Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Te zdjęcia mówią same za siebie. Ziomuś pozdrawia ze swojego domu :)
A my dziękujemy, że pomogliście nam zawalczyć o jego lepsze życie <3
Kolejny raz ratujemy to, co zepsuł bezduszny człowiek. Jaka jest jego smutna historia? Możemy się tylko domyślać...
Ziomuś błąkał się po wsi, jakich wiele w województwie mazowieckim. Na szyi miał obróżkę z kawałkiem uciętej smyczy, być może był przywiązany do drzewa i sam się uwolnił. Na brzuchu miał guz wielkości piłki golfowej, a po gęstym futerku biegały pchły. Jak można być tak okropnym człowiekiem nieczułym na krzywdę bezbronnej istoty? Jak można wyrzucić ciężko chore psie dziecko i skazać je na pewną śmierć? Obojętność zabija. Samotnie biegający pies po wsi nikogo nie interesuje, przecież to tylko zwykły „kundel”. Nikogo nie wzrusza jego cierpienie.
Mały miał dużo szczęścia, bo na swojej drodze spotkał Panią Martę, której jego los nie był obojętny. Natychmiast podjęła zdecydowane kroki i zaczęła szukać właściciela psa. Niestety nikt z okolicznych mieszkańców nie znał pieska – kojarzyli tylko, że pojawił się nagle we wtorek parę domów dalej, nikt go nigdy wcześniej nie widział, tak jakby ktoś specjalnie podrzucił malucha na wieś. Pani Marta zaczęła szukać dla niego pilnej pomocy, aby nie trafił do schroniska, z którym gmina ma podpisaną umowę. To byłby dla niego wyrok śmierci. Dzielna kobieta próbowała złapać pieska, co nie było proste, ale po kilku dniach się udało. Tym razem Ziomuś nie miał już na szyi obróżki. Jak ją stracił? Nie wiemy. Chłopiec nie był zaczipowany, nikt też nie zgłosił zaginięcia podobnego psiaka ani nie odpowiedział na ogłoszenia Pani Marty o poszukiwanym właścicielu.
Miał być tylko "rutynowy" zabieg... Ziomuś został uratowany w ostatniej chwili, przeżył tylko cudem. Ziomek został złapany w sobotę i przywieziony do naszej Fundacji. Natychmiast pojechaliśmy z nim do weterynarza. Okazało się, że psiak ma wielką przepuklinę okołopępkową, która musi być jak najszybciej operowana, żeby nie doszło do skrętu czy martwicy jelita. Do czasu operacji miał mieć ograniczony ruch, spożywać tylko bardzo miękką karmą i być na 24 h obserwacji gdyby nagle stan się pogorszył i trzeba było na cito jechać na salę operacyjną. Dom tymczasowy wziął wolne w pracy, trzymał rękę na pulsie i oczy na psiaku. W niedzielne popołudnie guz nagle zrobił się fioletowy. Podjęliśmy decyzję o natychmiastowej interwencji i mały trafił do chirurga. Okazało się, że pękł krwiak w skórze.
Ziomuś został poddany operacji. Miało być krótko, miało być mało... Po otworzeniu powłok brzusznych okazało się, że chłopiec to tykająca bomba zegarowa. Poza przepukliną pępkową mały miał jeszcze: połączoną przepuklinę przepony, było też podejrzenie przepukliny otrzewnej oraz wady prawej komory serca. Chłopak miał również odmę opłucnową. Tyle nieszczęścia w malutkim ziomusiowym ciałku...
Byliśmy przygotowani na rutynowy zabieg trwający chwilkę, a nie na skomplikowaną operację ratującą jego życie, która trwała aż 5 godzin! Wszyscy wstrzymywaliśmy oddech, zaciskaliśmy kciuki i zaklinaliśmy rzeczywistość. Staraliśmy się nie myśleć o najgorszym, ale każdy dzwonek telefonu wywoływał w nas strach. O życie bezbronnej, niczemu niewinnej istoty... Operacja była poważna i trwała bardzo długo. Na szczęście nasz kochany maluszek jest dzielnym wojownikiem, ma silny organizm i dzięki świetnym chirurgom z kliniki Bemowo – przeżył. W chwili obecnej Ziomuś dochodzi do siebie. Jest pod opieką wybitnych specjalistów. Jego stan powoli się stabilizuje. W klinice wykonano również szereg badań m.in. kardiologiczne i okulistyczne.
Według lekarzy, jego „anomalie” są wadami wrodzonymi. Najprawdopodobniej Ziomuś jest produktem pseudohodowli, ubocznym elementem chowu wsobnego. Hybrydą chihuahua i pekińczyka stworzoną przez nieodpowiedzialnego człowieka "żądnego pieniądza”. Jest szczeniaczkiem, którego kupujecie za 500 zł. Ziomuś zapewne został wyrzucony ze względu na swoją chorobę... Ile takich psów umiera niezauważonych przez nikogo? Ile jest wyrzucanych na ulicę? Ile zostaje przywiązanych do drzewa w lesie? Ile jest utopionych w szambie? Ile ma zakładaną torbę foliową na głowę?
Właścicielu Ziomusia, kimkolwiek jesteś, pies żyje, ma się dobrze, będzie zdrowy i w pełni sprawny, a my zadbamy o to, żeby już nigdy w życiu nie spotkało go nic złego. Znajdziemy mu cudowny dom, w którym będzie kochany, szanowany i bezpieczny. Ziomuś jest przed szczepieniem na wściekliznę i odrobaczaniem (zgodnie z zaleceniami lekarzy, nie mogliśmy podać mu niczego, co mogło „wzburzyć” jego jelita). Został jedynie zachipowany i zakroplony, założyliśmy mu książeczkę zdrowia. Ziomuś jest otwartym, radosnym dzieciakiem. Ma około 7-8 miesięcy, waży 4 kg. Kocha wszystko i wszystkich, chciałby się wiecznie bawić. Pomimo bardzo ciężkiego stanu zdrowia jest pogodnym, dzielnym wojownikiem. Przed nami rekonwalescencja po ciężkiej operacji i dalsza diagnostyka.
Bardzo Was prosimy o wsparcie finansowe Ziomusia – operacja kosztowała 3500 zł, badania wstępne 420 zł, nie wspominając o kosztach rekonwalescencji i dalszego leczenia. Do tego dochodzą standardowe koszty: szczepienia, odrobaczanie, chipowanie, ochrona przed kleszczami i pchłami, podkłady do nauki czystości, jedzenie etc. W tym miejscu chciałybyśmy pięknie podziękować Pani Marcie - empatycznej osobie o wielkim sercu, której los bezdomnego psa nie był obojętny. Pani Marto tylko dzięki Pani zaangażowaniu i ogromnej miłości do zwierząt, Ziomuś żyje! Z góry dziękujemy również za Wasze wsparcie.
Ładuję...