Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo dziękujemy za wpłaty. Za zebrane pieniadze zamówiliśmy karmę.
A także przeznaczyliśmy je na leczenie chorych psów.
Patrząc w oczy porzuconemu psu niektórzy widzą tylko psa, inni starego, brzydkiego kundla, jeszcze inni nie widzą nic... Oni za każdym razem widzą żywe, czujące stworzenie, które potrzebuje pomocy, przytulenia, miłości.
Nieważne czy ten pies jest duży, mały, gładki, kudłaty, czarne podpalane czy białe, stary, młody czy agresywny ze strachu, sikające pod siebie czy łaszący się. Oni na każdego psa patrzą z miłością i zrozumieniem... Z wielkim zaangażowaniem ratują kolejne niechciane, porzucone stworzenia, nie patrząc na porę dnia, na pogodę lub jej brak. Czy dzień, czy noc, czy -20° czy +30°. Czy jest zgłoszenie z gminy, czy go nie ma, a pies potrzebuje pomocy - natychmiast reagują. Sama nie raz potrzebując pomocy o każdej porze mogę dzwonić i liczyć tylko na nich... Mowa o Kasi i Arturze. Jakiś czas temu prowadzili przytulisko dla bezdomnych zwierząt...
Przez długi i ciągłe rachunki wyprzedali wszystko, co mieli. Sprzedali dobrze prosperującą firmę, maszyny, samochód, zlikwidowali konta oszczędnościowe. Zapożyczyli się na ogromną kwotę, aby spłacić część długów i otworzyć miejsce dla niechcianych mokrych nosków... Sytuacja jest tragiczna. Ciągle brakuje na weterynarza, na spłatę długów i co najważniejsze - na karmę. Często trafiają do nich psy po wypadku, stare, chore, wymagające drogich operacji, leczenia, specjalistycznych karm. Łatwiej byłoby uśpić, pewnie. Ale oni mają ogromne serca i zawsze walczą do końca, nie patrząc na koszta, bo dla nich każde życie jest cenne. Robią, co mogą, i choć do mnie się uśmiechają, wiem, jak jest na prawdę...
A jaka jest prawda? Ciągle zmartwienia, telefony o pomoc, o "poczekanie" w spłacie długów, płacz po kątach, w domu, gdzie już nikt ich nie widzi... Codziennie przyklejają "sobie 'maski", aby nikt nie zorientował się, że stary, solidny mur kruszeje. Sama pomagam bezdomnym psom, mam ich 17, co to jest w porównaniu do podopiecznych Kasi i Artura! A jednak, gdy cokolwiek się dzieje, gdy mam problem, gdzieś trzeba jechać, zawieźć, złapać, ratować - wyatarczy, że zadzwonię... Tacy przyjaciele to skarb.
Błagam o pomoc dla nich... Dwa serca biją dla tych 140 psów, dwa serca walczą mimo wszystko, dwa serca cierpią i umierają z rozpaczy, ze strachu co będzie jutro... Jedni zbierają takie kwoty na jednego psa, oni, a raczej ja, bo oni się wstydzą - zbieram na karmę dla ponad 140 bezdomniaków pod ich opieką. Błagam o pomoc dla nich... Dwoje cudownych ludzi, którzy oddali swoje życie dla psów "gorszego sortu". Nie pozwólmy, aby te serca w końcu pękły...
Strona tutaj. Telefon 535 361 111
Ładuję...