Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Mgiełka została w domu tymczasoym na stałe, niestety, nie ma ju jej z nami :(
Po długich debatach i konsultacjach postanowiliśmy usunąć chore, prawe oczko Mgiełki. Stan oka nie był stabilny, po ablacji było dobrze, niestety polepszenie trwało tylko przez jakiś czas. Później ciśnienie w oku wahało się i zostało już na poziomie ok. 80 mmHg, przy czym norma jest do 12 mmHg.
Do naszej decyzji przyczyniło się złapanie przez kotkę Morganelli. Częste wizyty u specjalisty, mnóstwo kropelek i innych leków nie pomagały w poprawie jej zdrowia. Ratowaliśmy oko wszystkimi sposobami i się nie udało... W końcu to oko pękłoby samo przy takim ciśnieniu…
Zawieźliśmy Mgiełkę do Specjalwetu na usunięcie oka. Wszystko przebiegło prawidłowo, jednak po kilku dniach kicia zaczęła się gorzej czuć, stała się markotna i straciła apetyt. W niedzielę było jeszcze gorzej, przestała już w ogóle jeść, pojawiły się duszności, problem z oddychaniem (kotka trafiła do klatki z tlenem), płyn w płucach - zdiagnozowano zapalenie płuc.
Okazało się, że bakteria szpitalna - Morganella - się aktywowała i z pyszczka rozniosła się na cały układ oddechowy, co wywołało zapalenie płuc. Strasznie paskudnie się wszystko goiło, a komplikacje sprawiły, że sączek z oczka musiał być wyjęty później niż powinien... Wraz z weterynarzem prowadzącym postanowiliśmy zrobić kolejne badania i ku naszemu zdziwieniu okazało się, że Mgiełka ma FIV (ludzkim odpowiednikiem jest HIV)... Dlatego tak źle się wszystko goi...
Przez FIV dłużej trwał proces gojenia się oka i wychodzenia kotki z zapalenia płuc. Był też powodem, dla którego nie mogliśmy całkowicie wyleczyć kici z wcześniej złapanej bakterii szpitalnej Morganella (kotka ma upośledzoną odporność). Mgiełka zamiast 5-dniowego pobytu w przychodni, została w Specjalwecie o 10 dni dłużej. Duszności jednak pozostały i wkrótce Mgiełka znów była trzema łapkami za tęczowym mostem…
Kotka jest bardzo wytrwała i ma ogromną wolę życia. Po kryzysie, jej stan zaczął się polepszać. Obecnie regeneruje się w domu. Niestety, ratowanie Mgiełki zmusiło nas do ogromnych nakładów finansowych. Potrzebujemy pomocy - kotkę nadal trzeba leczyć, utrzymać i karmić. Liczy się dla nas każda złotówka, każdy grosik...
Ładuję...