Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Mikołajka i maluszki znalazły nowe, kochające domy.
Wszystkim, którzy dorzucili grosik do kociego szczęścia serdecznie dziękujemy.
Kocięta Mikołajki znalazły nowe domy... ale jak to mawiają "natura nie lubi próżni". W dniu, w którym ostatni z kociaków Mikołajki pojechał do adopcji otrzymaliśmy zgłoszenie o 3 rudych sierotkach, których mamę zabiło auto, w jednej z podrzeszowskich miejscowości. Kocięta dopiero zaczynały samodzielnie jeść i były nieporadne. Bardzo, ale to bardzo potrzebowały mamy. Trafiły pod opiekę wolontariuszki, w której domu tymczasowym jest Mikołajka. Wolontariuszka pokazała kotce maluszki, a ta od razu bez zastanowienia zaczęła je myć i przytulać. I tak Cynamonka, Rubinka i Biszkopcik zyskały zastępczą mamę, która z ogromną miłością opiekuje się nimi. Ale kolejne kocięta to także kolejne zobowiązanie. Czeka je profilaktyka, musimy zadbać o ich odpowiednie żywienie by zdrowo rosły i rozwijały się. Dlatego w imieniu naszych rudych podopiecznych bardzo prosimy o złotóweczkę do kociej skarbonki i posłanie tej historii w świat.
Na odejście bliskich nie można się przygotować. Śmierć zawsze jest nie na miejscu i zawsze nie w porę – za szybko, za rano, za nagle. Dopada po pracy, przed kąpielą, po obiedzie. Przychodzi w czwartek, a przecież mogłaby w sobotę. Nie pyta, nie uprzedza, nie dyskutuje. Przychodzi i zostawia ból.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
– Wisława Szymborska
Czy zwierzęta tęsknią za sobą, czy pamiętają siebie nawzajem? Czy pies i kot tęsknią za zmarłym opiekunem? Czy przeżywają żałobę? Na tych wiele pytań zapewne nigdy nie poznamy jednoznacznej odpowiedzi. Jedno wiemy - każda zmiana w kocim życiu pociąga za sobą zmiany w psychice, zachowaniu, charakterze.
Mikołajka i jej dzieci straciły opiekuna nagle. Z dnia na dzień. I choć nie były kotami, o które ktoś bardzo dbał, to miały ciepły kąt, karmę, wodę i miłość. Śmierć opiekuna przyniosła im wiele zmian. Karma nie była już stawiana regularnie, o określonych godzinach, a nocami nie było się do kogo przytulić.
Rodzina nie mogła się zaopiekować piątką kotów. Schronisko nie mogło ich przyjąć bo choć straciły ukochanego pana, to jednak miały dach nad głową. W naszej fundacji też nie od razu znalazło się dla nich miejsce. Więc początkowo były dokarmiane raz dziennie w domu opiekuna. Ale kiedy coś się zwolniło, przyjęliśmy kocią rodzinkę pod nasze "skrzydła".
Pierwsze dni pobytu w fundacji były trudne. Kocia mama była bardzo zestresowana. Cała piątka nie potrafiła korzystać z kuwety, a po zbyt łapczywym jedzeniu pojawiały się wymioty i rozwolnienia. Maluchy i mama były bardzo zarobaczone. A zły stan matki wymagał interwencji lekarza.
Odrobaczone, odpchlone, zaopatrzone w leki koty z dnia na dzień odbijały od dna. Kocia mama po kilku dniach leczenia również stała się jakby nie do poznania. Odżyła, brudne futerko w końcu się domyło, wrócił apetyt.
Kotka zaakceptowała również fakt, że jest w innym miejscu. Nie jest już tak zestresowana jak na początku, widać, że mniej tęskni za starym domem.
A maluchy? No cóż - po dokończeniu profilaktyki zapewne znajdą nowe domy. Na chwilę obecną dalszej opieki wymaga jedynie kocia mama. Czekają ją jeszcze kontrolne badania, a w przyszłości kastracja. Dobra karma to podstawa do jej powrotu do pełni zdrowia.
Być może Mikołajka do końca życia będzie pamiętać swojego pierwszego opiekuna. Być może odrobina tęsknoty zawsze pozostanie. Jednak zrobimy wszystko, żeby była zdrowa i szczęśliwa. Wy też możecie nam w tym pomóc.
Ładuję...