Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
DZIĘKUJEMY! Dzięki Wam przetrwaliśmy ten rok za to z całego serca w imieniu dwu- i czworonogów DZIĘKUJEMY!!!
Aga ze szkapoStada
Kochane Pomagaczki, drodzy Pomagacze,
Dziś licznik mi się przekręcił! Z okazji moich 40 urodzin życzę Wam samych pogodnych dni - nawet jeśli aura nie dopisuje. A w przypadku nieplanowanego napadu smutków bezpiecznej przystani i solidnej kotwicy!
Zapytacie, dlaczego zdjęcie Kai w tych okolicznościach? Otóż równo 18 lat temu ta panienka wprowadziła się do szkapoStada (tak, tak, Nasza Szkapa ma już 18 lat!)! Tym samym jest rezydentką z najdłuższym stażem!
Kochani, dziękuję, że jesteście. Że pomagacie. Że wspieracie na duchu. Sama nie dałabym rady unieść ciężaru fundacyjnej codzienności - ani finansowo, ani psychicznie. Bo bywają bardzo trudne chwile... Czy jeśli chodzi o zwykłe problemy jak na przykład błoto po kolana, czy o te znacznie gorsze gabarytem jak starość (uciekający czas) albo kłopoty zdrowotne naszych Podopiecznych.
A przy okazji łapcie odwróconą walentynkę od Karmela i Luka ;) Nasze życie często staje na głowie, więc mogli się ciutkę pomylić. Jednak chłopcy bardzo starali się ułożyć dla Was serduszko... Doceńmy!
Na koniec jeszcze nieśmiała prośba. Wcześniejsze nawiązanie do błota nie było bez powodu... Aktualnie musimy funkcjonować bez dojazdu do gospodarstwa fundacji. Wyjście z domu łączy się z tym, że pierwsze kroki poza schodami to kąpiel błotna dla butów... Czasami nawet powyżej kostki. Moim ogromnym urodzinowym marzeniem jest budowa drogi. Żebyśmy mogli ciut wygodniej żyć!
Z góry dziękuję za każdą cegiełkę - Aga i Zwierzaki z Naszej Szkapy
Drodzy Przyjaciele,
Przede wszystkim przychodzę życzyć Wam wszelkich pomyślności w Nowym Roku! Oby pozytywne nastawienie Was nie opuszczało, a każdy wysiłek przekładał się na cudowny efekt!
Niech ten rok będzie choć odrobinkę lepszy od poprzedniego!
Ponieważ prognoza pogody nie pozostawiała złudzeń, ostatnie dni 2023 roku spędziliśmy na zwożeniu do Gospodarstwa Zerówka zapasów paszy i siana. Brak utwardzonego dojazdu zimą mocno nam doskwiera... Na szczęście wszystko się udało i stodoła znów jest pełna!
Niestety nie tylko dobre chwile towarzyszyły nam w ostatnim czasie... Przed świętami na zawsze zasnęła Złota - najpiękniejsza końska seniorka, która rozjaśniała swą obecnością każdy nasz dzień i zdobiła większość fundacyjnych zdjęć, przekroczyła granicę Tęczowego Mostu... [*]
Jest też jedna kwestia, która nie pozwala spokojnie spać... Chodzi o rachunek za prąd. Ogrzewanie domu i kociarni, zapewnienie odpowiedniego naświetlenia żółwiom, codzienna praca całego gospodarstwa - to wszystko opiera się na energii elektrycznej. Bez niej bylibyśmy dosłownie skazani na zagładę. Nasze skromne oszczędności musieliśmy wydać na zapas karmy i siana, żeby przetrwać nadchodzące tygodnie... Czy to spowoduje, że zostaniemy bez prądu?
Kochani, błagam o pomoc - ja już nie mam skąd pożyczyć...
Aga i Zwierzaki Naszej Szkapy
Kochani moi,
Z całego serca dziękuję za Wasze wsparcie! Dzięki tej zbiórce mogłam kupić siano niemal na pół roku, więc końskie brzuszki będą pełne. Mamy też uregulowane saldo w energetyce - uffffff...
Niestety już teraz można poczuć zbliżającą się zimę. Nie tylko przez coraz niższe temperatury, lecz szczególnie patrząc po ilości zgłoszeń zwierząt w pilnej potrzebie... A zima to okres, w którym boleśnie prawdziwe staje się stwierdzenie, że bezdomność zabija.
Dlatego raz jeszcze pragnę zmobilizować ogromną siłę ludzkich serc, tym razem żeby stworzyć sanktuarium dla kotów - pierwszy lub ostatni przystanek... miejsce, w którym otrzymają doraźną pomoc i gdzie będą mogły czekać na sterylizację, być leczone czy też znaleźć ciepły kąt na ostatnie dni...
Kocie Miasteczko przez lata było opustoszałe. Pełniło jedynie rolę magazynu. Rok temu wprowadziły się najpierw koty ukraińskie, potem uruchomiliśmy drugi pokój na tymczas pod sterylki wiejskich burków. W końcu pojawiła się kaleka kotka z kociakiem, które na wolność wrócić nie mogły. JEDNAK potrzebny jest większy remont - woliery wymagają nowego osiatkowania, żeby myśleć o wykończeniu wybiegów, aby stały się miejscem przyjazym kotom, pokoiki natomiast trzeba doposażyć.
Pomożecie...? W przeciwnym razie tej zimy będę musiała odmawiać kolejnym kotom. A one tutaj nikogo nie mają. Mieścimy się w okrutnej okolicy - tutaj kot traktowany jest na równi ze szczurem... Dlatego ośmielam się prosić - dla nich...
Aga z Fundacji Nasza Szkapa
Drodzy Darczyńcy!
Dzięki Waszej pomocy udało nam się nie tylko przetrwać zimę i początek roku, ale wróciliśmy do aktywnego niesienia pomocy tym, które we własnym imieniu prosić nie potrafią... Z Waszym wsparciem wykupiliśmy Mikołaja, Filemona, Walkirię, Bezimienną (która stała się u nas Szarlotką) oraz Biankę! Ale to nie wszystko, bo przecież aktualnie razem walczymy o spokojne jutro dla Karino i Słonika.
Lokalnie wróciliśmy do akcji dokarmiania i sterylizacji wolnożyjących kotów, a dwa dzikie maluszki znalazły schronienie w znajdującym się w naszym gospodarstwie Kocim Miasteczku. Natomiast od września planujemy rozpocząć w okolicznych szkołach akcję zbierania elektrośmieci - przede wszystkim w celach edukacyjnych.
Drodzy Państwo, to wszystko jest możliwe właśnie dzięki Wam! I nie chodzi wyłącznie o wsparcie finansowe. Wielokrotnie pozostajemy w kontakcie, co podnosi nas na duchu, przywraca wiarę w ludzkość i bezinteresowną przyjaźń... Dlatego w tym miejscu szczególnie chciałabym za to Wam podziękować.
Dziś stajemy przed kolejnym wyzwaniem i przyznam, że jestem pełna obaw, bo nasza mała fundacja nie jest w stanie zmierzyć się z nim sama. Chodzi o zakupienie zapasu siana na nadchodzącą zimę. Żniwa w tym roku z powodu pogody były w naszym rejonie zupełnie nieudane, co spowodowało znaczną podwyżkę cen słomy i owsa...
Na szczęście sianokosy poszły znakomicie i teraz mamy niepowtarzalną okazję zakontraktować dowolną ilość balotów siana w cenie 100 zł za sztukę! Z tego powodu delegacja w postaci szkapoStarszyzny przychodzi do Was prosić o wsparcie - potrzebne jest siano na siano... A żeby nasze konie mogły spać spokojnie, potrzebujemy około 100 balotów.
Będziecie z nami?
Aga i szkapoStado
Azyl nigdy nie śpi... Wielokrotnie się o tym przekonaliśmy, wyruszając na interwencje o różnych porach dnia i nocy.
Jednak jest też drugi aspekt opieki nad zwierzętami - odpowiedzialność za te, które są pod naszą opieką. Jakże boleśnie przypomniał nam o tym los wczoraj wieczorem! Konie wróciły na noc z pastwiska, powoli szykowaliśmy się do kolacji i... Kaja zaczęła się dusić!
Dosłownie. Nie mogła złapać powietrza. Zamglone oczy, napięty każdy mięsień. Po chwili z nosa wylatująca piana! Chwila ulgi... ALE TYLKO CHWILA, BO WSZYSTKO MIAŁO SIĘ ZARAZ POWTÓRZYĆ!
Jedną ręką próbowałam sprawdzić, czy ma drożny przełyk, drugą wybierałam na telefonie numer do Doktora... Jest u innego konia. Może przyjechać za godzinę. Kolejny numer... I kolejny... W słuchawce tylko dźwięk oczekującego połączenia. W końcu w klinice informacja - dziś nikt nie może ruszyć w teren.
A stan Kai się pogarszał...
Kochani, nasz ZWIERZOwóz ratuje życia, a mamy z nim ostatnio problemy. Żeby skutecznie działać, musimy móc na nim polegać w 100%... Dlatego dziś błagam - pomóżcie nam wysłać ZWIERZOwóz do doktora!
W przeciwnym razie będziemy zmuszeni go sprzedać, a to jest jednoznaczne ze stwierdzeniem, że NIE BĘDZIEMY MOGLI DALEJ NIEŚĆ POMOCY POTRZEBUJĄCYM!
Na szczęście Kaję udało się uratować - po raz drugi, bo wykupiliśmy ją 17 lat temu! Powodem opuchlizny przełyku okazała się reakcja alergiczna na ukąszenie owada.
Dziękujemy, że jesteście z nami!
Po zimie przyszła wiosna... Tylko czy słońce świeci też dla nas...?
Kochani, podjęliście z nami walkę o przetrwanie naszego azylu - za co ogromnie dziękujemy! Minus na koncie bankowym został zniwelowany. Ocaliliśmy wspólnymi siłami Mikołaja, dając mu szansę na spokojną starość...
Niepełnosprawna Walkiria zyskała dzięki Wam dożywotni dom i przyjaciela w osobie również ocalonego Filemona:
Bezimienna - najstarsza kucynka świata - może wygrzewać grzbiet w wiosennym słońcu...
Dzięki Wam przetrwaliśmy zimę bez głodu - udało się kupić karmę dla psów i kotów, siano dla koni, nawet na słomę grosiki zostały. Powiecie więc: przecież to sukces! Tylko nie do końca... Bo te zapasy znikają w brzuszkach naszych Podopiecznych każdego dnia. Raz zakupione jedzenie cudownie nie chce się rozmnożyć..
Serce też pęka, kiedy musimy odmawiać przyjęcia zwierzętom w potrzebie. Zawsze koncentrowaliśmy się na doraźnej pomocy w przypadkach beznadziejnych, wtedy kiedy nie było czasu na zorganizowanie zbiórki, ponieważ natychmiast trzeba było rozpocząć leczenie lub wykupić konia. Dziś MUSIMY ODMAWIAĆ POMOCY...
Żeby działać dla nich - dla tych, które same o pomoc walczyć nie mogą - potrzebujemy Waszej pomocy...!
Kochani, prosimy w imieniu tych już ocalonych, w imieniu dwunogów zasilających szkapostado, ale przede wszystkim w imieniu tych, które na pomoc czekają... Dziękujemy też za wsparcie od każdej dobrej duszyczki, która pomaga naszemu azylowi trwać!
Kochani, nie pozwólcie, żebyśmy zniknęli z mapy albo z Waszej świadomości...
Ten zryw pozwolił nam zapłacić zaległe rachunki:
Kupiliśmy karmę dla psów i kotów. Środki odrobaczające. Siano i słomę dla koni. Nadrabiamy powoli zaległości w płatnościach, bo konto nie jest już na minusie. To niesamowite sukcesy! Jednak do normalnego funkcjonowania jeszcze bardzo daleka droga...
Nie zostawiajcie nas, błagam... aga
Zima jest trudnym okresem dla każdej organizacji, która zajmuje się zwierzętami. Stos rachunków rośnie, błoto na zmianę ze śniegiem oblepia buty i ubrania, a wszyscy wypatrujemy cieplejszych dni, żeby ogrzać dłonie i serca...
Kiedy minus na koncie nie pozwala na pomaganie tym, które pomocy potrzebują... Kiedy brak finansów definiuje granicę. Kiedy brakuje już łez...
Każdy telefon to stres. Bo jak odmówić, kiedy dostaje się informację, że 2-letni kucyk idzie na rzeź? Ale przede wszystkim musimy zapewnić byt już uratowanym. O nich mało kto pamięta. A ONE są żywe, namacalne i z konkretnym apetytem na karmę czy sianko...
Co poza debetem dziś mamy? Mamy do zapłaty rachunek za wodę, podatek rolny, trzeba opłacić wywóz śmieci, a w szufladzie leży faktura od weterynarza. Pora też ubezpieczyć samochód. Z kolei opłaty za pensjonat osiągnęły zawrotną kwotę 20 000 zł...
Nasi Podopieczni są zupełnie nieświadomi problemów, z jakimi aktualnie się borykamy. Ufają nam ślepo - bo przecież ten DOM kojarzą jako bezpieczny azyl... My wyrwaliśmy je z ulicy. My je oswoiliśmy.
Kotka Jeżyka znalazłam na jezdni, konał przy krawężniku. Samochody jeden za drugim przejeżdżały (było to w godzinach popołudniowego szczytu), ale nie zatrzymał się nikt! Bo kogo obchodzi kupka zakrwawionego futra...
Zaś nasze psiaki pochodzą z opuszczonego gospodarstwa. Kiedy Starszy Pan wyjechał zabrany przez karetkę, zostały same sobie. Próbując wyłapać szczenięta, odkryliśmy w stodole szczątki zwierząt ukryte pod słomą... Szczęśliwej 9 udało się przetrwać pomimo braku karmy i wody. Do dziś z tamtej interwencji mieszkają z nami Lilka, Brutka i Sara, które serdecznie polecają się do adopcji wirtualnej.
Te historie można mnożyć!
Można też napisać nowe...
Tylko najpierw musimy przetrwać.
Musimy przetrwać... Ku pamięci Klary - naszej Wojowniczki.
Beatka po:
Klara (klacz odebrana interwencyjnie - przechowywana w szklarni bez dostępu do wody, z wadą zgryzu i kontuzją nogi, w końcu przestała się podnosić, co spowodowało liczne odleżyny - okazało się, że jest jeszcze źrebięciem...).
Klara kilka lat później - dorosła i ufna, choć zaniedbania z dzieciństwa poskutkowały upośledzeniem układów ruchu oraz pokarmowego:
Lucy - bernardynka, o której dowiedzieliśmy się dzięki informacji od lekarza weterynarii:
Lucy do końca została w naszym gospodarstwie:
Figa - znaleziona z zaawansowanym kocim katarem, lekarze nie dawali jej nadziei na odzyskanie wzroku, stan koteczki był tak ciężki, że dosłownie walczyliśmy o jej życie...
Figa kilka miesięcy później:
Gabi przed - w dniu kupna miała zaledwie dwa lata i już 9 poprzednich właścicieli. Była sprzedawana z rąk do rąk ze względu na agresję. W ostatnim domu zaniedbana do tego stopnia, że wycierała sierść aż do krwi. Zdiagnozowane liczne wszoły oraz grzybica. Charakter klaczy nie ułatwiał jej leczenia...:
Gabi po - choć rehabilitacja trwała bardzo długo, dziś Gabi jest przewodniczką stada, wprowadza nowe konie do naszej rodziny, opiekuje się słabszymi, ale przede wszystkim... uwielbia towarzystwo ludzi i pieszczoty!
Zagłodzony Piesek wyrzucony na poboczu w pobliżu lasu...
Piesek po kilku tygodniach był na tyle stabilny, że lekarz weterynarii zdecydował się na operację nowotworu, który został zdiagnozowany w trakcie leczenia:
Boston - zostaliśmy poinformowani o jego przypadku przez lekarza weterynarii. Tylne nogi konia były oskórowane w wyniku wypadku podczas próby jego transportu do ubojni. Miał tam trafić ze względu na agresję. Poza tym koń był skrajnie wychudzony:
Leczenie i rehabilitacja trwały bardzo długo, jednak udało się Bostonowi przywrócić radość z życia:
Malutka - przyjęliśmy ją ze wstępną diagnozą złamania nogi. Okazało się, że był to ogromny ropień po kontuzji, ale na szczęście kości nie zostały uszkodzone.
Malutka po:
Lilka w dniu odbioru - w gospodarstwie były liczne szczątki psów, wśród których sunia wydała na świat kolejny miot... Wystraszona, nieufna, nie reagowała na obecność człowieka:
Lilka aktualnie poleca się do adopcji wirtualnej!
To tylko niektóre metamorfozy, w jakich mogliśmy uczestniczyć. Niektórzy Podopieczni trafili do nas tylko po to, żeby spokojnie przejść na drugą stronę Tęczowego Mostu... Niestety czasu nie da się cofnąć. Niekiedy też pomoc przyszła zbyt późno lub walka z chorobą okazała się nierówna... Hasło "hospicjum dla zwierząt gospodarskich" wciąż budzi przeróżne reakcje. Niedowierzanie, kpina, zainteresowanie czy podziw. Z taką działalnością ludzie nie spotykają się na co dzień, dlatego często muszą dopytać. Jeszcze większe emocje wywołuje fakt, że nie jesteśmy dotowani ani przez UE, ani przez żadne państwo czy samorząd.
Dlatego prosimy - nie zostawiajcie nas. Wierzę, że przetrwamy, wierzę, że jeszcze słońce zaświeci w naszym azylu...
Ładuję...