Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Prawie dwa miesiące walczyłyśmy o Hose, było lepiej i gorzej, ale nie udało się. Przyszedł dzień że musiałyśmy pozwolić mu odejść aby więcej już nie cierpiał.
Hose przegrał fiv.
Zbiórka pomogła opłacić leczenie Hose,
Jest mi niezwykle żal! Żal jego i mojej mamy która pokochała go całym sercem człowiek złącza się szczególnie ze zwierzęciem którego uratuje od śmierci. Walka każdego dnia o życie jest niezwykle trudna, emocjonalne i dotykająca psychicznie.
Walczyłyśmy do końca! Moje ostatnie z nim pożegnanie pokazało mi w jak strasznym stanie on był i do czego doprowadził człowiek! Na ostatniej linii życia usunęliśmy zęby wszystkie, immunologicznie obniżona odporność dawała się we znaki na każdym kroku! On marniał nam każdego dnia i poddawał się, wraz z poddającym się jego organizmem nie patrzyłyśmy kompletnie na koszta walki o jego życie, ale jego historia nie poruszyła was tak jak może poruszyć historia innych zwierząt.
Zostałyśmy z długami u weterynarza a jego już z nami nie ma odszedł na własnych zasadach.
Jestem tak ogromnie zła, wkurzona za ponoszenie odpowiedzialności za miasto bo nie przeznacza ono środków na leczenie zwierząt. Jestem tak ogromnie zła na jego opiekunów którzy cieszą się swoim cudownym życiem po tym jak porzucili go pozbawiając go domu i życia To oni skazali go na śmierć i pewnie w męczarniach by odszedł w tej kociej budce gdyby nie znalazła go moja mama za co jestem jej ogromnie wdzięczna.
Gdy otrzymała ode mnie telefon że Hose odszedł to się popłakała i zakończyłyśmy na tym rozmowę. Ja osobiście nie wiedziałam jak jej to przekazać bo wiedziałam ile on dla niej znaczył i jak ważne było dla niej i jego uratowanie. Jak ogromnie się związali ze sobą
Ratowanie zwierząt nie jest łatwe. Człowiek się przywiązuje, walczy, a to wszystko na marne Miałyśmy nadzieję że jeszcze będzie szczęśliwy.... Może teraz za Tęczowym Mostem w końcu jest...
To okropnie prosić was w tej chwili o wpłacenie datku dla niego.... To już nie będzie datek dla niego ale dla innych zwierząt aby nie pozostać z długiem a móc udzielić pomocy innym zwierząt. Zdecydowanie na pewno mu na tym zależy żeby inne zwierzęta otrzymały pomoc taką jaką on mógł otrzymać.
Doradźcie nam szczerze co mamy dalej robić? Jose został wyrzucony! Znaleziony w budce gdy konał. Spędził około dwóch tygodni na szpitaliku, gdzie okazało się że jest nosicielem FIV. Szanse znalezienia takiemu koty domu są znikome!
Od powrotu pierwszego ze szpitaliku od weterynarza ciągną się za nim non stop infekcje w pysku! Odbieramy go od weterynarza i za około tydzień z powrotem tam wraca Zbiórki na jego leczenie stoją, a koszty ratunku tego kota są ogromne
Stany zapalne są spowodowane obniżeniem odporności immunologicznym! Przed nim usunięcie zębów. I do tego czasu musimy go wyleczyć aby mógł zostać poddany kolejnemu zabiegowi.
Jaka jest cena ratowania kociego życia?
Co zrobić w takiej sytuacji kiedy nas nie stać na jego leczenie, ale jest pod naszą opieką, nie jest to stan krytyczny aby móc pozwolić mu odejść. I ulżyć mu w cierpieniu tylko wymaga on pomocy.
To zasługa ludzi, że teraz Hose żyje w zamknięciu, w izolacji na kwarantannie.
Gdy do mnie gada po kociemu, aż serce mi się kraje, że musi teraz być w izolacji, że teraz to ja zgotowałam mu taki los, a on nie rozumie dlaczego, co on takiego zrobił, że nie może już być kotem wychodzącym...
On nic... To człowiek, który go wypuszczał na osiedle, zgotował mu taki los, bo narażał go na wszelkie niebezpieczeństwa, przede wszystkim choroby. Gdy Hose trafił w ciężkim stanie na szpitalik od razu miał wykonane testy na felv i fiv i ten drugi na fiv wyszedł dodatnio, co rozwiało nasze wątpliwości, dlaczego był tak mocno przeziębiony. Hose ma mniejszą odporność, gdy był na dworze, szybko łapał infekcję, które skutkowały bardzo mocnym przeziębieniem, ciężko oddychał i miał zapalenie dziąseł.
Teraz Hose jest już po długotrwałym pobycie w szpitaliku, jednak wciąż jest na kwarantannie, musi przebywać, aż znajdziemy mu dom.
Co jakiś czas stan zapalny odnawia się w pyszczku, wówczas jesteśmy zmuszone jechać z nim do weterynarza. Hose musi otrzymywać witaminy i dobre jedzonko, a to wszystko są koszty. Proszę, pomóżcie, bo tylko wspólnie może się to udać. Dorzuć prosimy cegiełkę dla Hose na jedzonko dla niego i witaminy i kontynuację leczenia.
Ładuję...