Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
20.05.2022 Z całego serca dziękuję za pomoc dla Sary. To stara, spracowana, wyniszczona klacz. To koń, którego kupnem była zainteresowana tylko ubojnia. Dzięki Wam, przed nią już tylko dobre dni. Sarę już odebrała, i wraz z również uratowaną Jagienką korzysta już z blisko 100h soczystych pastwisk.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za ratunek dla niej. Każdy koń, którego ratujemy zasługuje na najlepsze życie. Dzięki Wam żyją i cieszą się swobodą.
Oba konie pozostają pod moją opieką, a szansę na dom mają znikomą. Oba są stare, schorowane. Jeśli ktoś z Was chciałby je wspierać, zapraszam do kontaktu. Przyda się im każda pomoc, czy to worek paszy, czy dobre witaminy.
Jeśli masz pytania, zadzwoń Monika Olechnowicz – tel 570 666 540
-------------
Kochani, dziękuje za pomoc. Wpłaciłam 6500 i mamy dodatkowe dni na uzbieranie reszty. Muszę się rozliczyć 18 maja. Bardzo proszę o wsparcie dla staruszki. Ona bez Waszej pomocy nie będzie miała możliwości życia.
Nie ma żadnej szansy na spłatę Sary. Nie ma nawet tylu wpłat bym mogła u handlarza wyprosić dłuższy termin. Proszę ze wszystkich sił, pomóżcie mi uzbierać chociaż 4000 zł, jeśli tyle uda mi się wpłacić powinniśmy dostać kilka dodatkowych dni na uratowanie Sary.
To stara, spracowana klacz. Ale chce żyć. Tak samo jak Ty czy ja…
Proszę o ratunek dla niej
Sara całe swoje życie poświęciła człowiekowi. Pracowała, rodziła, spełniała oczekiwania i zachcianki. Od zawsze robiła, co kazali ludzie. Bo konie nie mają prawa do własnego zdania. Nie mogą robić tego co by chciały. Jedzą, pracują, odpoczywają, wtedy gdy zdecyduje pan. Nie mogą się poskarżyć ani sprzeciwić i nie mogą zawieść pokładanych z nich nadziei. Bo gdy je zawiodą, jadą na ubój, darmozjadów trzymać nikt nie chce. Nawet tych najbardziej zasłużonych.
Sary młodość minęła już dawno. Posiwiałe skronie, wystający kręgosłup, koślawy chód i opuchnięte nogi. Jest bezużyteczna. Nie zarabia. Jest niechcianym kłopotem generującym koszty. Właściciel uznał, że więcej z niej nie wyciśnie i sprzedał na mięso. Handlarz zapłacił, załadował siłą na rzeźnicki wóz i zabrał, nie dopytując się o nic.
Dla niechcianej Sary został już ustalony termin zabicia. W oborze czeka na swój ostatni transport w życiu. Bezsilna, zrezygnowana, pogodzona ze swoim losem. Dobrze wie, że nie może się sprzeciwić, bo za to dostaje się batem lub kijem. Nawet gdyby chciała, to nie ucieknie, bo nie ma jak. Zresztą gdzie ona, stara kulawa Sara, miałaby uciec? Nikt na nią przecież nie czeka. Nikt nie tęskni. Nikt nie pyta. Nikomu na niej już nie zależy, bo nie da się na Sarze zarobić. W naszym świecie koń, by mieć prawo do życia, musi się do czegoś nadawać, inaczej każdy się od niego odwraca. I tylko handlarz, zacierając ręce mówi, że się nada, że ją podpasie i będzie idealna. Do zabicia. Jeszcze tylko chwilę, jeszcze kilka kilogramów tłuszczu na grzbiecie. Potem koniec.
Sama nie dam rady za nią zapłacić, ale jeśli pomożecie, zrobię wszystko, co w mojej mocy, by zapewnić jej dobrą, troskliwą opiekę. Proszę o życie dla Sary. Mamy czas na spłatę do 5 maja.
Ładuję...