Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
W sobotni wieczór otrzymaliśmy zgłoszenie: Na Narutowicza, za szpitalem, leży potrącony pies, ale chyba już nie żyje! Jedźcie tam, zobaczcie! Pytamy: Chyba nie żyje? Ruszał się? Pada odpowiedź: Miał drgawki!
Denerwujemy się: Ojej! Cierpi?! Jedziemy! Na miejscu ciemno, zimno, mróz! Szukamy! Jest! Oddycha! Wzywamy weterynarza, który decyduje o przewiezieniu psa do kliniki! Ratujemy go, choć szanse wydają się nikłe. Po pierwszych wstępnych badaniach wiemy, że pies jest cały, nie ma złamań. Nie podnosi głowy, lecz otwiera oczy, ma oczopląs. Uderzenie było w głowę, widać rany na pysku. Po dokładniejszym badaniu widzimy, że pod skórą są tylko kości, nie ma mięśni… Pies od dłuższego czas głodował!
Szybko! Kroplówki, witaminy! Może coś z niego będzie? Ratujemy go! Po jednym dniu nawadniania i witaminizowania podniósł głowę. Na następny dzień zaczął pomału jeść. Nie podnosi się jednak na łapkach, cały czas leży. Jest jednak szansa na odebranie Narutka śmierci. Może i Ty podarujesz mu życie, wpłacając choć jedną złotówkę na kroplówkę?
Ładuję...