Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzieki Twojemu dobremu sercu i Twojemu wsparci już wiele kocich dzieci otrzymało pomoc>
Niestety ostatni tydzień, to lawina próśb o pomoc i wyrywania kaciaków z rąk śmierci.
Trafiły do nas kolejne kociaki wyrwane z kociego piekła stworzonego przez człowieka.
5 kotków z panleukopenią. Jedna koteczka niestety nie żyje, choć prawie tydzień trwała walka o Jej życie. Pomimo bardzo kosztownego leczenia nie udało się ocalić życia Mici.
Brat Mici w ciężkim stanie nadal walczy o życie.
Troje rodzeństwa zostało zabezpiecznonych najdroższą surowicą i ma zapewnie leczenie.
Niestety dwa kotki z 7 tych kociąt umarły, zanim dowiedzieliśmy się o tragedii.
Trafił też do nas kolejny ważący ok 700 g maluśki koteczek, który wraz z dwójką rodzeństwa został wyrzucony do lasu.
Rodzeństwo nie przeżyło, a Rożek ukrywał się w norze w ziemi obok zwłok swojego nieżyjącego rodzeństwa.
Z drugiego kociaka zostały dosłwnie "strzępki" :(
Przerażony Rożek jest już bezpieczny i leczymy malutkiego i robimy wszystko, żeby kotek odzyskał poczucie bezpieczeństwa po tak strasznej traumie.
Kolejna malutka kiciunia, na szczęście raczej w dobrej kondycji zdrowotnej, ale zapchlona została znaleziona w zaroślach, z których wyszła do jedzenia. Okazała się bardzo ufną kicią, więc na pewno miała styczność z ludźmi, jednak była strasznie głodna, więc zapewne los tej koteczki, jeśli była nawet czyjaś, nikogo nie obchodził ( został zamieszczony post z zapytaniem o właściciela, ale do tej pory nikt się nie zgłosił).
Ważąca 870 gramów Muszka jest bezpieczna w domu tymczasowym, została odpchlona, będzie odrobaczona, przebadana, jak wszyscy nasi Podopieczni w kierunku Fiv i FeLv, zaszczepiona i będziemy szukać stałego domku.
Zostały też złapane poniewierające się na ulicy dwa ok. 3- miesięczne dzikuski, w miejscu, gdzie ponoć koty notorycznie są rozjeżdżane przez auta. Łapanie tych kociąt nie było łatwe, ale te kociaki nie podziela losu poprzednich, bo są już bezpieczne w dt.
Jeszcze takie kocie dzikie Biedactwo zostało zabrane z ulicy.
M<aluszek Nemo wchodził w nocy pod auta, gdzie szukał ciepła. Jest już bezpieczny.
Do zabepieczenia jest jeszcze kilka kociaków, które czekają na pomoc i mamy nadzieję, że wkrótce uda się maluszki zabezpieczyć.
Przed nami leczenie, odrobaczanie, badania, szczepienia, nieprzespane nocy i mnóstwo zaangażowania fizycznego i emocjonalnego.
Oczywiście będziemy szukać kocich mam, aby zapobiec dlaszemu rozmnażaniu kociąt, które w większości rodzą się tylko po, aby cierpieć i w cierpieniu umierać.
Jedna z mam jest już po zabiegu kastracji.
Większość ludzi nie reaguje, udaje , że nie widzi, ale na szczęście są Osoby, które reagują i pomagają.
Z całego serca dziękujemy, że dzięki Waszym dobrym myślom i Waszemu wsparciu finansowemu te kocie dzieci dostają szansę na życie.
Na dobre i godne życie.
Bezdomne kocie dzieci - większość z Nich jest na tym świecie zaledwie chwilę, ale czasem ta chwila wystarczy, by zdążyły zaznać strasznego cierpienia.
Wiele bezbronnych kociąt zostaje osieroconych na skutek ludzkiej bezduszności i brutalnego potraktowania. Jednak nawet kociaczki, które mają swoje mamy często są w stanie tragicznym i Ich mama nie jest w stanie im pomóc.
Kocia mama nie pójdzie sama z dzieckiem do lekarza. Ona sama jest często ledwo żywa i choć walczy o każde ze swoich dzieci, to walka ta bez pomocy człowieka skazana jest na przegraną.
Niezliczona ilość niechcianych kociąt wciąż przychodzi na świat, pomimo tego że zabiegi kastracji są dziś powszechnie dostępne.
Niestety wciąż koty są rozmnażane, bo komuś się nie chciało zadać sobie trudu, żeby wykastrować kotkę, ktoś inny uważa, że przecież jego kotka rodzi takie śliczne kocięta, a potem nie interesuje się losem tych ślicznych puchatych kuleczek, a jeszcze ktoś inny specjalnie na wsi rozmnaża, bo koty przecież są po to, żeby łapały myszy.
Serce pęka kiedy na pytanie: "Co dzieje się z kociakami, które pani/pana kotka rodzi co najmniej dwa razy w roku?" słyszę odpowiedź: "Zabijają auta, zjadają kuny, a reszta się rozchodzi".
Gdzie się rozchodzi? Biedne malutkie kocie Kruszynki albo już umierają przy swojej mamie, która wraz z życiem przekazuje swojemu dziecku pasożyty i choroby, które jeszcze matki nie zdążyły zabić, ale przynoszą śmierć malutkim słabiutkim kociątkom.
Pomimo starań bardzo wielu Osób, które walczą o lepsze życie dla zwierząt, tak naprawdę udaje się uratować tylko nieliczne kocie Życia. Zdecydowana większość kocich dzieci umiera.
Umiera w okrutnym cierpieniu. Słyszałam wiele opowieści o tym, że kociakom najpierw spuchły oczy, potem głowy, a potem "zdechły". Bardzo proszę o wsparcie zbiórki na ratowanie najmłodszych, tych najbardziej bezbronnych, które w większości są niezauważane, bo cierpią w koszmarnych miejscach i nigdy nikt nie dowie się nawet, że istniały, jeśli w porę nie zdąży się z pomocą. Walczymy o każde i u nas dostają miłość i opiekę oraz szansę na nowe życie.
Od wiosny do jesieni trafia do nas kilkadziesiąt kociaków i nigdy nie wiadomo, z czym trzeba się będzie zmierzyć zdrowotnie, czy uda się kotka wyleczyć i czy znajdzie nowy dom.
W sumie to każdy kociak, który do nas trafia, a trafiają koty z różnych miejsc, nawet jak w pierwszej chwili, choć rzadko się zdarza, wydaje się być zdrowy, to i tak ma w sobie i na sobie mnóstwo pasożytów, jest wychudzony, bo jedynym pokarmem jaki dostawał było matczyne mleko albo jak podrośnie gryzonie lub ptaki, którymi kocia mama próbuje sama wyżywić potomstwo. jednak kocia mama nie wie, że takie pożywienie przyczynia się do masakrycznego zarobaczenia maluszków, co również stanowi zagrożenie dla Ich życia oraz do zarażenia toksoplazmozą, która u większości kotów w postaci latentnej pozostaje już na całe życie i już zawsze stanowi zagrożenie dla zdrowia.
Niestety to wszystko zazwyczaj dzieje się na ludzkich oczach. Oczach, które udają, że nie widzą i w pobliżu serc, które nie chcą lub nie są w stanie czuć empatii do żywej bezbronnej Istoty.
Bardzo prosimy o wspieranie tej zbiórki, bo dzięki Twojej pomocy będziemy mogli, jak każdego roku uratować bardzo wiele kociąt, ale też wiele kocich mam, które już nigdy nie nie będą rodziły i ponad swoje siły starały się podołać trudom macierzyństwa.
Aktualnie mamy już pod opieką 4 osierocone kocięta, dwie kocie rodzinki (łącznie 6 kociąt) i jedno nowe kociątko znalezione na ulicy w masakrycznym stanie. Ze względu na bardzo trudna sytuację lokalową (fundacja nie ma lokalu) musimy wynająć mieszkanie dla ratowanych kociaczków.
Pewne jest też, że o tej porze roku kociąt będzie przybywało. Samo wykarmienie licznej gromady maluszków jest mega kosztowne i tak naprawdę non stop trzeba martwić się, czym nakarmić wiecznie głodne brzuszki koteczków, które do rozwoju potrzebują dobrej jakości karmy, a ci najmłodsi karmy przejściowej, która jest jedną z najdroższych karm, ale pomaga uniknąć problemów jelitowych.
Do tego dochodzi leczenie, bo prawie każdy kociak, nawet jak ma swoja mamę, tego wymaga. Niezbędna jest także profilaktyka oraz zabiegi kastracji, jak kociaki osiągną odpowiedni wiek. Do tej pory przebywa wciąż u nas sporo zeszłorocznych młodych kociaków, które jeszcze czekają na nowe domki, ale mamy też pod opieką dużo dorosłych kotów i liczne grono kocich seniorów.
Fundacja może pomagać tylko dzięki wsparciu Ludzi o wielkich Sercach, którym los bezbronnych niewinnych Istot nie jest obojętny. Mam nadzieję, że dla wielu uratowanych przez nas maluszków znajdziemy nowych kochających Opiekunów, ale niestety o dobre nowe domki jest bardzo ciężko, a koty z problemami zdrowotnymi, choć są młodziutkie i tak zostają często u nas na zawsze.
Zazwyczaj poszukiwane są koty młode, najlepiej spokojne, o odpowiedniej płci, oczekiwanym usposobieniu, a przede wszystkim koty zdrowe i z gwarancją na dobre zdrowie, a niestety u większości bezdomniaków uszczerbek na zdrowiu pozostaje na całe życie. Z tego ostatniego powodu wiele kociąt dorasta u nas i choć niektóre udaje się skutecznie wyleczyć, to i tak bardzo rzadko są adoptowane.
Z całego serca dziękuję osobom, które poprzez wsparcie zbiórki, choćby najmniejszym Grosikiem pomogą w ratowaniu kocich żyć i w tym, że nie będę nieustannie się zamartwiać nie tylko o zdrowie i życie kotów, ale też o niezbędne ogromne finanse potrzebne na pokrycie wszystkich kosztów.
Bardzo proszę też o moc dobrych myśli, abym miała siłę do dalszych działań. Proszę o rozpytywanie znajomych i rodzin o nowe domki dla naszych Podopiecznych. Z góry za wszystko dziękuję,
Wasza Beata ❤
Ładuję...