Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Waszej pomocy udało się szybko zoperować Milargo :)
Koteczka czekała kilka miesięcy, ale wreszcie znalazła swój wymarzony domek :)
Miałam umrzeć kilka dni temu. Pani, u której mieszkałam nie chciała mnie wyleczyć, chciała się po prostu pozbyć problemu – czyli mnie. Opowiem Wam jak to było. Kiedyś mieszkałam ze starszą Panią i tej Pani na mnie chociaż troszkę zależało. Lubiła mnie, głaskała i pozwalała spać w łóżeczku. Starsza Pani jednak odeszła, a mnie zabrała jej córka. Pochorowałam się, wyrósł mi na brzuszki taki brzydki guz, ale ta młoda pani nie zrobiła nic...
Nie zabrała mnie do lekarza dla kotków, tylko patrzyła, jak ten guz rośnie. A on rósł, rósł, aż pękł. I wtedy młoda pani zadzwoniła do cioci do fundacji i chciała, żeby mnie ciocia uśpiła za darmo. Ciocia powiedziała jej, do jakiej lecznicy ma jechać, a tam takie Panie, co leczą kotki, powiedziały, że ja nie muszę umierać, że mogą mnie wyleczyć - zrobić mi taką operację i ja już nie będę miała tego guza. Tylko ani ja, ani ciocia nie chciałyśmy żebym już wracała do tamtej pani. I tak zostałam.
Ciocie mówią, że ja nie mam chyba więcej niż 6 lat, że jeszcze wiele lat przede mną i że mi pomogą, żeby już mi się takie guzy nie robiły. Tylko ciocie nie mają za bardzo pieniążków i dlatego ja Was bardzo proszę o pomoc… Chcę żyć. Ciocie powiedziały, że nawet poszukają dla mnie domku. Takiego prawdziwego, co mnie będzie kochał i będzie o mnie dbał. Takiego, jakiego ja jeszcze nigdy tak naprawdę nie miałam…
Nazwaliśmy ją Milagro – cud. Bo to cud, że kociczka żyje. Nie wiemy, jak można patrzeć miesiącami na rosnący na zwierzaku nowotwór i nie robić zupełnie nic. Kiedy nowotwór pękł i - co tu dużo mówić - zaczął pachnieć niezbyt szlachetnie, opiekunka kotki zwyczajnie chciała ją zabić. Po tym, co ją spotkało w życiu, zasługuje na to, by ktoś jej pokazał, że ludzie są też fajni, że dla niektórych jej życie coś znaczy. Coś więcej niż tylko kłopot…
Musimy Milogro podać antybiotyk, bo w tym stanie nie kwalifikuje się do narkozy, zbadać krew, zrobić rtg płuc, zrobić usg, żeby sprawdzić jak się ma druga listwa mleczna, usunąć listwę mleczną w całości i przy okazji wysterylizować. To bardzo rozległa operacja, cięcie jest na calutkim brzuszku, od łapki przedniej do tylnej. Milagro musi zostać zaszczepiona, odrobaczona i musimy jej zrobić testy na choroby zakaźne. Wzięliśmy ją pod opiekę, bo nie miałyśmy innego wyjścia, osoba która ją przyniosła nie leczyła jej wcześniej i teraz też leczyć nie zamierzała. Gdybyśmy odmówili, kotki już by nie było na świecie. Tylko my naprawdę nie mamy pieniędzy, żeby opłacić jej leczenie, błagamy Was o pomoc…
Ładuję...