Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Miziołek kilka dni temu pojechał do swojego domku. Na naszych oczach dorósł i zmężniał jednak charakterek i przytulactwo pozostało u niego bez zmian.
Jeśli chodzi o zdrowie to po zakończeniu obserwacji, nie działo się nic niepokojącego. Okresowo wykonywane badania krwi oraz USG brzucha jednoznacznie wskazywały na to, że Miziołek jest zdrowy jak koń.
Z całego serca dziękujemy, że pomogliście ocalić Miziołkowi życie. Dzięki Wam on dożyje sędziwego wieku otoczony troską i miłością.
Dziś mija równo 50 dni od momentu odstawienia leczenia. Przed nami jeszcze co najmniej 34... Póki co mały czuje się dobrze. W miarę dobrze je, ma ochotę na zabawę, na wadze przybiera... Oby tak dalej. Mocno zaciśniete kciuki za Miziołka bardzo potrzebne!
Miziołek kurację lekiem GS zakończył 15 lutego, jednak to nie koniec naszej wspólnej przeprawy z jego FIPem. Teraz jesteśmy w trakcie obowiązkowej obserwacji, podczas której kociak jest regularnie ważony, badana jest jego krew, a jego apetyt znajduje się pod specjalnym nadzorem. Lekarki są bardzo czujne, bo każde odchylenie od normy, każde wahnięcie na wadze w dół lub zmiana zachowania mogą zwiastować wznowę choroby. Staramy się nie myśleć o tym czarnym scenariuszu. Ten mały już tyle przeszedł, że nieszczęść wystarczyłoby na co najmniej trzy kocie życia. Wystarczy już złego w życiu Miziołka.
Bardzo prosimy o pomoc w pokryciu kosztów leczenia malucha.
Jedynie z Waszą pomocą możemy leczyć takie kocie sieroty jak on.
Miziołek słania się na nóżkach. Zamiast jeść – wymiotuje. Większość czasu leży, a gdy chce wstać, unosi się tylko na przednich łapkach, przez chwilkę wodzi wzrokiem po pokoju i zmęczony, spuszcza łepek. Przewraca się na boczek. Miziołek nie korzysta z kuwety, nie chce się bawić, przestaje reagować na pieszczoty. Jedyne co mu się udaje, to cichutkie mruczenie, bardziej wyczuwane dłońmi na jego żebrach, niż słyszalne dla ucha.
A miało być tak pięknie. On już raz nam prawie umarł. Zabrany z działek, gdzie porzucono go na pastwę zimy, ledwo przeżył. Kroplówki dzień w dzień, serie zastrzyków i modlitwy do miski z jedzeniem. Ale wyżył. Szkieletorek z oczkami niewiniątka. Tylko by na rączkach u ludzi się nosił. Wędką bawić się nie umiał. Bał się piórka. Gdy skakał z wysokości 30 cm, łapki rozkładał, jakby skakał ze spadochronem co najmniej…
Ale wydobrzał i wolniutko się wszystkiego uczył. A teraz to. Kolejne umieranie. Ile nieszczęść przypada na jednego kotka?! Miziołek ma pół roku może. Może nie… Możemy pozwolić mu umrzeć. Możemy pomóc odejść bez bólu. Możemy go uśpić. Ale możemy go też uratować. Spróbować kolejny raz wyrwać go z objęć śmierci. Możemy pokazać, że ten świat bywa piękny. Tylko razem z Wami możemy.
Leczenie FIPa jest cholernie drogie. Żadnej fundacji na nie nie stać. Jedynie z Waszą pomocą my możemy spróbować ocalić Miziołka. Możemy mu pomóc tak, jak pomogliśmy już dwóm fundacyjnym „fipkom”.
Ładuję...