Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Czy wiecie, że na Ziemi żyją anioły? Takie z niewidzialnymi skrzydłami? Aniołem jest każdy z Was ten, ktory razem z nami przejmuje się losem pokrzywdzonych istot. Składamy na Wasze ręce serdeczne podziękowania za wkład wniesiony w pomoc naszyym milusińskim. Bo razem możemy więcej. Dziękujemy raz jeszcze Kochani <3
Umieramy po cichu. Zabija nas bezradność i niemoc. Zawsze silne, odporne na stres, nigdy się niepoddające, dziś upadamy na kolana i wyjemy. Adopcje są niemożliwe, dramat, jaki rozgrywa się w ludzkim świecie, odbija się na naszej Fundacji. Bo Fundacja to ludzie, dzięki którym istniejemy dla nich - tych, które głosu nie mają.
Niełatwo jest pisać takie teksty, to przychodzi bardzo ciężko. Wstyd, słabość, poniżenie? Różne uczucia targają podczas kiedy klawiatura wystukuje coraz boleśniejsze słowa. Na szczęście nikt z nas ludzi nie jest chory, ale nasza Fundacja już tak. Dopadła ją choroba, która również może nas zabić. Zabezpieczyłyśmy na miarę naszych możliwości naszych podopiecznych. Jesteśmy gotowe na działania w razie, kiedy któreś z nas będzie odbywać kwarantannę albo, co gorsza - wyląduje w szpitalu. To udało nam się dopracować.
Firmy zwalniają ludzi z powodu braku funduszy. Ludzie nie mają pracy, a co za tym idzie źródła dochodu. To wszystko bardzo odbija się na naszej Fundacji. Nie oszukujmy się, bez pieniędzy nie możemy pomagać. Pieniądze to zdrowie naszych psów, to jedzenie, odrobaczenie, operacje, badania, zabiegi. Dzięki temu żyją i dzięki temu otrzymują lepsze życie.
To dopiero początek katastrofy i nie wiadomo kiedy się skończy. Dla nas właśnie się zaczęła. Zaczynają spływać faktury, również te zaległe, które miałyśmy płacić w późniejszych terminach. Pojawiają się wciąż nowe. Przeżyłyśmy 3 tygodnie i teraz grozi nam śmierć. Fundacji, które od 10 lat ratuje bezbronne zwierzęta, z których większość ma tylko nas... Nie mamy możliwości adopcji, gdyż wiąże się to z kontaktami międzyludzkimi.
Adopcje u nas nie wyglądają tak, jak wzięcie mąki z półki sklepowej. To złożony proces poznawczy, który bazuje na spotkaniach. Podobnie jest z domami tymczasowymi, gdzie przed podjęciem współpracy czeka nas spotkanie, tłumaczenie spraw zawiłych oraz podpisanie umów (obydwa procesy są do siebie bardzo zbliżone). Dbając o zdrowie i życie wszystkich wolontariuszy naszej Fundacji unikamy tego, co najgorsze.
Serce rozpada nam się na milion kawałków, bezradność totalnie nami włada, a ostatnie wiadomości zarówno z kraju jak i z samej Fundacji (m.in. śmierć Józia) powoduje, że poddajemy się...
Zawsze kierowało nami jedno podstawowe hasło „Bo jak nie my, to kto”, teraz legło w gruzach. Grozi nam bankructwo, grozi zamknięcie na zawsze tego, czym żyjemy. Zamknięcie naszej ukochanej córki – Fundacji Mikropsy.
Zapasy jedzeniowe się pokończyły, tabletki na kleszcze, odrobaczenia, badania – to podstawy. Do tego zabiegi, morfologia, podkłady, środki czystości, pogryzione smycze, szelki czy posłania, naprawianie zębów i inne, które wynikają „po drodze”. Każdy opiekun pupila ma to na co dzień i wie, jak w praktyce to wygląda. My mamy to razy 30! Bo tyle psów jest w Fundacji.
Nie, nie radzimy sobie już. Dobiłyśmy do dna. Martwimy się o jutro, bo nie wiemy, co będzie. Kto martwi się dzisiaj zwierzętami, skoro życie ludzkie jest zagrożone. W okresie pandemii nie raz słyszałyśmy, że to moment na to, aby przestać skupiać się na zwierzętach a zająć sobą albo innymi ludźmi, którzy są ważniejsi niż one. NIE! Dla nas najważniejsze są psy! Te, które miałyśmy pod opieką i te, które mamy obecnie. Co z kolejnymi, następnymi – tego nie wiemy. I nie odpowiemy Wam teraz na pytanie, czy po tym, jak przetrwamy, damy radę dalej ciągnąć działania pomocowe.
Kochani nasi. Nie chcemy nikogo zawieść, ani zwierząt, ani Was. Ale prosimy o zrozumienie, że tak ciężkiej sytuacji w Fundacji jeszcze nigdy nie było i chyba już nie będzie. Nasze zadłużenie w lecznicach wynosi prawie 30.000. Żeby spokojnie przetrwać czas pandemii szacujemy, że musimy mieć łącznie ok 50.000 zł. Ta kwota przeraża i nie jesteśmy w stanie tego dźwignąć. Nie mamy pretensji o przyspieszenie płatności, każdy orze jak może. Wszystkim jest bardzo ciężko a czasy, które przyszły, są naprawdę trudne. Dla zapomnianych zwierząt przede wszystkim.
Pomóżcie nam znowu uwierzyć w to, że będzie dobrze. Wpłaćcie chociaż złotówkę, która w dzisiejszych czasach jest równowarta życiu naszych podopiecznych. Pomóżcie nam pomagać, bo… jak nie my to kto?
Prosimy, wesprzyj nasze działania!
Fundacja Mikropsy
*zdjęcia przedstawiają metamorfozy tylko kilku naszych podopiecznych
Ładuję...