Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Wam udało się uratować łapkę maleńkiego Mrozka :) Przepięknie Wam dziękujemy <3
To pewnie będzie tak oczywiste, że nawet nie trzeba o tym mówić, ale wiecie - ja chcę żyć. Każdy na pewno chce. Nikt się nie zastanawia, tak na co dzień, nad tym, jak cenne jest życie. Ja też się nigdy nie zastanawiałem. Jestem malutkim kocurkiem, nie miałem powodu myśleć ani o życiu, ani o śmierci. Wydawało mi się, że zawsze będę w miarę zdrowy i cały. Myślałem tak aż do tamtego dnia.
Do dnia, kiedy zrozumiałem dlaczego, mimo że nasza mamusia mieszka w tej stodole od lat, to ja mam tylko jednego rodzonego i jednego starszego, przyrodniego braciszka. Biegłem sobie, jak zwykle bawiąc się z moim braciszkiem. Biegaliśmy po podwórku, bo mamusia mówiła nam żebyśmy się nie oddalali, no ale jak tu się nie oddalić, przecież jeśli nie wybiegnę ciut dalej to braciszek mnie złapie, a w zabawie chodzi o to, żeby mnie nie złapał. Pędziłem, ile sił w łapkach przed siebie. Nawet do końca nie wiem, co się stało, w pewnym momencie poczułem, że lecę w powietrzu.
Braciszek mi opowiedział potem, że mocno uderzył mnie jadący szybko samochód. Ja na początku nie czułem bólu, tylko nie mogłem stanąć na łapkę. Mój braciszek bał się dużo bardziej, niż ja. Jednak po chwili cała łapka zaczęła mnie bardzo boleć, kręciło mi się w głowie i było mi niedobrze. Chciałem się schować w jakieś ciepłe miejsce, ale my mieszkaliśmy w stodole, tam cały czas było zimno, wiał wiatr. Na trzech łapkach dotarłem na podwórko, płacząc niemiłosiernie. Ludzie, u których w szopie mieszkaliśmy, znaleźli mnie i zadzwonili do cioć. I tak się tutaj znalazłem razem z moimi braćmi. Im nic nie dolega, ale ja muszę mieć operację, albo stracę przednią łapkę. Pięknie Was proszę o pomoc, tak bardzo bym chciał normalnie chodzić, bawić się z braciszkiem…
Mrozek jest słodką, przytulaśnią kocią kuleczką, ma nie więcej niż 3,5 miesiąca. Przyjechał do nas z braćmi i z mamą, która pilnie przeszła zabieg kastracji. W sumie Mrozek miał dużo szczęścia, samochód mógł złamać mu kręgosłup, mógł odebrać mu życie… Maluszek wymaga pilnej operacji, rokowania na pełną sprawność ma bardzo dobre. Prócz operacji musimy go odrobaczyć, zrobić testy na choroby zakaźne i za jakiś czas malca zaszczepić. Udało nam się opłacić wizytę, odpchlenie, zdjęcia RTG i pierwszy dzień pobytu w lecznicy, więcej funduszy nie mamy… Błagamy Was o pomoc, dla maluszka liczy się każdy dzień…
Ładuję...