Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Fundacja „Nasza Szkapa” działa od 2005 roku – wtedy to (jeszcze prywatnie) kupiliśmy pierwsze konie, zgarnęliśmy z ulic pierwsze koty… Najpierw pomieszkiwaliśmy u przyjaciół, później wynajęliśmy stajnię, jednak szybko okazało się, iż czynsz rujnuje nas finansowo. Dziś mamy już swoje miejsce na ziemi, czyli Gospodarstwo Zerówkę, a Szkapostado to nasza rodzina.
Nasz Mały Manifest
Dajemy nadzieję tym, które ją straciły.
Zranione przez człowieka – ponownie oswajamy.
Zawracamy – wysłane w ostatnią drogę.
Staramy się zmienić na lepsze otaczający nas świat.
Każde istnienie traktujemy indywidualnie.
Nasza Szkapa powstała, żeby pomagać tym, które prosić o pomoc nie potrafią.
One tylko patrzą… A w smutnych oczach odbija się ogrom okrucieństwa, jakie zgotował dla nich człowiek.
Jesteśmy, by podarować im radość.
Beatka przed (niedożywiona, z niewydolnością nerek, porzucona koteczka):
Beatka po:
Klara (klacz odebrana interwencyjnie - przechowywana w szklarni bez dostępu do wody, z wadą zgryzu i kontuzją nogi, w końcu przestała się podnosić, co spowodowało liczne odleżyny - okazało się, że jest jeszcze źrebięciem...):
Klara, kiedy zaczęła znowu chodzić:
Klara kilka lat później - dorosła i ufna, choć zaniedbania z dzieciństwa poskutkowały upośledzeniem układów ruchu oraz pokarmowego:
Lucy - bernardynka, o której dowiedzieliśmy się dzięki informacji od lekarza weterynarii:
Lucy do końca została w naszym gospodarstwie:
Figa - znaleziona z zaawansowanym kocim katarem, lekarze nie dawali jej nadziei na odzyskanie wzroku, stan koteczki był tak ciężki, że dosłownie walczyliśmy o jej życie...
Figa kilka miesięcy później:
Gabi przed - w dniu kupna miała zaledwie dwa lata i już 9 poprzednich właścicieli. Była sprzedawana z rąk do rąk ze względu na agresję. W ostatnim domu zaniedbana do tego stopnia, że wycierała sierść aż do krwi. Zdiagnozowane liczne wszoły oraz grzybica. Charakter klaczy nie ułatwiał jej leczenia...:
Gabi po - choć rehabilitacja trwała bardzo długo, dziś Gabi jest przewodniczką stada, wprowadza nowe konie do naszej rodziny, opiekuje się słabszymi, ale przede wszystkim... uwielbia towarzystwo ludzi i pieszczoty!
Zagłodzony Piesek wyrzucony na poboczu w pobliżu lasu...
Piesek po kilku tygodniach był na tyle stabilny, że lekarz weterynarii zdecydował się na operację nowotworu, który został zdiagnozowany w trakcie leczenia:
Boston - zostaliśmy poinformowani o jego przypadku przez lekarza weterynarii. Tylne nogi konia były oskórowane w wyniku wypadku podczas próby jego transportu do ubojni. Miał tam trafić ze względu na agresję. Poza tym koń był skrajnie wychudzony:
Leczenie i rehabilitacja trwały bardzo długo, jednak udało się Bostonowi przywrócić radość z życia:
Kotu Jeżu - znaleziony na jezdni, potrącony przez samochód, z urazami miednicy, zziębnięty i odwodniony:
Kotu Jeżu poleca się do adopcji wirtualnej!
Malutka - przyjęliśmy ją ze wstępną diagnozą złamania nogi. Okazało się, że był to ogromny ropień po kontuzji, ale na szczęście kości nie zostały uszkodzone (zdjęcie z momentu, kiedy lekarz weterynarii otwórzył ropień):
Malutka po:
Lilka w dniu odbioru - w gospodarstwie były liczne szczątki psów, wśród których sunia wydała na świat kolejny miot... Wystraszona, nieufna, nie reagowała na obecność człowieka:
Lilka aktualnie poleca się do adopcji wirtualnej!
To tylko niektóre metamorfozy, w jakich mogliśmy uczestniczyć. Niektórzy Podopieczni trafili do nas tylko po to, żeby spokojnie przejść na drugą stronę Tęczowego Mostu... Niestety czasu nie da się cofnąć. Niekiedy też pomoc przyszła zbyt późno lub walka z chorobą okazała się nierówna... Hasło "hospicjum dla zwierząt gospodarskich" wciąż budzi przeróżne reakcje. Niedowierzanie, kpina, zainteresowanie czy podziw. Z taką działalnością ludzie nie spotykają się na co dzień, dlatego często muszą dopytać. Jeszcze większe emocje wywołuje fakt, że nie jesteśmy dotowani ani przez UE, ani przez żadne państwo czy samorząd.
Dlatego dziś przychodzimy Was prosić o pomoc w udziale w konkursie na dotację dla organizacji organizowanym przez RatujemyZwierzaki - każda wpłata 1zł zbliży nas do remontu naszego gospodarstwa! Najpilniejszym celem jest wymiana instalacji elektrycznej. W zeszłym tygodniu mieliśmy poważną awarię... Nie tylko zostaliśmy bez prądu, ale też przeżyliśmy ogromną traumę! Okazało się, że wiele z połączeń w Gospodarstwie Zerówka jest poprowadzonych nieprawidłowo. To spowodowało, że niektóre przewody dosłownie się stopiły! Choć usterka została usunięta, czeka nas generalny remont instalacji elektrycznej, co na wstępie liczy się z wydatkiem rzędu kilku tysięcy złotych...!
Jednak marzenie mamy większe... Bo cudownie by było, gdybyśmy byli w stanie dobudować kolejne boksy dla naszych kopytnych Przyjaciół! <3
Kochani... pomożecie?