Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Miesiąc temu zadzwonili pewni ludzie. Z zapytaniem czy Eska szuka domu. Nie przeraziły ich ani problemy zdrowotne, ani inne ewentualne niedoskonałości suni. Zakochali sie w niej bez pamięci i podarowali to, na co zasługuje kazdy pies - szacunek i bezpieczeństwo. Niestety organizm Eski ponownie zaatakował rak. Mimo podjętego leczenia nie udało się zatrzymać okropnej choroby. Eska zasnęła na zawsze, wtulona w ludzi, którzy ofiarowali jej swoje serca.
To takie niesprawiedliwe, kiedy odchodzi, wydawać by się mogło uratowany pies. Kiedy dostaje szansę od losu w postaci ciepła, miłości i troski odpowiedzialnych ludzi. Najważniejsze, ze nie cierpiała, że odeszła jako przyjaciel człowieka, który nie myślał o sobie a skrzywdzonej, bezbronnej żywej istocie - naszym przyjacielu, który jest z nami na dobre i na złe. Ofiarowali jej dokładnie to samo - dozgonną przyjaźń do konca jej dni. Dziękujemy. I jest nam starsznie przykro :(
Przerażona i spanikowana próbowała uciekać. Jednak pędzące samochody blokowały jej możliwość ucieczki. Strach i szok były silniejsze. Pisk opon, trąbienie i jej powrót na pas zieleni. Jakim sposobem z samego rana pies znajduje się na pasie zieleni, który ze wszystkich stron blokują pędzące samochody?
Na szczęście dla niej przejeżdżała tamtędy nasza wolontariuszka, która niewiele myśląc, postanowiła jej pomóc. Obydwie były spanikowane. Sunia nie chciała współpracować, ale determinacja wolontariuszki wygrała. Udało się ją złapać.
Eska - bo tak sunia dostała na imię (od trasy S8, na której została znaleziona) okazała się być kochaną, aczkolwiek chorą przylepą. Dziesiątki kleszczy, stan zapalny uszu, anemia i ogromny, bolesny guz. To widać było na pierwszy rzut oka.
Natychmiastowa wizyta u weterynarza, kroplówki, leki i wzmacnianie jej stanu. Adrenalina odpuściła, Eska zasypiała na stojąco. Kolejna seria wizyt u weterynarzy. Każdy po kolei. Eska jest słaba, niemłoda a dojrzała około 5/8-letnia. Mocno zaniedbana. Bolesny, ogromny guz daje się we znaki.
Szereg badań: rozszerzona krew, USG, RTG, konsultacja kardio i okulistyczna. Kwalifikacja do zabiegu. Mastektomia i sterylizacja się udaje. Niestety następują przerzuty, konieczna jest kolejna operacja i dochodzi zabieg stomatologiczny z konieczną diagnostyką. W międzyczasie też okazuje się, że sunia ma stary uraz łap, wzmocnionych preparatami, bo nic innego nie da się zrobić. Ile złego spotkało tego psa, wiemy tylko my. I zawsze zadajemy sobie pytanie: za co? Co takiego zrobiła, że tak strasznie dostała? Za to, że kładła głowę na kolanie kiedy właściciel miał zły dzień? Że cieszyła się na jego widok, kiedy on wracał do domu? Za przyjaźń i radość, którą oferowała gdy jako mały szczeniak trafiła do swojego "domu"? Za to?
Tak po krótce wygląda cykl leczenia psów, które znajdują się w naszej fundacji. Zaniedbane, wyrzucone, niech giną. Tylko wbrew temu co zakładają ich okropni właściciele, pojawiamy się my i komplikujemy sprawę, lecząc i dając psu nowe życie.
Eska mieszka w domu tymczasowym w Warszawie. Ma świetną opiekę, miłość, troskę. Jest szanowana i traktowana, jak psa traktować należy. Odwdzięcza się miłością i merdaniem ogona. Buziakiem, wtuleniem i oddechem. Takim spokojnym, który oznacza bezpieczeństwo. Do szczęścia brakuje jej tylko pieniędzy, bo bez tego nie będzie zdrowo funkcjonować. I domu, który zapewni jej to, czego nie dostała poprzednim razem: szacunek do istoty słabszej.
Prosimy o pomoc w opłaceniu leczenia Eski. Tak dobrze jej idzie wychodzenie na prostą. Kosztowne zabiegi, których można było uniknąć. Jesteśmy od tego, żeby naprawiać ludzkie błędy, niestety...
Ładuję...