Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Wam udało się pomóc koteczkowi :) Lek zadziała, kocurek jest zdrowy :)
Pamiętacie mnie? Minęło 30 dni odkąd dostaję nowy, eksperymentalny lek na Fip, na chorobę, która zawsze była nieuleczalna i kotek, który na nią zachorował zawsze, ale to zawsze umierał. Mnie powinno już nie być od prawie czterech tygodni. Ja naprawdę umierałem. W brzuszku zebrał mi się płyn, miałem całą skórę żółtą, nie jadłem, miałem cały czas gorączkę i wszystko mnie potwornie bolało.
Ciocia mi powiedziała dopiero teraz, że nie wierzyła, że ja przeżyję. Po dwóch dniach od podawania leku przestałem być żółty a po tygodniu zniknął mi z brzuszka calutki płyn. Ot tak, wieczorem był a rano już go nie było. Ciocia nie mogła uwierzyć, macała mnie chyba z pół godziny i to całego, bo chyba myślała, ze mi się ten płyn w uszach schował. Od tamtego dnia czuję się tylko lepiej.
Nic mnie nie boli, mogę normalnie chodzić, bawię się, poluję na patyczek od wędki, bo jest ciekawszy niż piórka, bawię się piłeczką. Bawię się też z innymi kotkami. :) Nie do końca rozumiem, że mogło mnie już nie być, że gdybym zachorował pół roku wcześniej to ciocie nie miałyby mnie jak leczyć, bo leku nie było. Ciocia opowiedziała mi o innych kotkach, które na tą chorobę zachorowały i umarły i powiedziała mi, że ja muszę przeżyć, dla siebie i dla nich… Ja bardzo chcę żyć, tylko ten mój lek jest potwornie drogi a ciocie aż tyle pieniążków nie mają.
Muszę dostawać zastrzyk codziennie jeszcze przez następne 60 dni, nie mogę ani jednego dnia zrobić sobie wolnego od leczenia. Przepięknie Was proszę, pomóżcie mi przeżyć…
Minął miesiąc odkąd Luke dostał pierwszy zastrzyk GS, substancji, która ma leczyć Fip. Wydaje nam się, że kocurek miał dużo szczęścia, bo szybko dostał pierwszą dawkę. Dzięki temu żółtaczka zniknęła w 48 godzin a w nocy z ósmego na dziewiąty dzień zniknął płyn w jego brzuszku, to szybciej niż podają statystyki. Widać, że Luke ma się dobrze, jest chętny do zabawy, zajada się puszeczkami, ale i dużo śpi. Wirus nadal go osłabia, a i lek, który przyjmuje nie jest dla organizmu obojętny.
Malec musi prócz leku przyjmować suplementy przeciwdziałające anemii, chroniące jelita, wątrobę i układ nerwowy. Ampułka leku kosztuje 350 zł i starcza Luke’owi na niecałe cztery dni, bo nam kocurek blisko kilogram w ciągu miesiąca przytył. Musimy też zabrać do za chwilę na kontrolne badania krwi i wykupić suplementy na najbliższe 30 dni.
Błagamy Was o pomoc, zamówić i od razu opłacić leki na kolejny miesiąc, wiemy, że jeśli przerwiemy kurację przed czasem Luke umrze…
Ładuję...