Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Operacja ropomacicza Miłki przebiegła bez większych powikłań - kotka prawidłowo się wybudziła i dobrze zniosła rekonwalescencję.
Późniejsze badania kontrolne nie wykazały patologii.
Miłka miała jednak problem z aklimatyzacją i socjalizacją z kotką, z którą poprzednio mieszkała - mimo pracy behawioralnej, obroży feromonowych i feromonów do kontaktu musiała być izolowana.
Po kilku miesiącach została adoptowana i mieszka w Chorzowie :)
Miłka dzielnie zniosła operacje ratującą życie.
Badania dopuściły ją do procedury zabiegowej i kotka jest już wykastrowana.
Rana goi się dobrze, kotka jest na antybiotyku.
Dodatkowo otrzymała obrożę antystresową Petarmor która pomaga jej w akceptacji kubraczka i procedur związanych z higieną rany
Miłka to kotka, która miała mniej szczęścia niż Melisa. Jest kotką, która została sama w pustym mieszkaniu po tym kiedy jej opiekunka trafiła do ZOLu, z którego już nigdy nie wyjdzie... Miłka została więc tam, gdzie do tej pory żyła.
Nie wiedziała co się stało - czemu nie ma jej Pani, czemu zniknęła Meliska, z którą żyła wiele lat. Pozostała pustka i chłód. I miseczka i kuweta, które były napełniane lub opróżniane przez kogoś... Kto przychodził na chwilę...
Miłka nigdy nie była u weterynarza. Podobno przez to, że się bała ludzi... Nie mieliśmy, więc pojęcia jak wygląda, jak się czuje, czy coś jej dolega...
Na szczęście, zarówno my jak i kochana Karolina (nasz dom tymczasowy, u którego obecnie przebywa Melisa) nie mogliśmy zapomnieć o tym, że ona tam jest. Daleko, bo w Kędzierzynie -Koźlu. Kiedy nam wysiadł samochód Karolina z własnej woli razem z Dagmarą z Bytomia (dziękujemy!) Wyruszyły w podróż po kotkę.
Kotka została złapana bez większych kłopotów. Okazała się pięknym pingwinkiem. Nie chciała jednak ani jeść, ani pić, ani siusiać... Została umówiona wizyta na cito...
Diagnoza straszna: ropomacicze. Odwodnienie. Stan zagrożenia życia.
Lata zaniedbań doprowadziły kotkę do skrajności. Gdyby kotka została tam, choć tydzień dłużej... Nie mielibyśmy po kogo jechać. Teraz ekipa lekarzy będzie o nią walczyć na stole. Mamy nadzieję, że nie będzie powikłań... Proszę, pomóżcie!
Ładuję...