Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Mili jest już po zabiegu , dochodzi do siebie. Oczko jutro zostanie wysłane do badań aby sprawdzić czy to nie nowotwór (trzymajcie kciuki aby nie był). Sterylizacja odbędzie się w późniejszym terminie jak wygoi się oczko
Ile cierpienia jest w stanie znieść pies? Ile bólu? Ile dni? Miesięcy? Patrząc na naszą nową podopieczną - chyba bardzo, bardzo wiele.
Patrząc na nią trudno nie klnąc na tego, kto do tego doprowadził, bo w najgorszych koszmarach chyba nie można wyobrazić sobie tego bólu który odczuwa ta biedna sunia... My zrobimy wszystko, żeby ją uratować.
Dlaczego? Dlaczego jej były właściciel nie udzielił jej pomocy? Nie zabrał do lekarza? Widać, że zna człowieka. Jest łagodna, delikatna, mimo ogromnego cierpienia nie ma w niej grama agresji. Wielkie COŚ na gałce ocznej, sącząca się krew, nawet nie potrafię sobie wyobrazić co ona czuła, jaki ból towarzyszył jej codziennie, każdego dnia, niezmiennie... Widok jest przerażający i łamie serce na pół. Jeszcze nie wiemy, czy jest to uraz mechaniczny, czy też zmiana np. nowotworowa, wszystko okaże się podczas operacji, dokładnego obejrzenia, badań. Jeśli ktoś jej coś zrobił... Wiemy, do czego zdolni są niektórzy ludzie. Jeśli zmiana np. nowotworowa to też nie wzięła się z dnia na dzień, ktoś to widział i nic z tym nie zrobił. Tak czy tak, zapewne zawinił w jakimś sensie cZŁOwiek.
Mili - takie imię otrzymała nasza nowa podopieczna, to nie najmłodsza niż Pani. Pojawiła się nagle, na małej wsi. Sąsiedzi znają psy swoich sąsiadów. Jej nikt nie znał... Zatrzymała się u starszych, dobrych ludzi, którzy wraz z córką zaczęli szukać pomocy dla suni, aby uniknęła schroniska. Dzięki kolejnej dobrej duszy, Pani Sandrze sunia dojechała do nas szybko i bezpiecznie. Dziś dostała antybiotyk i leki p. bólowe, przed nami badania, leczenie, zabiegi, później szczepienia (ale to póki co mniej ważne).
Bardzo prosimy o pomoc w ogarnięciu dziewczyny, żeby w końcu mogła żyć bez bólu, w cierpieniu...żeby jeszcze miała szansę na dom, kochający, dbający o nią dom. Nie wiemy, jakie dokładnie będą koszty, ale najpewniej - nie będą one małe...
Takim psom się nie odmawia pomocy. Nie odmówiliśmy. Pomożecie ją ratować?
Ładuję...