Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Najgłupszą rzeczą, jaką kiedykolwiek usłyszałam odnośnie fundacji było stwierdzenie, że każdy uratowany pies przynosi zyski… To dość powszechne przekonanie, bo schroniska, nawet te najlepsze – inkasują od gmin pieniądze na każdego przyjętego psa.
Ale my nie mamy schroniska i nikt nam nie płaci za zabranie psa. Wręcz odwrotnie - każdy przyjęty pies oznacza masę wydatków i murowane kłopoty finansowe. Ludzie często nie potrafią uwierzyć, że jedyny zysk z nowego psa to uratowane psie życie. W zasadzie nigdy nas nie stać na kolejnego podopiecznego. Przestałyśmy się tym jednak przejmować. Licząc wyłącznie na przychylność i zrozumienie fanów fundacji funkcjonujemy już ósmy rok.
To, co nas najbardziej blokuje i co nam udaremnia ratowanie kolejnych psów to zastój adopcyjny. Fundacja może działać tylko przy założeniu, że jedne psy zwalniają miejsce innym, bo doświadczenie pokazało, że nie stać nas na więcej niż 30 psów w hotelach. Nie możemy też nikogo zmusić do bycia domem tymczasowym. U nas nawet wolontariat jest utopią. Tymczasem emocje związane z uratowaniem nowego psa poruszają serca dużo skuteczniej, niż powtarzanie co miesiąc, że dzikuska NUTELLA bardzo prosi o pomoc w utrzymaniu.
Ale co poradzimy na to, że od wielu miesięcy miejsce w fundacji zajmuje ta sama grupa coraz starszych psów, które w obliczu obecnego kryzysu zostaną już z nami do końca. Przynajmniej większość. Nie jest łatwo dwóm kobietom w dwóch różnych miejscach Polski utrzymać 40 psów w dobrej kondycji, z pełną kontrolą nad ich zdrowiem i potrzebami bieżącymi. Zapłacenie około 10 tys. złotych faktur za hotele to nie wszystko. W siedzibie nie mamy pracownika ani nikogo do stałej pomocy. Siedziba to dom, a nie schronisko.
Dom, w którym mieszka pani prezes z 93-letnią mamą, wymagającą stałej opieki. Psy w tym domu to w dużej mierze schorowane dziadki, albo dzikusy z traumą oczekujące na resocjalizację. Jest ich obecnie 14. Pozostałe fundacyjne psy cieszą się w miarę dobrym zdrowiem w coraz droższych hotelach. Od wielu tygodni nie zadzwonił żaden telefon w sprawie adopcji. Wszystkie młode i atrakcyjne psiaki udało się adoptować za granicą. Zostały te „wybrakowane”. Fundacji nie da się zamknąć i zmienić pracy, zwłaszcza że to nie jest nasza praca.
Tak więc, jak to mawiał nieodżałowany Jerzy Trela – „Siedzimy. Nic się nie dzieje”… I jest to bardzo kosztowny stan spoczynku. Nie tylko Nutella, ale i cała reszta pięknie prosi o datki i karmę.
Ładuję...