Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kot ma chore uszy, to ostre zapalenie z pasożytami. Cierpiał i wzywał pomocy na cmentarzu. Tam go wywieźli i zostawili.
Telefon interwencyjny Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt przyjął kolejne zgłoszenie. Męski głos w słuchawce: "Tu na cmentarzu strasznie płacze kot, siedzi za grobem mojej żony. Wszyscy przechodzą obojętnie, a on podbiega do ludzi, biegnie za nimi a potem wraca tu do mojej żony. Z tyłu za grobem są takie krzaczki i on tam chowa się. Przyniosłem mu mleko i wypił jednym haustem. Ale on tak głośno miauczy, że wcale nie dziwię się, że go z domu wyrzucili."
Jeżeli płacze to znaczy, że wzywa pomocy. Jest sam, nie wie, co dalej ze sobą zrobić. Cierpi... A noce? Zimno... Zaczyna się okres grzewczy w domach a on na cmentarnym zimnie. Inspektorka TPZ pojechała na miejsce i zabrała kota do weterynarza. W czasie podróży kotek płakał i nie dał dotknąć swoich uszu. Był słaby i odwodniony. Widać było, że cierpi. Po badaniach okazało się, że ma złe wyniki, gorączkę i wymiotuje a jego uszy to wielkie rany, wypełnione ropą i krwią. Zapach z tych uszu przeszywa mdłością, aż kręci się w głowie. Jak on musi cierpieć!
Diagnoza: Kalcywiroza z zapaleniem uszu. Kotek został w szpitaliku przychodni weterynaryjnej. Wdrożono leczenie farmakologiczne, kroplówki, antybiotyki oraz zrobiono zabieg czyszczenia uszu.
Kotek jest miły, grzeczny i bardzo chory.
Prosimy o pomoc. Prosimy o parę złotych. Każda doba w szpitaliku z leczeniem to kilkadziesiąt złotych. Kalcywiroza to ciężka i długotrwała choroba. Czy kotek z cmentarza może na Was liczyć? Czy może liczyć na leczenie? My mamy pod opieką 200 potrzebujących pomocy kotków rocznie. Jesteśmy wolontariuszami. Kieszenie puste. Mamy serca i ręce do pracy. Damy mu dom tymczasowy, ciepły kąt, ale leczenie, szpitalik jest poza naszym zasięgiem. Pomóżcie...
Ładuję...