowali jej stan dzięki drogim lekom. Merida bez nich nie może już normalnie funkcjonować. 

Leki są bardzo drogie, ale to one trzymają ją w dobrej kondycji, by mogła jeszcze żyć bez bólu i korzystając z życia. Ona może nadal żyć i być kochaną przez swoich wybawców i najlepszych przyjaciół.

Wiemy już od dłuższego czasu, że utrzymanie Meridy jest dla rodziny bardzo ciężkie: przez ostatni rok wydali TYLKO NA LECZENIE prawie 15 tysięcy złotych. 

DLATEGO PROSIMY LUDZIE DOBREGO SERCA, pomóżmy im i wspólnie kupmy leki dla Meridy na najbliższe 6 miesięcy, by wesprzeć ich tak, jak oni na co dzień wspierają nas. Tomek pomaga nam jako wolontariusz i od ponad 4 lat jest naszym fotografem, robi sesje naszych podopiecznych, by pomóc im znaleźć dobre domy. To w jego "zdjęciach' się zakochujecie i to dzięki nim poznajecie nasze zwierzaki. 

Pomóżmy im, Fundacja w pełni potwierdza prawdziwość kosztów jak i sytuacji rodziny, którą znamy znakomicie z racji tego, że Merida jest naszą byłą podopieczną i jesteśmy w stałym kontakcie.

Taką wiadomość otrzymaliśmy od Tomka:

"Piszę do Was, ponieważ potrzebuję pomocy w opiece nad Meridą.

W szczególności chodzi mi o obciążenie finansowe, z jakim wiąże się utrzymanie Merki w dobrej kondycji.

Aby uargumentować zasadność zbiórki, postanowiłem opisać najważniejsze epizody i sposób leczenia Meridy wraz z towarzyszącymi kosztami.

Ostatnie wydarzenie związane ze zdrowiem miało miejsce z soboty na niedzielę kiedy Merida miała epizod niedokrwienny.

W sobotę w nocy o 3:45 usłyszałem, jak Merka uderzyła z impetem o podłogę, kiedy podszedłem leżała powykręcana (głowa odchylona do tyłu), ze sztywnymi przednimi łapkami, a w oczach miała strach, ja też wystraszyłem się nie na żarty. Kiedy pierwszy skurcz minął, delikatnie ułożyłem ją i dałem chwilę dojść do siebie.

Zaniosłem Meridę do samochodu i pojechaliśmy do Kliniki dr Wąsiatycza, byliśmy tam o 4:30. Po pół godzinie w poczekalni Merida bardziej doszła do siebie i  już sama chodziła, potykała się i błądziła, ale utrzymywała się na nogach (prawa łapa miała znamiona niedowładu).

W nocy po oględzinach i podaniu witamin zostaliśmy zwolnieni do domu. Parę godzin później o 10:00 byliśmy u dr Wąsiatycza na wizycie u neurologa Mateusza Prętkiego. Lekarz przebadał Merkę, sprawdził, jak chodzi, ciśnienie krwi, jak reaguje na bodźce itd. Przepisał lek Nootropil 800,mg i przekazał wytyczne dotyczące rekonwalescencji. Ten obszar mózgu (prawa łapa, oko) podobno nie stanowi zagrożenia dla życia, a  Merka w ciągu następnych dni i tygodni powinna wrócić do stanu sprzed "udaru". Już robi postępy. :) Chociaż jest nadal słaba, to krótki spacer wieczorem sprawił jej przyjemność, wąchała i jadła smaczki jak zwykle. :) 

Tutaj dochodzimy do sedna mojej prośby. Prośby o zorganizowanie wsparcia finansowego w postaci zbiórki na kontynuację leczenia.

Merce, problemy wymagające wizyty, badań i leczenia zdarzają się co kilka, kilkanaście tygodni. Każda z nich kosztuje od kilkuset do ponad tysiąca złotych.

Wczoraj u dr Wąsiatycza za nocną wizytę, poradę neurologa i leki zapłaciłem 650 zł.

Wcześniejszy przypadek leczenia miesiąc temu dotyczył bakterii w drogach moczowych. Wszystko ładnie udało się wyleczyć, ale całość kosztowała 705 zł (posiewy + antybiotyki).

Ale nie takie losowe chorobowe przypadki są największym obciążeniem. Najwięcej kosztuje codzienne dostarczanie leków na problemy kręgosłupa, stawów, serca, pęcherza itd.

Kwota, którą przeznaczam na leki w jednym miesiącu to około 1000 zł.

Galliprant 100mg - 530 zł
Vetmedin 10mg - 360 zł
Incurin - 90 zł
Forthyron - 30 zł
Digoxin 100mg - 10 zł
Enarenal 10mg - 15 zł
Gabaphentin 400mg - 60 zł

 Leki działają i Merka ma się całkiem dobrze jak na swoje dolegliwości. Jest cały czas aktywna, ciekawa świata, spaceruje, wącha i je smaczki. :)

Galliprant i Vetmedin, to drogie leki, ale działają dobrze i dzięki nim przyzwoita kondycja jest utrzymana. Nie ma też żadnych skutków ubocznych. 

Przed Gallprantem, Merida dostawała Previcox i Librellę. Ale ta kuracja obciążyła jej nerki, do tego stopnia, że musiała mieć dializy. Po oczyszczających dializach lekarz zalecił Galliprant, który nie obciąża i działa tak jak powinien, Merka dostaje go już od półtora roku.

Te stałe rachunki za leki są największym obciążeniem, ale mają sens i widać, że te leki działają. :)

Dlatego, póki Merka walczy, walczymy i my. 

Załączam rachunek płatności w Klinice Weterynaryjnej z ostatniego roku. Od października 2023 do września 2024. Suma wynosi 14500 zł. Dopóki nie zrobiłem zestawienia, to nie wiedziałem, ile pieniędzy wydałem na leczenie i utrzymanie Meridy w dobrej kondycji. Powiem szczerze, że są to dla mnie ogromne pieniądze. Podczas pojedynczych płatności tego nie czuję, bo jak trzeba płacić to płacę bez kwestionowania czy wizyta lub leki są jej potrzebne – pieniądze zawsze muszą się znaleźć. Ale przyznam, że te kwoty zsumowane są zawrotne, a jest to tylko ostatni rok. Oczywiście wiem jakiego psiaka przygarniałem, że nie jest to zdrowy i wesoły psiak, tylko schorowana i potrzebująca opieki seniorka. Za to ją Kocham, jestem codziennie gotowy do wyrzeczeń, ale jeśli uda się zebrać pieniądze na kolejne miesiące leczenia, to będę wdzięczny.

Dziękuję i pozdrawiam!

Tomek Słociak"

W takim stanie Merida trafiła do nas w maju 2020 roku:

A tak korzysta z życia w domu:

Prosimy o wsparcie Meridy!

Pomogli

Ładuję...

Organizator
11 aktualnych zbiórek
64 zakończone zbiórki
Wsparły 24 osoby
1 180 zł (23,6%)
Brakuje jeszcze 3 820 zł
Adopcje