Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
u malej Toli potwierdzilo sie podejrzenie Cushinga. Przyjmuje codziennie bardzo drogie specjalistyczne leki. Wiekszosc czasu przesypia, nie tracimy jednak w Fundacji nadziei ze kto pokocha te schorowana spokojna panienke.
Nie pamiętam jak dokładnie straciłam wzrok, w pamięci mam tylko urywki - bardzo jasne światło, okropny ból całej główki, a potem ciemność. Nigdy już niczego nie zobaczyłam i chyba już nie zobaczę. Minęło kilka lat a ja tak naprawdę do końca się nie przyzwyczaiłam do niewidzenia, nadal często jestem zdezorientowana, nie lubię obcych miejsc, pieski muszę poznać zanim będę chciała się koło nich położyć.
Chyba dlatego mnie już nie chciano, a może dlatego, że nie mam takiego ślicznego futerka jak kiedyś, albo dlatego, że już nie mam siły biegać, tak jak kilka lat temu. Nie jestem na pewno taka śliczna, jak wtedy kiedy byłam młodziutka. Wiecie, kiedyś to naprawdę byłam piękna – długie lśniące futerko, błyszczące oczka, bialutkie ząbki, skakałam koło ludzi jak piłeczka, teraz tylko powoli drepczę obok. Wiedziałam, że ludzie nie są już ze mnie tak dumni, jak kiedyś, ale nie sądziłam, że będą chcieli mnie oddać…
Tak bardzo się bałam kiedy zabrali mnie do obcego miejsca, słyszałam szczekanie i wycie piesków, czułam noskiem, że innych piesków jest tam bardzo, bardzo dużo. Najgorsze było jednak to, że nie ważne jak mocno węszyłam, dreptałam i węszyłam znowu to nie czułam zapachu moich ludzi. Chciałam położyć się na posłanku, ale posłanka nie miałam.
Pierwszej nocy nie spałam w ogóle, drugiej też nie, trzej w końcu zasnęłam w kąciku, na betonowej podłodze. Wiele dni czekałam, płakałam i wołałam moich ludzi, w końcu przestalam czekać. Słyszałam, że takiego pieska jak ja nikt przecież nie zabierze do domku, że ja zostanę tu na zawsze. Powiem Wam szczerze, że bardzo chciałam żeby to „zawsze” trwało jak najkrócej, nie chciałam żyć, skoro nic dobrego miało mnie już nie spotkać. Pewnego dnia zabrano mnie do samochodu i długo jechałam, a potem wysiadłam w innym miejscu. Tu też były pieski, ale chyba jest ich mniej i cały czas są ciocie, a ja nie muszę już spać na dworze, mam swoje posłanko i śpię w domu.
Ciocie mi wytłumaczyły, że to nie jest mój dom na zawsze, że będziemy szukać dla mnie prawdziwego domku, że podobno są fajni ludzie, którzy chcą pokochać nawet takie pieski które nie widzą. Podsłuchałam, jak ciocie rozmawiały o mnie, że ja muszę iść do kilku różnych lekarzy dla psów. To są różni lekarze? Naprawdę? Że muszą moje oczka pokazać jednemu lekarzowi, i że muszę mieć jakieś badania u jeszcze innego. Chciała bym żeby mi ci wszyscy lekarze pomogli, żebym znowu była śliczna i się podobała ludziom, bo przecież jak nie będę śliczna to mnie nikt nie pokocha. Tak, tak, wiem, ciocie mówią, że i tak pokocha, ale ja w to tak za bardzo nie wierzę…
Tola trafiła do nas z małego schroniska z Mazur, wolontariusze szukali dla niej pomocy, dostępu do specjalistów. Widzieliśmy jej zdjęcia, ale widok na żywo kiedy malutka już dojechała zrobiła na nas naprawdę wrażenie – sunia wyglądająca na naście lat, ale mająca chyba nie więcej niż 6-7, skulona, węsząca, obracająca główkę we wszystkie strony, dziwne wyłysienia na skórze dopełniały obrazu nędzy i rozpaczy. Tola po pierwszym szoku okazała się być przylepą i przytulakiem, najbardziej lubi możliwość drzemki koło naszych nóg. Czasem kiedy się oddalimy budzi się nagle, popiskuje i węszy, jakby się bała, że znowu została sama.
Malutką musimy zabrać do okulisty, żeby mieć całkowitą pewność, że dla jej ocząt nic nie da się zrobić i musimy zrobić badania u lekarza ogólnego. Tola przyjechała do nas z podejrzeniem zespołu Cushinga, żeby to potwierdzić albo wykluczyć musimy zostawić maleńką na dobę w lecznicy i wykonać serię drogich badań. Czeka ją też sterylizacja.
Badania i konsultację Tolusi u specjalistów są okropnie drogie a my praktycznie nie mamy oszczędności. Błagamy Was o pomoc dla tego maleństwa, tak bardzo byśmy chcieli jej pomóc, zacząć właściwe leczenie i przygotować ją do adopcji, bo mało jest piesków, które aż tak bardzo kochają i potrzebują ludzi, swojego domu.
Ładuję...