Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Mija prawie rok, odkąd część piesków jest z nami. A są z nami od końca stycznia tego roku Beni, Ciapek i Lucky. Labrador Bolek ponad 4 lata i Bunia od ponad 5 lat, odkąd uwolniliśmy ją z wiejskiego łańcucha. Przez prawie cały rok koszty utrzymania tej gromadki piesków zamknęły się w kwocie 30 tys. złotych. To spora suma i bardzo dziękujemy Wam Kochani za wsparcie , bo bez Waszej pomocy nie poradzilibyśmy sobie. Dziękujemy!
Naszym pieskom kupujemy dobrej jakości karmę, bo dotychczas pewnie biedaki chodziły głodne co dało się zauważyć na początku. Potrafiły zjeść dwu, trzykrotnie więcej niż jada pies w normalnym domu. Teraz stan się ustabilizował i jedzą normalnie tyle ile powinny. Nigdy jednak ich miska nie jest pusta. Nie chcemy, aby wracał do nich obraz sprzed okresu, kiedy włóczyły się po okolicy i szukały pożywienia, często przeganiane od zagrody do zagrody.
Monitoring jest w trakcie opracowania.
Jesteście dla tych biedaków ogromnym wsparciem i za to jesteśmy Wam ogromnie wdzieczni! Pozdrawiamy Was bardzo serdecznie!
Obok piesków pod swoja opieką mamy 20 kotów. Ostatnio 3 z nich zginęły w tajemniczych okolicznościach.
Nie mamy pewności, że ktoś je ukradł, ale kilka tygodni temu pojawiła się tajemnicza osoba, był późny wieczór, a tajemniczy gość świecił latarką i nie widzieliśmy jego twarzy. Najpierw zaczął rozmowę o zwierzętach, a potem zapytał czy mamy monitoring. Potem zaczęły znikać koty.
Rozmawialiśmy z policją, a ta zaleciła zainstalować kamerkę czyli monitoring.
Znaleźliśmy w internecie leśną kamerę, która byłaby odpowiednia, ale koszt zakupu na chwilę obecną dla nas jest zbyt wysoki i na jej zakup nas nie stać, wszystkie bowiem środki idą na wyżywienie sporej gromadki sierściuszków, które mamy na utrzymaniu.
Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o wsparcie zbiórki. To dla bezpieczeństwa naszych podopiecznych i spokoju nas wszystkich.
No i masz...Ciapek urwał się na chwilę w teren i przyszedł z Łatkiem. Obserwowaliśmy chwilę Łatka, czekaliśmy, że może sobie poje i odejdzie, ale Łatkowi wcale nie chce się od nas odchodzić...no i został. I proszę jak bawi towarzystwo. Na filmiku Łatek bawi się z naszą podopieczną Bunią, która na wiosnę przeszła bardzo poważną operację, dzięki której uratowaliśmy jej życie.
Upłynęło już trochę czasu i nikt o Łatka nie pyta z zewnątrz, a my nie mamy czasu chodzić i pytać czyja to zguba. Po prostu Łatek został. Narazie się oswaja i jest coraz śmielszy. Lubi zabawy co świadczy, że jest bardzo młody. Zresztą po wyglądzie widać, że chyba tak jest.
I co tutaj począć...kolejną miskę wyjęliśmy z naszego magazynu i dołożyliśmy do już istniejących. Do wesołych zabaw Łatka już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Do wykopanych na podwórku przez niego dołków - też. Zakopujemy stare a tutaj pojawiają się nowe :). Chyba Łatek uznał, że to fajna zabawa i tak sobie kopie :)
Sami widzicie Kochani, że kolejną miskę musimy zapełnić jedzonkiem. Od Dnia Psa upłynęło już trochę czasu, zbiórkę na karmę dla tych biedaków kontynuujemy, bo nie możemy zostać bez zapasu karmy. Niezależnie od pogody nasi podopieczni potrafią sporo zjeść. Boimy się o jutro. Mamy nadzieję, że jak dotychczas tak i teraz będziemy mogli liczyć na Waszą dobroć i wsparcie.
Kochani - jesteście kołem ratunkowym dla tych biedaków, dlatego z całego serca prosimy - POMÓŻCIE!
Kochani!
Bez Waszej pomocy nie dalibyśmy rady wykarmić do syta tej psiej gromadki - jesteśmy Wam bardzo wdzięczni.
Każdy z tym psów ma smutną historię wypisaną przez życie, kto wie jaki byłby ich dalszy los, gdybyśmy my nie stanęli na ich drodze.
Dzisiaj są szczęśliwi, mają ciepłe posłania, są na bieżąco leczone i co najważniejsze - nie są głodne!
Jesteśmy na półmetku zbiórki i bardzo szczęśliwi, że nie musimy się martwić o jedzenie na najbliższy czas dla tych psich głodomorków. Dzięki Wam Kochani, dzieki Waszym darowiznom te pieski mają pełne brzuszki.
WIELKA CHWAŁA WAM KOCHANI ZA TO!
1 lipca został uznany za Międzynarodowy Dzień Psa. Historia święta nie jest nadto obszerna, gdyż zostało ono wyznaczone zaledwie trzynaście lat temu - w roku 2007. Światowy Dzień Psa to bardzo dobra okazja, aby zastanowić się na swoim podejściem do zwierząt oraz nagłośnić sprawę porzuceń i zaginięć czworonogów.
Te psy mają swoją historię - smutną - bo kiedyś ktoś je porzucił - wesprzyj proszę zbiórkę, aby już nigdy nie były głodne!
Wielkimi krokami zbliża się Dzień Psa. Ten dzień przypada 1 lipca i każdego roku wszystkie psy na całym świecie powinny świętować swój dzień. Nie wszędzie jest on radosny. W wielu miejscach psy nie są tolerowane, bywają maltretowane... Jest to bardzo przykre, bo najwierniejszym przyjacielem człowieka, który nie opuści, aż do śmierci jest właśnie pies.
Pod naszą opieką mamy obecnie 5 psów, których historię pokrótce opiszemy i to dla nich bardzo prosimy o pomoc w zakupie karmy - aby wystarczyła do następnego Dnia Psa. Każdy z naszych podopiecznych ma swoją historię napisaną przez los. Pochodzenia niektórych nie znamy. Wiemy jednak jedno - tam, gdzie byli dotychczas, przynajmniej dla trojga z nich życie nie było sielanką, a pełne żołądki pewnie były rzadkością.
Bunia, prawie 10-letnia sunia, była wulkanem energii. Skakała jak łania ponad trawami do czasu, aż pewnego dnia jej pełny radości pyszczek zaczął gasnąć. Przeprowadzone badania wykazały, że Bunię dzieli od śmierci kilkanaście godzin. Sprawnie przeprowadzona operacja doprowadziła Bunie do wyzdrowienia, ale pozostały jeszcze guzki na listwie mlecznej, które w najbliższym czasie będzie trzeba usunąć.
Jako szczeniak wychowała się na ulicy. Błąkała się, jadła co jej ktoś rzucił, aż pewnego dnia trafiła pod dach wiejskiej chaty i tam wypatrzyliśmy ją my. Uwolniliśmy z łańcucha i od tej pory pozostała już z nami. Jest bardzo szczęśliwa, kocha koty i często je dyscyplinuje.
Roczny koszt karmy dla Buni wynosi ponad 3800 złotych.
Bolek – 4 lata temu został zakupiony z pseudo hodowli jako labrador. Czystym labradorem się nie okazał, ale wyrósł na psiego przystojniaka i pożerał niesamowite ilości karmy. Rok po zakupie Bolka okazało się, że jego właściciel poważnie się rozchorował. Wszystkie fundusze szły na leczenie, a Bolek potrzebował swoje zjeść. Kiedy przyjechaliśmy do Bolka, bo dotarła do nas informacja o chorobie właściciela, wiedzieliśmy, że będziemy musieli się psem zaopiekować.
Rok temu właściciel Bolka zmarł, a Bolek bardzo poważnie się rozchorował. Jego skóra zamieniła się w gorejący bolesny pancerz. Badania wykazały uczulenie na karmę i od tej pory Bolek może jeść jedynie karmę specjalistyczną Josera, która tania nie jest.
Roczny zapas karmy dla Bolka wynosi ponad 5000 złotych.
Ciapek – typ jamnika i chyba nim jest. Wiek określa się na 8-10 lat. Masywny, lubi karmę mokrą. Dziennie potrafi zjeść 2 duże puszki. Dużo biega i jest bardzo komunikatywny.
W styczniu tego roku nagle pojawił się z 3 innymi psami w naszej Osadzie. Nikt nie przypuszczał wtedy, że może być jednym z tych, który znudził się człowiekowi i pozbył się go jak śmiecia. Pomimo ogłoszeń i usilnych starań znalezienia właściciela, nikt się po niego do tej pory nie zgłosił. Ciapek początkowo delikatnie agresywny z dnia na dzień stawał się pod naszymi skrzydłami ostoją dobroci. Jest bardzo kontaktowy i słucha. Czeka na komendę i nie pcha się do miski, jak to czyni inny jego kompan niedoli. Podjęliśmy decyzje – Ciapek (takie imię dostał od nas) zostaje z nami. Obliczyliśmy roczny koszt karmy na podstawie tego, co zjada dotychczas 6000 złotych.
Benio, czyli Benek – kompan psiej niedoli Ciapka, wiek ponad 10 lat. Razem się pojawili i razem z nami zostali. Takich kumpli nie wolno rozdzielać i choć od czasu do czasu dochodzi do małych spięć, jeżeli chodzi o dominację, to jednak połączył ich ten sam los. Razem pewnie nie dojadali, bo na najedzonych nie wyglądali. Ciągle głodny Benek pozostał do dzisiaj. Tak jak Ciapek ma wykształcone pewne zachowania, które świadczyć mogą o tym, że został wychowany w domu, tak zachowanie Benka wskazuje na to, że jednak dom nie był jego miejscem do spania a pewnie jakieś zimne miejsce na podwórku lub szopie. Dzisiaj Benek pierwszy pcha się na fotel i wcale z niego schodzić nie chce, tak mu dobrze.
Koszt utrzymania tego psiego głodomorka obliczyliśmy na 4500 złotych rocznie.
Lucky – wylękniony, nieszczęśliwy młody piesek, który przypomina trochę psa z prerii. Długo zastanawialiśmy się nad jego zachowaniem, aż pewnego dnia odkryliśmy, że Lucky nie ma ogona. Co kiedyś musiało się stać, że ten piękny, czarny pies boi się człowieka, na znak podniesionej ręki skowycząc, ucieka? Pracujemy cały czas nad Lucky’im, nad przywróceniem wiary w człowieka i z dnia na dzień jest coraz lepiej. Sukcesem będzie, kiedy będziemy go mogli pogłaskać. Z tego co da się zauważyć, nigdy nikt tego psa za pewnie nie przytulał, a człowiek chyba kojarzy mu się ze złem. My jednak dążymy do tego, aby świadomość Lucky’iego zmienić, i aby człowiek zaczął mu się kojarzyć dobrze, a przykre obrazy poszły w niepamięć.
Lucky je niewiele, ale bardzo lubi jeść mokrą karmę. Kiedy już podejdzie do miski, wiemy, że nie zostawi w niej nic. Obliczyliśmy roczny koszt tego, co może zjeść na 3000 złotych. I tak uzbierała się niebagatelna suma... Za tyle pieniędzy zjadają karmy te pieski w ciągu roku. To tylko jedzenie…
Kochani! Psie historie pisze los. I tak jak my nie spodziewaliśmy się w kociej osadzie psich rezydentów, tak teraz już wiemy, że nigdy nie możemy być pewni, że tak nie będzie w przyszłości.
Psy pokochały koty, a koty pokochały psy. Razem potrafią spać i jeść z jednej miski. I patrząc na nich, nawet to lubią. Taka integracja pasuje widać wszystkim, bo nawet razem wychodzą na spacery i razem urządzają sobie kocio-psie gonitwy. Jedyne co psy nie opanowały to spinanie się po drzewach, choć nieraz widać, że bardzo by tego chciały. Opisane historie piesków są smutne, ale na szczęście zakończone happy endem. Są z nami i wszystko wskazuje na to, że z nami zostaną do końca swoich dni.
Jedyne co nas smuci, to koszt ich utrzymania. Nie jesteśmy organizacją, która dostaje dotacje z urzędu. Musimy sobie radzić sami. Zwierzętom pomagamy i utrzymujemy je z licytacji i Waszych Kochani darowizn. Mamy taką nadzieję, że nie nadejdzie taki dzień, kiedy nie będziemy mieli co tym biedakom wsypać do miski.
Jedno jest pewne, jeżeli Wy nam, Kochani, nie pomożecie, nie będziemy mieli za co zakupić karmy dla tych biedaków. Dlatego, zwracamy się do Was z gorącą prośbą – wesprzyjcie zbiórkę choćby drobnym datkiem – udostępniajcie apel. Razem dużą mamy moc. Razem damy radę wykarmić te psie biedy!
Ładuję...