Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
W imieniu Amelki z całego serca dziękujemy za pomoc. Amelka bardzo ładnie dochodzi do zdrowia. To radosna, pełna życia a zarazem dumna klacz. Dzięki Wam, dalej może cieszyć się życiem DZIĘKUJYEMY..
Poniedziałek 26.06.2023 r. okazał się najbardziej pechowym dniem w życiu 17-letniej klaczy Amelki oraz jej ówczesnej właścicielki.
Kobyłka nie stawała na prawą przednią nogę, tylko z dużym wysiłkiem skakała na pozostałych trzech. Pilnie miała zrobione USG i lekarz stwierdził, że ma zerwane ścięgna. Dla pewności właścicielka poprosiła jeszcze o RTG przedniej nogi, diagnoza: ZŁAMANIE PODŁUŻNE LEKKO SPIRALNE ŚRÓDRĘCZA TRZECIEGO PRAWEGO.
Zaczęła się gehenna. Jak to? Dlaczego klacz złamała nogę? Tego nikt nie był w stanie w ówczesnej stajni wyjaśnić właścicielce, stało się po prostu...
Złamanie nogi dla wielu koni to wyrok śmierci, nie da się tego wyleczyć, konie tylko cierpią – tak mówiono i doradzano uśpienie. Ówczesna właścicielka nie chciała się poddać, postanowiła, że mimo wszystko spróbuje i będzie leczyła swoją ukochaną klacz. Pilne podanie sprawdzonych i polecanych komórek macierzystych, środki przeciwzapalne i uśmierzające ból... Koszt ponad dwa tysiące złotych. Równolegle weterynarz zakłada opatrunek gipsowy zmieniany regularnie co kilka tygodni. Klacz chudnie, traci chęć do życia, leczenie przebiega bardzo słabo. Weterynarz doprowadza do gnijących ran pod gipsem, brak dobrych rokowań na przyszłość. Mijają dwa miesiące od zdarzenia. Nic się nie poprawia. Zdesperowana właścicielka nie ma już pieniędzy na leczenie, jest zmęczona tak jak jej klacz, to nie ma sensu, może lepiej uśpić ? Po co koń ma się męczyć? Zdesperowana właścicielka dzwoni do nas, po poradę, bo już nie wie kogo słuchać i jak robić, żeby pomóc swojej klaczy.
Poznając sytuację i ryzyko, że klacz nieuchronnie zbliża się ku najgorszemu, podejmujemy decyzję – pomożemy pod warunkiem, że koń przechodzi na własność fundacji. Właścicielka zgadza się.
Sobota, 09.09 okazał się przełomowym dniem w życiu Amelki oraz jej byłej już właścicielki. Klacz przyjechała do Konikowego Domu.
Natychmiast została wdrożona diagnostyka i w końcu odpowiednie leczenie. Kluczowym było zdjęcie gipsu, bo pod nim było naprawdę bardzo źle.
Klacz dostała dolewkę komórek macierzystych także również bezpośrednio na ranę. Sceptycy mogą wątpić w ich działanie, ale jak widać, naprawdę pomagają.
Do tego terapia polem magnetycznym i pomoc fizjoterapeutki.
Zdjęty gips, zdjęte bandaże, tylko odpowiedni opatrunek. Obrzęk z każdym dniem coraz mniejszy. Koń wraca do życia, wraca nadzieja, że jeszcze będzie galopować po zielonych łąkach razem z innymi mieszkańcami konikowego domu.
Ponieważ nie zważając na koszty pani Dorota, właścicielka fundacji, podjęła decyzję o natychmiastowej pomocy klaczy, teraz przyszedł czas na rachunek sumienia.
Wizyta weterynarza, komórki macierzyste, leczenie falami magnetycznymi i inne środki mające przywrócić Amelkę do zdrowia, nas przerosły i jesteśmy zadłużeni z płatnościami.
Dlatego jeśli możesz, dorzuć, proszę grosik do zbiórki pt. ‘Na pomoc Amelce’ – bardzo nam pomożesz w kontynuacji leczenia i powrocie do zdrowia dzielnej i odważnej klaczy, która mimo beznadziejnej sytuacji nie poddawała się i pokazała, że chce żyć i cieszyć się pełnią zdrowia.
Pamiętajmy – Dobro wraca!
Ładuję...