Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Moi drodzy, mam dla Was nowe wieści od Mikusia.
Piesek zakończył leczenie i nareszcie może opuścić klinikę. Koniec już z codziennymi kroplówkami, zastrzykami i badaniami. Miki nareszcie może trochę odpocząć i na nowo zacząć cieszyć się życiem. Wiele osób go skreślało ze względu na jego bardzo ciężki stan, jednak nasi lekarze dołożyli wszelkich starań, żeby uratować mu życie i na szczęście wszystko poszło po ich myśli.
Bardzo dziękujemy Wam za całe wsparcie dla Mikusia. Gdyby nie Wasze wpłaty to nie byłoby nas stać na to, żeby ocalić tego słodziaka. Bardzo doceniamy wszystko co robicie dla nas i naszych podopiecznych. Dziękujemy.
Dagmara
Moi Drodzy, lekarze podjęli już decyzję o wybudzeniu Mikusia ze śpiączki. Przez ten czas samopoczucie psiaka się znacznie poprawiło. Jego organizm też wiele na tym zyskał – wcześniej targany okropnymi drgawkami, w końcu mógł odpocząć. Pojawiło się dla niego światełko w tunelu.
Niestety mimo poprawy, Mikusiowi daleko jest do wyzdrowienia. Jego stan jest na tyle ciężki, że pozbawiony leczenia odszedł by w krótkim czasie. Psiak musi stale znajdować się pod opieką weterynarzy, którzy zapewniają mu odpowiednie leki i monitorują jego stan.
Mamy zaufanie do naszych specjalistów, którzy mówią że przy zapewnieniu odpowiedniego leczenia Mikuś jeszcze wróci do zdrowia. Zdajemy sobie sprawę, że pewnie kiedyś nam powiedzą, że danemu zwierzakowi należy już pozwolić odejść bo nie ma szans na uratowanie. Bardzo boimy się tego momentu, ale to jeszcze nie ten czas.
Widzimy już pierwsze efekty leczenia po wybudzeniu Mikusia i bardzo się z nich cieszymy. Piesek w końcu nie ma drgawek i nawet wyczekuje obecności człowieka.
Jeśli zbierzemy potrzebne środki to Mikuś dokończy leczenie i powróci do zdrowia. Z całego serca prosimy o pomoc dla tego biednego psiaka!
Moi Drodzy, leki podawane Mikusiowi niestety przestały działać i ataki przybierają na sile. Weterynarze podjęli decyzję – wprowadzamy psa w stan farmakologicznej śpiączki.
Jest to jedyne rozwiązanie, które sprawi, że psiak będzie miał jakiekolwiek szanse na przeżycie. Każdy kolejny napad jeszcze bardziej pogarsza jego stan i powoduje kolejne uszkodzenia mózgu ❗️
Niestety, niewiele osób interesuje się losem Mikusia. Może to dlatego, że nie jest małym, słodkim pieskiem… Ale czy to znaczy, że nie należy mu się takie samo współczucie?
Błagamy Was z całego serca o pomoc dla Mikusia. Każda doba w szpitalu generuje ogromne koszty, a teraz dochodzą jeszcze kolejne. Zalegamy już z wieloma płatnościami i szef kliniki się bardzo denerwuje. Boję się, że każą nam zabrać psa i więcej nie wracać. Nie wiem co wtedy zrobię, przecież ten psiak nie przeżyje bez stałej pomocy weterynaryjnej.
BŁAGAM! POMÓŻCIE NAM URATOWAĆ MIKUSIA!
Moi Drodzy, sytuacja Mikusia jest tragiczna. Pies został znaleziony w opuszczonym budynku z bardzo silnymi drgawkami. Po pomocy weterynarza na miejscu, w trybie pilnym został przetransportowany do kliniki.
Okazało się, że psiak ma wodobrzusze a na domiar złego pojawił się też obrzęk mózgu oraz płuc! Jego stan jest krytyczny!!
Nie możemy pozwolić mu odejść na ulicy w straszliwym cierpieniu. Lekarze cały czas walczą o jego życie, ale ocalenie go wiąże się z ogromnymi kosztami. Dlatego potrzebujemy Waszego wsparcia w uratowaniu tego biednego psiaka.
Prosimy o chociaż najmniejsze wpłaty – każda złotówka dla niego to szansa na przeżycie!!
Dagmara
Przyjaciele, dostaliśmy dzisiaj zgłoszenie, że w opuszczonym budynku ukrywa się pies z objawami rzucawki. Jego ciałem cały czas targały silne drgawki i co chwilę tracił świadomość.
Nie mogliśmy przejść obok takiego zgłoszenia obojętnie. Nasza wolontariuszka czym prędzej udała się na miejsce, w którym zastała duże i bardzo cierpiące zwierzę. Psiak miał problem ze złapaniem powietrza, jego oddech był płytki oraz przyśpieszony. Przyczyn mogło być wiele, natomiast podejrzenia padły na zatrucie. Objawy, zamiast mijać, cały czas przybierały na sile. Napady konwulsji ustawały jedynie na krótką chwilę, tylko po to, żeby zaraz wrócić ze zdwojoną siłą. Ze względu na wagę psa, nasza wolontariuszka nie miała siły, żeby sama przenieść go do samochodu. Zmuszona podjąć szybką decyzję od razu zadzwoniła po pomoc. Zaczęła się walka z czasem. Stan psa z minuty na minutę był coraz gorszy.
Na miejscu czym prędzej pojawił się weterynarz, wraz z kolejnym wolontariuszem. Podali psu solidną dawkę leków, która niestety tylko na chwilę zdołała stłumić nawracające objawy. Chwilę później doszło do kolejnego, jeszcze silniejszego napadu. Każdy następny mógł okazać się ostatnim. Dzięki kolejnej dawce leków stan psa ustabilizował się na tyle, żeby mógł dotrzeć do szpitala. Na miejscu lekarze po dokładnym zbadaniu pieska wykluczyli zatrucie.
Okazało się, że Mikuś ma wodobrzusze, a na domiar złego pojawił się też obrzęk mózgu oraz płuc! Jego stan jest krytyczny!!
Napady padaczkowe cały czas wracają, a duże dawki leków jakie przyjmuje, hamują je tylko na chwilę. Piesek musi zostać w szpitalu dla zwierząt pod stałą obserwacją gdzie będzie miał zapewnioną odpowiednią opiekę oraz będą monitorowane jego podstawowe parametry życiowe. Zostaną wykonane również dodatkowe badania, które pomogą w dalszym leczeniu.
Lekarze robią wszystko, co mogą, aby go uratować, ale sytuacja jest bardzo trudna. Musimy działać jak najszybciej, aby była szansa na ocalenie biednego Mikusia. Niestety generuje to ogromne koszty, nasz skromny budżet nie wystarczy, aby za wszystko zapłacić. Kochani, prosimy, a wręcz błagamy Was o pomoc dla tego biedaczka.
Bez Waszego wsparcia nie damy rady! Sytuacja jest krytyczna! Każda pomoc dla Mikusia jest w tej chwili na wagę złota.
Jeśli masz pytania napisz na fundacja@fundacjakubusiapuchatka.pl lub zadzwoń +48 882 032 002
Zbiórka obejmuje koszty leczenia, lekarstwa, opłacenie weterynarza oraz suplementy i dobrej jakości karmę.
Zobacz więcej - www.fundacjakubusiapuchatka.pl
Ładuję...