Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Jestem Pan Kuleczka i mam około 7-8 lat. Moja historia nie jest zbyt wesoła. Zostałem zabezpieczony w okolicach Gniezna zmoknięty i przemarznięty... Do tego miałem problemy z chodzeniem, co sprawiało mi ból... Siedziałem w kałuży na szosie i czekałem... Na cud...
Dzięki mobilizacji Cioć i wszechdostępnej informacji udało się jednej z nich dotrzeć do mojej właścicielki. To starsza pani, której życie nie oszczędzało... Kiedy usłyszała, że się odnalazłem, bardzo się ucieszyła. Ale wiedziała też, że opieką nade mną i swoim niepełnosprawnym dzieckiem sobie nie poradzi, tym bardziej że rehabilitacja mojego młodszego opiekuna pochłania i tak już ostatnie środki finansowe...
Gdy dowiedziała się o moim problemie (jak się okazało, miałem ogromną przepuklinę znacznie utrudniającą mi poruszanie się) usiadła i posmutniała jeszcze bardziej. Bo dbała o mnie jak umiała i nie mam do niej żalu... Ale w natłoku obowiązków nie zauważyła mojej choroby...
Jej gospodarstwo nie miało właściwego ogrodzenia, więc gnany hormonami często jej uciekałem... Z początku zapinała mnie przy budzie, ale potem uwalniała, bo serce jej się krajało, widząc, jak mi brakuje spacerów...
I tak, po uczciwej rozmowie z wolontariuszką fundacji właścicielka zrzekła się Pana Kuleczki. Aby mógł mieć lepsze życie... Aby mógł mieć jeszcze kochający dom. A nie włóczęgostwo i zbyt mało czasu z jej strony... I tak trafiłem tu. Do hotelu dla zwierząt Pasja, gdzie mnie wykąpano i dano mięciutkie legowisko. Zostałem odpchlony, odrobaczony a co najważniejsze - przeszedłem operację ratującą życie. Bo jak się okazało - moje jelito utkwiło w jądrze, co było dla mnie zagrożeniem życia...
Jestem rezolutnym, przesympatycznym i łaknącym pieszczot Psyjacielem! Zbiórka, na którą patrzycie, została założona nie tylko na to, ale również wyżywienie i moje utrzymanie do czasu znalezienia nowego domu... Pomożesz mi?
Ładuję...