Misio bez łapki z FIV dodatnim i ciężką autoimmunologiczną chorobą

Karmicielka próbowała złapać Misia od wiosny. Wiedziałyśmy jedynie tyle, że w wyniku wypadku stracił tylną łapkę. Był płochliwy, nie dał do siebie podejść. Nawet próby z klatką łapką nie dawały rezultatu. Pomogło stopniowe oswajanie. Dopiero gdy Misio zaufał, udało się.

Jak długo chodził z urwaną kończyną? Nie wiemy, ale to, co wydawało nam się jego jedynym problemem, okazał się jednym z wielu i chyba najmniejszym... O ile rana po łapce zaczęła się ładnie oczyszczać, to wynik testu na obecność FiV/FeLV zwalił nas z nóg. Misio ma FiV, czyli wirus nabytego niedoboru immunologicznego, zagrażający jego życiu i zdrowiu. To choroba nieuleczalna, zaraźliwa dla innych kotów. Na jej podłożu może rozwijać się u kota dużo innych chorób. I tak jest niestety w przypadku Misia, którego niedobór odporności doprowadził do plazmocytarnego zapalania opuszek, choroby autoimmunologicznej :(

Sami popatrzcie:

Jakim cudem tak długo dawał sobie radę? To jest niepojete z jak dużym cierpieniem musiał się zmagać przy każdym kroku, bez jednej łapki i z trzema w takim stanie :(

Misio wymaga intensywnego leczenia i opieki. Trzeba działać wielotorowo, cały czas stymulując odporność organizmu. Chcemy o Misia zawalczyć, bo mamy nadzieję, że na końcu tej długiej drogi czeka na niego dom. Skoro tyle dał z siebie: przeżył, oswoił się, a pierwsze leczenie już daje efekty, to trzeba spróbować.

Misio jeździ codziennie na zabiegi, zmianę opatrunku, podawanie leków. Potrzebna mu dobra karma, podkłady hignieniczne i mnóstwo pozytywnej energii. Prócz tego przyda mi się każdy grosz na długie i kosztowne leczenie.

Prosimy Was serdecznie o wsparcie.