Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Niestety nie udało się zebrać zakładanej kwoty
Buda na miarę "XXI wieku"
Maurycy po fryzjerze, do któregonaprawde go zaprowadzilismy:
Dla Bąbla jedynym aktem miłości była eutanazja. Po interwencji w sobotę po południu gnaliśmy 150 km do kliniki bdo Gorzowa bo nic innego w pobliżu nie było czynne.
Maurycy Maniuś ma 14 lat, kiedy zapytaliśmy właściciela dlaczego dopuścił psa do takieo stanu odpowiedział, że właśnie do fryzjera się wybierał :)
W środę i czwartek byłą kolejna bradzo trudna interwencja, Kilka wsi pod Żarami. Na każdej posesji do odebrania przynajmniej jeden pies lub kot. Mówienie do patologii nie ma sensu. Trzeba karać, odbierac zwierzaki i doprowadzić do sądowegozakazuich posiadania. Odebralismy trzy psiaki: Loczka, Promyka i Wallego.
Wzięliśmy na siebie całe doprowadzenie tych biednych istot do przyzwoitości… Razem przywróćmy im godność! Ten mały „zakoltuniony” tak, że ledwo się poruszał - nie ma nawet swojego miejsca, śpi gdzie popadnie na gołej ziemi…
Majeczka - krzyżówka yorka i maltańczyka była prezentem urodzinowym od cioci dla dziecka dziewczynki. Po 6 -latach nie zajmowania sie psem przez nieletnią właścicielkę jej rodzice wyrzucili psa z domu do obskórnego kojca na terenie budowy nowego całkiem pokaźnego domu, Maja zamieszkała z betoniarką. Koejc był brudny, zimny, pełen odchodów. I tak przez 2 lata. 15 - letnia dziś rozkapryszona i nie nauczona odpowiedzialności córeczka praktycznie do niej nie zagląała. Aż do wczoraj kiedy tatuś zawezwal córeczkę by sie pożegnała z psem. Naprawdę wzruszające .........., Na nasze pytanie dlaczego tak potraktowała własnego małego bezbronnego psa , odpowiedziała, że rodzice wywieźli do kojca . Ale ojciec od razu zareagował. " Od dwóch lat miałaś na psa wyrąb....... No miała, co widać gołym okiem . Majkę zabraliśmy. Wyglądała strasznie.Skołtuniona posklejana przez odchody sierść, obolale ciało, odparzenia na skórze, Dzis juz załatwiliśmy jej spa.Jutro wizyta u lekarza. Sunia jest cudowna.
Labradorka Brita mieszkała we wnęce między buduynkami przez 2 lata , po tym jak jej właściciele wyjechali za granicę, a mieszkanie i psa pozostawili pod opieke menelowi. Pies ne opuszczał tego miejsca przez 2 lata, załatwiała się na miejscu co widać, menel nie wpadł na pomysł, że gówno się sprząta. Efekty poniżej. Podczas interwencji pan i jego kumple stawiali się i dyskutowali o tym jak pies miał u nich dobrze bo miał co jeść i żyłby sobie tak do śmierci, ale nie wiadomo po co przyszliśmy . Pan nie rozumiał o co nam chodzi ?? Przecież pies ma dobrze ???
Britę zabraliśmy. Sunia po raz pierwszy od dwóch lat postawiła wczoraj łapki na normalnym podłożu, na czymś innym niz własne białe ze starości odchody i zobaczyła niebo .Dziś trafiła do Kliniki na ogólny przegląd . Będziemy informować na bieżąco.
Musimy pilnie znaleźć miejsce i pomoc dla Luci i jej dwóch 12-tygodniowych córeczek Poli i Toli. Prosimy o konstruktywne propozycje. Sprawa jest bardzo pilna tym bardziej, że nie mamy gdzie ich zabrać i jak wiecie mamy finansowe problemy. Ale nie możemy też tego tak zostawić. Lucy 1,5 roczna sunia od wielu miesięcy jest sama na jednej z posesji w podzielonogórskich Cigacicach. Jej pani została przeniesiona do DPS. Lucy była i jest dokarmiana przez rodzinę z innej miejscowości. Niestety nie została wysterylizowana i jak widać na zdjęciach mamy tego konsekwencje. Do Lucy dostał się sąsiad. 3 miesiące temu urodziły się cztery szczeniaki. Dwóch chłopców i dwie dziewczynki. Lucy swoje dzieci odchowała w samotności w widocznej na zdjęciach strasznej i zimnej szopie. Nastał mróz i nie wiadomo jak przetrwały. Chłopakom rodzina już znalazła domy. Zostały dwie dziewczynki no i ich mama oczywiście. Nadal mieszkają w tej strasznej szopie. Nie są wypuszczane bo Lucy ucieka.Ich adopcją zajmujemy się już od dziś my. Maluchy są odrobaczone. Będą mniejsze od mamy, bo tata jest mały. Po niedzieli pierwsze szczepienie. Potem kolejne. Bierzemy to na siebie. Ale potrzebujemy dla nich domu. Zdjęcia z tapczanu zostały zrobione 3 tygodnie temu. I tylko na czas zdjęć trafiły do domu. Na co dzień cały czas są zamknięte w szopie. Luci jest bardzo łagodną, przyjazną aczkolwiek żywiołową sunią. Jej sterylizację także bierzemy na siebie. Abu ne dopuścić do bezsensownego rozmnażania. Na wczoraj pilnie potrzebne miejsca dla całej trójki. Tel. 666 605 391.
Prosimy też o wpłaty na nasze dwie zbiórki lub bezpośrednio na konto. Nasz dług pozostaje niezmiennie na poziomie ok 30 tys zł
„Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł Lis - lecz Tobie nie wolno zapomnieć. Na zawsze, stajesz się odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.” Mały Książę
Nie mamy litości dla oprawców! Będą najwyższe kary! Obiecujemy, w każdej takiej sprawie dalej będziemy dążyć do ukarania pseudowłaścicieli. Oprawcy z tego domu w Niwiskach - jedyne czego się bali, to kary.
Do wszystkich ludzi, z każdej wioski, z każdego miasta: lepiej, żeby właściciele zwierząt zaczęli dbać o swoich podopiecznych. Jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy. Dotrzemy do każdego zgłoszonego nam oprawcy, będziemy walczyć o kary finansowe dla tych, którzy dręczą zwierzęta!
I napiszemy to oficjalnie: Nic nas nie obchodzi to, że pseudowlaściele mają minimalne środki do życia. Jeżeli nie stać nas na zwierzęta, nie bierzmy ich. Mamy XXI wiek! Ludzie! Tłumaczenia typu: Mam trójkę dzieci. "Mam tylko emeryturę”… nic nas nie obchodzą, gdy widzimy konanie psów, którym powinna być zapewniona podstawowa opieka! Skończyła się nasza jakakolwiek empatia do oprawców i bezmyślnej patologii. Mamy ją już tylko dla zwierząt. Człowiek sam jest kowalem swojego życia. Czworonogi zdane są na łaskę bądź niełaskę „człowieka”.
W niezliczonych ilościach miejsc w tym kraju niesterylizowane suczki rodzą szczeniaki w mrozie, które potem zamarzają, bo właściciele twierdzą, że kastracja nie jest obowiązkowa a rozmnażanie nie jest zabronione. No i oczywiście nie mają na to kasy, a szczeniaki można przecież rozdać po ludziach, u których dalej się będą rozmnażać. I tak w kółko. Nie ma końca patologii w temacie bezdomnych zwierząt w Polsce. Tak jak w Nowej Soli, skąd zabraliśmy owocową rodzinkę.
Suczkę Malinę i 6 szczeniąt, 3 znalezione w rowie i pod autem na ulicy, 3 w budzie, jeden tydzień wcześniej na polu. Zabrany przez urzędniczki, które nie chcą go oddać. A ile suczek z małymi w zimnych szopach czy budach, którym nie pomożemy, bo nie mamy za co i nie mamy dokąd zabrać? My też mamy swoje granice wytrzymałości nerwowej i finansowej. Za tą granicą jest już tylko ściana, o którą rozbijmy sobie głowy.
A jak wyglądają nasze interwencje? Pewnego dnia nasza inspektorka poczuła, że musi wrócić do Niwiski do innego domu gdzie kiedyś robiła interwencję. Intuicja była tak silna, myśli nie chciały odejść… jeszcze przed świętami, jeszcze w tą zimę. W sobotnie popołudnie wraz z drugim inspektorem Rysiem- pojechali do Niwiski sprawdzić stara interwencje. Jadąc tam, po drodze, z daleka, inspektorka dostrzegła starą rozwalająca się szopę i coś na kształt budy… spontanicznie skręcili w to miejsce…
NIEPLANOWANE i co najgorsze NIEZGŁASZANE przez nikogo miejsce… miejsce znalezione intuicyjnie. Widok ich przeraził. Jedna „buda”, zlepek desek, była dziurawa na wylot. Pies, który w niej był nie miał sił nawet do nich wyjść. Drugi pies nawet do „budy” nie wchodził. Bo tej budy nie miał. Leżał w ziemi, w dole pełnym śniegu, który sam sobie wykopał… Brak pożywienia, brak wody. PSY PRZY NAS LIZAŁY I JADŁY ŚNIEG! Ciężkie łańcuchy i odmrożone do krwi łapki… tak straszne cierpienie… Jedno jest pewne - starszy mniejszy piesek/ nie przeżyłby ani jednej doby więcej. Psy zostały odebrane w trybie natychmiastowym.
Będziemy szukać im domów. Później, z psami zapakowanymi do auta pojechaliśmy jeszcze do kilku Domów dalej. TAKŻE NIWISKA - tam, gdzie początkowo jechaliśmy. Już dostali sygnał. Wiedzieli, że jedziemy też do nich … ich psy miały jedzenie i wodę. Okazało się że to rodzina kobiety, od której zabraliśmy psy. I znów lament i prośby „nie karzcie mojej mamy”… i wiecie co? Ukarzemy i jej syna, bo to współwłaściciel. I do Was też wrócimy.
Bez owijania w bawełnę - nie mamy kasy. Na koncie minus 28 tysięcy zł. Błagamy Was o pomoc.
Ładuję...