Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki m.in. Państwa wsparciu Misiu dostał nowe życie. Ma swój dom, ukochanych ludzi i zwierzaki, do których już całkowicie się przyzwyczaił. Jest kochany przez rodziców i dzieci, nie boi się go papug Ramzes, ani kocurek Hades. On też kocha, co okazuje przychodząc na miziaki, patrząc głęboko w oczy i zasypiając obok w poczuciu bezpieczeństwa. Myśleliśmy, że najlepszy dom dla niego to spokojny, u starszej osoby. Okazało się jednak, że Misiu bardzo dobrze się czuje w domu pełnym ludzi , z innymi zwierzetami. Dlaczego? Ponieważ w tym domu panuje MIŁOŚĆ. I to właśnie także MIŁOŚĆ z Państwa strony przyczyniła się do uratowania tego cudownego, dobrego kocurka. Dziękujemy i trzymamy kciuki za jego długie, szczęśliwe życie.
Miś to starszy kocurek, który przez całe życie bytował na dworze w kiepskich warunkach. Miał swoją opiekunkę, starszą panią, która przyjeżdżała do niego w miarę swoich możliwości raz dziennie z drugiego końca dużego miasta środkami komunikacji miejskiej.
I tak dzielny Misiu trwał w deszczu, śniegu, mrozie i wichurze, jedyne pocieszenie mając w krótkich wizytach starszej pani. Lata mijały i stawał się coraz słabszy, coraz mniej odporny na przeszywający jego coraz starsze, kochane, kosteczki wiatr.
W końcu przestał jeść, a z pyszczka zaczęła mu lecieć ślina. Wydawało się, że każda próba przełknięcia, nawet największego przysmaczka, sprawiała mu wielki ból. Karmicielka, żyjąca ze skromnej emerytury, nie miała pieniędzy na weterynarza, załamała się, zwróciła się więc do fundacji z prośbą o uratowanie życia jej podopiecznego.
My także toniemy w długach, a takich bied mamy sporo pod opieką, ale nie mogliśmy mu odmówić licząc na Wasze wsparcie, na Wasze dobre serca. Bo czyż można przejść obojętnie obok choroby tak sympatycznego stworzenia, jak staruszek Miś?
Miś okazał się być prawdziwym miśkiem, przytulaśnym, zadowolonym z ciepła klatki, z każego gestu czułości. To koci anioł, który bez leczenia szybko odszedłby za Tęczowy Most. Dotknęło go bardzo bolesne plazmocytarne zapalenie jamy ustnej i ogólne osłabienie organizmu. Poza zrobieniem porządku w pyszczku, trzeba było go wyleczyć antybiotykami, codziennie nawadniać, wzmacniać suplementami.
Misiek ma szansę na dom, o ile będzie całkowicie wyleczony, bo przecież nie może zacząć nowego rozdziału życia w chorobie i z bagażem długów.
Czy pomożesz Misiowi przeżyć godnie choć jesień jego życia?
Ładuję...