Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, oto wieści od Nadmorskiego z Mechelinek.
Dziękujemy wszystkim, którzy wspierali tego biedaka.
Kot ma się bardzo dobrze. Bije rekordy wagowe, niestety . Odbudowanie jego skóry trwało bardzo długo, a siedzenie w klatce odbiło się na grubości jego tkanki tłuszczowej. Kocur waży obecnie 8 kg! Za to po ranie na szyi nie ma śladu. Cudu odbudowy skóry dokonali zaprzyjaźnieni lekarze z lecznicy Vet Care na Pogórzu k.Gdyni. Kocur miał bardzo troskliwą opiekę. Nadmorski musi teraz koniecznie przejść kurację zrzucania kilogramów. Nasz podopieczny w trakcie leczenia bardzo się oswoił z człowiekiem, więc jak tu go wypuścić na ulicę? Fajnie byłoby gdyby się znalazł dom dla tego klopsika; najlepiej z możliwością wychodzenia w bezpiecznej okolicy. Nadmorski lubi inne zwierzęta; stara się żyć w zgodzie z kotami, z którymi dzieli pomieszczenie.
Szukamy domu dla Nadmorskiego.
Kochani, nasz mały podopieczny nadal przebywa w lecznicy. Rana, poddawana codziennej pielegnacji, ładnie się goi, ale skóra nie nadbudowuje się w tempie ekspresowym. Nadmorskie spędzi w lecznicy pewnie całą jesień. Koszty będą bardzo duże. Nie ma zakażenia, kot ładnie współpracuje. Bardzo prosimy o wsparcie naszego podopiecznego. Nie chcemy dla niego dalszego bólu z powodu rozległego oskórowania! Bardzo prosimy o każdą pomoc, nawet najmniejszą! To ratowanie będzie bardzo kosztowne!
Kiedy go zobaczyliśmy, nie sposób było przestać o nim myśleć.
Trzeba działać, trzeba go złapać i pomoc! - myśleliśmy gorączkowo. Przystąpiliśmy do działania.
Ogrom bólu i cierpienia, które ten zwierzak musiał znosić nie trudno sobie wyobrazić. Brak skory na całej szyi i wiszące jej fragmenty wokół niej wyglądały potwornie. Odsłonięta tkanka, jedna żywa, zaropiala rana...
Po kilkudniowych wysiłkach udało się kota złapać. Poruszał się między posesjami, stąd trudno było trafić na odpowiedni moment. To wolno żyjący kocur. Takie zwierzęta jak on, na tej podmiejskiej turystycznej wsi nazywane są przez niektórych "żywym, ruchomym inwentarzem do łapania myszy". Koty, żeby przeżyć, muszą tu walczyć o jedzenie i terytorium. Dokarmiane są przez kilka osób. Najczęściej jedzą resztki. Kastracje też nie są popularne...
Nadpopulacja kocia ma się sama wyregulować. W efekcie takiego podejścia pokiereszowane czy chore koty to zwykły widok. Ropień, powstały w efekcie walk bywa przyczyna zakażenia i śmierci. Gmina przeznacza środki na zabiegi sterylizacji, niestety mentalność ludzi wymaga w tej kwestii głębokiego przebudowania. Szczęściem i wysiłkiem wolontariuszy Fundacji (Marlena - podziękowania za złapanie), kot trafił do lecznicy. Zaprzyjaźnieni weterynarze z lecznicy Vet Care na Pogorzu (okolice Gdyni) przyjęli kocura w niedziele do szpitalika, opatrzyli i podjęli się długoterminowej opieki.
Teraz trwa codzienna walka o jego pielęgnacje i zagojenie się rany bez powikłań, odbudowanie skory. Jesteśmy spokojni, bo jest w rękach doświadczonych specjalistów. Kot znosi zabiegi spokojnie. Gmina pokryje wstępne koszty opatrzenia i zabiegu kastracji kocura, na nas spadnie dalsza część opieki. Leczenie z codziennymi zmianami opatrunków i długotrwałe hotelowanie oraz specjalistyczna karma (kocur miał fatalną biegunkę z racji koszmarnej diety i zarobaczenia) - to duże koszty.
Bardzo prosimy o wsparcie leczenia tego nieszczęśnika. Kot jest pod opieka Zielonego dt PKDT.
Ładuję...