Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Miluś dziękuje z całego serca za wsparcie. Jesteśmy ogromnie wdzięczne, że dzięki Waszym dobrym sercom możemy pokryć koszty operacji i leczenia cudownego kociaka Milusia. Pozostała jeszcze łapka do rehabilitacji.
Dziękujemy, że jesteście z nami w walce o lepszy los bezdomnych zwierząt. Jesteście wielcy!
Mamy taką nadzieję, że go jeszcze pamiętacie?
Trafił do nas, jak większość naszych podopiecznych, w stanie krytycznym : z roztrzaskaną żuchwą, oderwaną skórą żuchwy, połamanymi zębami, bezwładną łapką … Nikt poza nami nie dawał mu szans na przeżycie.
Właśnie to dzisiaj, Miluś został poddany sedacji i miał usunięty metalowy cerklarz. Miluś dzielnie zniósł zabieg i już dochodzi do siebie. To przekochany, cudny kociak, który cierpliwie znosi to całe długie leczenie, kłucie łapek, wenflony, zastrzyki, leki...
Co dzisiaj zostało zrobione?
Badanie krwi, sedacja, wycięcie cerklarza ortopedycznego, założono szwy rozpuszczalne, rtg. - czyli dodatkowe koszty.
Dobrze wiecie kochani, że jesteśmy maleńkim oddziałem TOZ-u bez żadnych dotacji i sponsorów, ale mimo tego pomagamy ogromnej liczbie zwierząt. Nie wyobrażamy sobie zostawić zwierzaka w potrzebie, to taka istota jak każdy z nas. Chce żyć.
Dlatego bardzo Was prosimy kochani, dorzućcie swoją cegiełkę na zbiórkę Milusia, żebyśmy mogli opłacić jego leczenie i zamknąć zbiórkę. Nie damy rady bez Was.
Po tym, co przeszedł, zasługuje na swoją szansę i długie życie bez bólu i w szczęściu u boku swojego człowieka.
Dziękujemy za każde wsparcie!
Miluś miał dzisiaj przeprowadzony kolejny zabieg w sedacji.
Zostały zdjęte szwy skórne. Jest duża nadzieja, że oderwana skóra pod żuchwą, jednak przyrośnie do żuchwy. Już jest widoczne ziarninowanie. Milusiowi został zdjęty opatrunek usztywniający, po zwichnięciu nadgarstka przedniej łapki. Niestety łapka nie jest sprawna. Zwichnięty nadgarstek wymaga długiej rehabilitacji.
Jeśli to nie da efektów, Milusia czeka artrodeza. Na razie nie wygląda to dobrze, powoduje dyskomfort podczas chodzenia, ale jesteśmy dobrej myśli. Dla nas ważne, że chłopak się nie poddaje.
Ile dokładnie będzie kosztowało leczenie, jeszcze nie wiemy, ale wiemy, że dużo. Będziemy Was na bieżąco informowali o dalszym przebiegu leczenia. Jak wiecie, nadal spłacamy długi, ale się nie poddamy. Walczymy!
Kochani , liczymy na Wasze wsparcie!
Wierzymy, że razem uda się nam wygrać walkę o w pełni sprawną łapkę Milusia. Nadal zbieramy pieniądze na pokrycie kosztów operacji połamanej żuchwy, leczenia i rehabilitacji zwichniętego nadgarstka a także następnego zabiegu.
Miluś po kolejnym zabiegu, po reoperacji skóry żuchwy i zmianie opatrunku. Jeszcze bardzo osłabiony i przytłumiony lekami ... ale będzie lepiej. Musimy w to wierzyć. Miluś walczy i chce żyć.
Zdrutowana żuchwa powolutku się zrasta. Największy problem, to oderwany płat skóry po uderzeniu, który słabo zrasta się z żuchwą.
Łapka w opatrunku usztywniającym i rana na łapce pod opatrunkiem, ładnie się goi. Czeka go jeszcze za kilka tygodni, jeśli żuchwa prawidłowo się zagoi, pierwszy etap sanacji jamy ustnej, połamanych ząbków.
Wiemy, że leczenie będzie długie i kosztowne, ale Miluś ma szansę na normalne życie... Dziękujemy za wszystkie miłe słowa, za wszystkie ciepłe życzenia dla naszego dzielnego Milusia On musi dać radę. Bo kto by nie dał z takim wsparciem.
Jeżeli ktoś z Was zechce dorzucić coś od siebie do zbiórki, nie ukrywamy, że każdy grosz jest na wagę życia.
Mocno wierzymy, że i tym razem nie zostawicie nas samych.
Ulica była jego domem...
Mówili do nas, uważajcie to dzikusek, nie dacie sobie rady z nim … Jak łatwo jest oceniać i jak łatwo jest wydać wyrok.
Dla nas to nie ma żadnego znaczenia, czy dzikusek czy oswojony. Każdemu dajemy szansę i RATUJEMY! Bo ŻYCIE jest najważniejsze!
Wkrótce, okazało się, że Miluś, to cudowny dzieciak, mimo, że ktoś go bardzo skrzywdził. Zaufał. Jest wyjątkowy chyba dlatego, że mimo całego tego bólu, , mimo tych wszystkich leków, kroplówek , zastrzyków, specjalnej diety, lgnie do człowieka, chce być głaskany i miziany. Przytula się swoim małym, wynędzniałym ciałkiem, cichutko mrucząc... Widzimy, jak walczy, jak bardzo chce żyć.
Dzisiaj był przeprowadzony kolejny zabieg na żuchwie.
Trzymajcie kciuki, by wszystko poszło dobrze.
Kochani, pomóżmy kocurkowi wyzdrowieć i dojść do siebie.
Potrzebujemy środków na leczenie, a przede wszystkim na zabiegi. Każdy z Was może pomóc wpłacając nawet niewielką kwotę i udostępniając zbiórkę.
Niech los wreszcie uśmiechnie się do niego. Na dziś koszt diagnostyki, operacji, zabiegu, leków to już ponad 2 tys. zł. Jak zawsze liczymy na Wasze nieocenione wsparcie.
Prosimy, wesprzyj Milo w jego walce o życie i zdrowie.
A na zdjęciu już wybudzony, po zabiegu, nasz kochany i dzielny chłopczyk – Miluś - przesyła wszystkim dobrym człowiekom - moc buziaków.
Milo, to jeden z naszych najdzielniejszych podopiecznych.
Operacja się udała, podniebienie zszyte, szczęka i żuchwa zostały złożone. Założono cerklarz z drutu. Zwichnięty staw nadgarstkowy przedniej łapki został nastawiony, wróciło czucie. Wykonano zespolenie szwami płaskimi węzełkowymi płata skóry do żuchwy. Węzły szwów zakotwiczono m.in. o zęby ze względu na znaczną kruchość tkanek miękkich objętych zapaleniem.
Kocurek bez problemów wybudził się i już parę godzin po operacji, rozglądał się za jedzonkiem. Nie widać też po nim, że ma za sobą tak rozległy uraz pyszczka. Tak naprawdę nie wiemy co się stało, uraz równie dobrze mógł być wynikiem wypadku komunikacyjnego, jak i silnego kopniaka. Miluś nadal przebywa w szpitaliku w lecznicy, co generuje ogromne koszty.
Nadal bardzo się o niego martwimy, bo rokowanie nadal ostrożne, ze względu na duże zagrożenie martwicą skóry i tkanek miękkich żuchwy.
Kochani, bardzo, bardzo prosimy Was o pomoc.
Po tym, co przeszedł, zasługuje na swoją szansę i długie życie bez bólu, w szczęściu u boku swojego człowieka.
Za każdą złotówkę dla naszego rudaska Milusia, będziemy wdzięczni przeogromnie!
Prosimy, wesprzyj Milo w jego walce o życie i zdrowie.
To, co czujemy, trudno nam ubrać w odpowiednie słowa... Jesteśmy po prostu załamani ogromem kocich nieszczęść, jakie ostatnio na nas spadły. To będzie krótka i bolesna historia o ślicznym, rudym wolnożyjącym kocim dziecku...
Przychodził do miejsca bytowania kotów wolnożyjących, w okolicy ulic Rzecznej i Podgórnej we Wronkach, gdzie mógł liczyć na coś do jedzenia. Dzisiaj zadzwonił telefon...
Pani Dominika dopiero co wróciła z urlopu i zauważyła w miejscu karmienia, rudego kotka w złym stanie. Wyglądał jakby był po wypadku. Kociak źle wyglądał, sama skóra i kości, z pyszczka leciała mu ślina i krew, przednia łapka zwisała mu bezwładnie, był bardzo głodny. Mimo potwornego bólu, próbował lizać karmę. Kociak był przerażony, bardzo obolały, a jego oczy wołały o pomoc.
Pani Dominika dobrze te koty zna, bo sama je też dokarmia. Zadzwoniła do nas i prosiła o pomoc dla małego biedactwa.
Kochani, wiecie doskonale ile mamy takich bied w leczeniu i na utrzymaniu, nasze domy tymczasowe przepełnione, mamy ogromne trudności finansowe, wstrzymaliśmy przyjmowanie kotów, ale co mamy zrobić??? Mimo wszystko nie mogliśmy go zostawić na ulicy, żeby konał w męczarniach. No cóż, brak miejsca, brak pieniędzy na leczenie. Ale to wszystko NIC, TRZEBA RATOWAĆ! Zadziałaliśmy natychmiast, wiedzieliśmy, że tutaj każda minuta miała znaczenie.
Uprzedzamy weterynarza o przyjeździe kotka do lecznicy. Pani Dominika pakuje kociaka do transportera i zawozi do lecznicy. Takich osób ze świecą szukać.
Wstępna diagnoza: rozległe urazy twarzoczaszki: roztrzaskana żuchwa, z której zdarta jest cała skóra aż do okolicy gardła, połamane zęby, łapka bezwładna, anemia, zapchlenie. Okazuje się, że to kocie dziecko bardzo długo cierpiało, bo od około tygodnia, urazy są stare. Rany silnie zanieczyszczone piachem, zakażone, z których lała się cuchnąca ropa, martwica skóry i tkanek miękkich żuchwy, po stronie dobrzusznej żuchwy duży ubytek skóry... Jakby tego było jeszcze mało - KACHEKSJA - najcięższa forma niedożywienia. To CUD, że żył!
A tyle ludzi go widziało... I co? I nic! Zero zainteresowania! Totalna znieczukica! Gdyby wcześniej ktoś zgłosił, miałby większe szanse na przeżycie... A teraz Miluś jest w bardzo ciężkim stanie, przeżył noc... Mamy nadzieję, że kociuś ma jeszcze tyle siły, żeby zawalczyć o swoje życie. Pomóżcie nam zawalczyć o tego dzielnego kociaka, aby jego życie już nigdy nie było wypełnione bólem i cierpieniem. Bo każdy z nas ma tylko jedno życie. Te kocie dziecko też.
Bywają koty, które szczególnie ujmują nas za serce. Jednym z takich kotków jest właśnie Miluś. Jeśli przeżyje, to przed nim jeszcze wiele tygodni leczenia, operacji. Koteczek przebywa w szpitaliku, co generuje ogromne koszty. Bardzo prosimy, nie odwracajcie głowy, tak jak to zrobiły osoby, które obojętnie mijały go na ulicy. Pomóżcie! My się nie poddamy!
Bardzo Was prosimy kochani, o wsparcie i pomoc. Nie dla nas a dla niego, małego rudego, kociego dziecka, które jeszcze w swoim krótkim życiu nie zaznało opieki, ciepła i ludzkiego serca. Za każdą złotówkę dla naszego rudaska Milusia, będziemy wdzięczni przeogromnie! Dziękujemy z całego serca i z całych sił!
Ładuję...