Los fundacji wisi na włosku!

Wsparło 315 osób
19 283 zł (32,13%)
Brakuje jeszcze 40 717 zł

Rozpoczęcie: 14 Lipca 2024

Zakończenie: 1 Października 2024

Godzina: 23:59

Ostatnie pół roku było dla nas niezwykle ciężkie. Jednak udało się jakoś podnieść dzięki pomocy ludzi dobrej woli. Niestety sezon kociakowy nas pokonuje...

Na każdym rogu słyszymy wołanie o pomoc, ale mając ponad 150 kotów na pokładzie, musimy powiedzieć STOP. Koty, które już przyjęliśmy do fundacji, niestety nie dają nam odetchnąć. 

KAJTEK 

Na początku tygodnia nie mieliśmy już nawet łez, kiedy potwierdziła się diagnoza Kajtka. Chłoniak nerek. Ten cudowny kot ma przed sobą może dwa miesiące życia, może cztery.

Koszty jego tymczasowej diagnostyki i leczenia (pobyt w szpitalik: kastracja, usunięcie zębów - była masakra!, płyniterapia, badania krwi; konsultacja nefrologiczna, konsultacja onkologiczna) to już prawie 5 tysięcy złotych. Chętnie byśmy dali znacznie więcej, aby go wyleczyć, ale niestety możemy tylko powalczyć o dobry koniec. W kosztach nie liczymy jedzenia, pobytu na kociarni i obsługi wolontariuszy. 

IZOLDA

Miała żyć miesiąc... Dzięki domowi tymczasowego i miłości żyje już pół roku. Tutaj też szczęśliwego końca nie będzie. Izolda ma guza przysadki wielkości piłki pingpongowej. Jest na sterydzie, solensii i wprowadzamy Palladię. Dotychczasowo wydaliśmy już ponad 10 tysięcy złotych na: pobyt w szpitalu, drugi pobyt w szpitalu (zapalenie trzustki, typowe dla wyniszczonych kotów, które zaczęły jeść), solensię, płynoterapię, rezonans magnetyczny, kontrole neurologiczne i wreszcie konsultacje onkologiczne. Dom tymczasowy wspomagamy lekami, podkładami, karmą. 

Kolejny "skarbonkowy" kotek to KAWALER. 

Trafił do nas wyniszczony, bólowy. Ma liczne zwyrodnienia kręgosłupa. Rezonans magnetyczny wykazał bakteryjne zapalenie krążków międzykręgowych - ale pomimo długiego leczenia Kawaler raczej nie będzie chodził. Kawaler znalazł swoje anioły - jest w domu tymczasowym u naszych wolontariuszek. Koszty jego pobytu w szpitaliku, rezonansu, leków i kontroli neurologicznych to już prawie 3 tysiące złotych. 

Do tego dochodzą KOTY ZDEZELOWANE, czyli zwierzaki, które w trakcie diagnostyki uwidoczniają nam przerażające skutki bezdomności. Reprezentantką tej grupy jest chociażby ELA. 

Standardowo sprawdziliśmy, czy jest sterylizowana... Nie była, za chodziła ze zmumifikowymi płodami w sobie. Do tego ta biedna kicia ma odporną na większość antybiotyków bakterię, która skolonizowała jej drogi oddechowe, mieszaną infekcję wirusową dróg oddechowych i robaki płucne. Walczymy z każdym z tych przeciwników, aby Ela mogła swobodnie oddychać! 

Na zaszczytne miano dezelaka zasługuje też Pleśniak, który szykuje się na kolejną turę badań. Mamy nadzieję, że kroplówki i suplementy postawiły Pleśniaka na nogi na tyle, że możemy zabrać się za jego spleśniałe resztki zębów. O właśnie, zęby... Co drugi nasz pacjent wymaga konkretnego przeglądu paszczy. Opowiemy na przykładzie MARIUSZA. Starsza kicia z centrum Gdańska trochę wymyślała z jedzeniem. 

Od razu naszą uwagę zwróciło kiepskie futerko, ślinienie, niechęć do jedzenia. Mariusz w lecznicy wygrała wątpliwy medal za Jeden z Najbardziej Obrzydliwych Zabiegów Miesiąca - ropne zapalenie przyzębia, liczne resorpcje korzeni, połamane zęby i ogromne przerosty dziąsel (kotka ma też plazmocytarne zapalenie jamy ustnej). 

Po zabiegu kotka czuje się znacznie lepiej, ale jeszcze daleka droga przed nią. Koszty jednego takiego zabiegu w zależności od skomplikowania to między tysiąc a dwa tysiące złotych. Zawiera się w tym narkoza wziewna (bezpieczniejsza dla naszych kotów, często są one obciążone czy to niewydolnością nerek, czy jakimiś innymi problemami), RTG zębów przed i po zabiegu. Koty pod naszą opieką zasługują na porządne ogarnięcie problemu, stąd takie, a nie inne koszty. 

W tej chwili za same zęby "widzimy" 3 faktury na 5 tysięcy złotych każda i jedna "dużą" na 17 tysięcy. A są jeszcze kociaki - w tym roku wyjątkowo trafiają się nam naprawdę trudne sprawy. Jak kocięta z sieci rybackiej, wyniszczone i w stanie wręcz krytycznym. Ich ustabilizowanie to ogromna ilość pracy i łez naszych wolontariuszy. 

Kociaki ok. 6 - tygodniowe ważyły na wejściu ok. 200 g, z ogromnymi zanikami mięśniowymi... 

A są jeszcze takie koty jak Koniczynka porzucona w lesie, jak Ciapek wyrzucony na parking, jak Mireczek wywalony na klatkę schodową w falowcu... Tak wiele cierpienia, że my się już pod tym uginamy. Aspekt finansowy również dobija. Jak jednak powiedzieć naszym kotom, że są zbyt brzydkie, stare i mało adopcyjne, aby zasługiwały na pomoc? 

Dlatego błagamy was o pomoc w spłaceniu długów! Nie dla siebie. Dla nich. 

Pomogli

Ładuję...

Wsparło 315 osób
19 283 zł (32,13%)
Brakuje jeszcze 40 717 zł