Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy z całego serca. Część zwierząt ma nowe domy. Taki jest właśnie los buldożka Morrisa. Moris mimo padaczki i innych chorób przewlekłych znalazł wspaniały, kochający dom. Niektóre nadal czekają na adopcje. Jeszcze inne to starsze i chore psiaki, zostały jako rezdenci w domach tymczasowych.
Ratowanie ich życia to nasza misja, ale teraz z uwagi na inflację i rosnące ceny oraz widmo wojny nasi Darczyńcy nie mają takich możliwości, jak miało to miejsce jeszcze kilkanaście miesięcy temu. Nie poddajemy się jednak, widząc błagające nas oczy zwierząt skrzywdzonych przez ludzi, zabiedzonych, skatowanych, okaleczonych w wyniku wypadków drogowych.
Nie możemy się poddać, bo jeśli my im nie pomożemy, same nie dadzą rady wyjść z sytuacji, w której się znalazły. W głównej mierze to ofiary ludzkiego okrucieństwa i bezmyślności. Gdy się zestarzały, stały się zbytecznym balastem generującym "niepotrzebne" koszty leczenia. A i widok psiego czy kociego seniora wiele osób razi i przygnębia. Dla nas naatomiast te szczere pyski pokryte siwizną, niedowidzące oczy zakryte białą woalką i łapy, które rozjeżdżają się, nie mogąc unieść ciężaru ciała, to skarb, bo całym swoim życiem służyły człowiekowi, były przy nim, trwały w bezwarunkowym oddaniu. Bo chociaż ciało już zmęczone życiem, to serce niezmiennie oddane człowiekowi. Tym bardziej powinno się je wesprzeć na tej ostatniej prostej....
Te, które trafiają do nas skatowane, okaleczone, zniszczone psychicznie, połamane, kalekie, to dla nas sprawdzian, czy sprostamy, by nie czuć nienawiści do tych, którzy im to uczynili. A gdy ochłoniemy, wtedy zaczyna się walka. Najpierw to walka o ich życie, potem zdrowie, potem przynajmniej względną sprawność. A najtrudniejsza walka to ta o to, by zdołały ponownie zaufać człowiekowi, by nie kuliły się z drżeniem na widok ludzkiej ręki.
Koszty w klinikach weterynaryjnych rosną w zastraszającym tempie, bo większość zaawansowanych sprzętów to pożeracze prądu. Rosną ceny leków i środków operacyjnych. Rosną ceny karmy. Hoteliki, w których lokujemy zwierzęta na czas poprzedzający adopcję, także podnoszą ceny. To efekt domina, a my jesteśmy na samym końcu tej układanki, której wszystkie poszczególne płytki z wielkim łoskotem i olbrzymim ciężarem upadają na nas, przygniatając i więżąc w okrutnym ucisku. Bywa, że mamy chwile zwątpienia, ale nawet najwięksi fighterzy potrafią leżeć na ringu, słysząc kolejne odliczanie "1", "2", "3", ale w momencie, gdy zbliża się "10", podrywają się, by nie oddać walki. My też nie zamierzamy oddać tej walki, tym bardziej że walczymy w szczytnym celu. Walczymy dla tych istot, które same w swoim imieniu nie mogą poprosić o pomoc.
Cały czas szukamy firm, instytucji, które mogłyby się zaangażować jako sponsorzy, fundatorzy, founderzy, słowem nasi Aniołowie, ale jest ciężko, bo firmy obarczone skutkami inflacji same obawiają sie tego, co przyniesie przyszłość. Ale pukamy do kolejnych drzwi i serc, tym bardziej że dla naszych podopiecznych to sprawa życia, a to ich życie jest dla nas bezcenne!
To niemi bohaterowie tej nierównej walki. Dlatego prosimy o Wasze wsparcie, bo ono da nam się do dalszej walki!
Ładuję...