Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kolejny raz wspólnymi siłami uratowaliśmy bezdomnego Tosia. Dzięki Waszemu OGROMNEMU wsparciu Tosia zakończyła leczenie onkologiczne! Pozbyliśmy się nowotworu, a nasza Tosieńska oczekuje już tylko na swój ukochany dom w naszej kociarni!
Dziękujemy!
Tosia w sobotę wróciła z leczenia onkologicznego.
Z dobry wieści radioterapia przebiegła pomyślnie :) niestety pogłębiła się anemia kici, ale biorąc pod uwagę jej ogólne niedożywienie, zaniedbanie, wyniszczenie, zarobaczenie silne (wraz z tasiemcem), znieczulenia konieczne do ratowania jej życia - leczenia onkologicznego, liczne kroplówki, tak mogło się wydarzyć. Dziś udaliśmy się na badania kontrolne krwi, przegląd nerek po licznych znieczuleniach oraz ogólny przegląd. Wciąż walczymy z infekcją górnych dróg oddechowych. Czekamy na wyniki badań, o których będziemy Was informować.
Jesteśmy wyczerpani, ale też ogromnie szczęśliwi, że mamy za sobą ludzi takich jak Wy.
Jeszcze wczoraj ze łzami w oczach jechaliśmy po Tosię. Mając długi, brak miejsca, brak sił wiedzieliśmy, że odmawiając jej pomocy skażemy ją na pewną śmierć. Nie wiedzieliśmy co będzie dalej, skąd weźmiemy siły, miejsce, pieniądze.
Dziś dzięki Waszemu wsparciu Tosia jest już pod opieką onkologiczną w Vetspec - Centrum Zdrowia Małych Zwierząt w Groblicach. Czeka ją tam podstawowy przegląd tj. badania krwi, testy na choroby zakaźne, badania kału, leczenie chorych oczek, ale też to co najważniejsze radioterapia, by skopać tyłek nowotworowi i dać Tosi szansę na prawdziwe i dobre życie. Jeśli wszystko pójdzie dobrze w sobotę czeka nas kolejne 500km, by odebrać Tosię ze szpitala i wrócić z nią do domku. No właśnie.... tego domku jeszcze brak więc pilnie szukamy dla koteczki domu tymczasowego!!
Mamy też złe wiadomości... Dziś u Tosi pod skórą wyczuliśmy śrut. Lekarz potwierdził nasze podejrzenie. Do Tosi ktoś strzelał
Ludzie wystarczająco ją skrzywdzili. Nadszedł czas byśmy pokazali Tosi, że są też prawdziwi ludzie, nie tylko oprawcy. Do zakończenia zbiórki brakuje już naprawdę niewiele!!
Niedzielne popołudnie i nadzieją na to, że choć chwilę uda nam się odpocząć, by zregenerować siły na nadchodzący tydzień. Pod naszą opiekę w tym tygodniu trafiły dwa koty w ciężkim stanie. Dwa uratowane przed schroniskiem, w którym czekałaby je eutanazja.
Nie było planów na kolejnego kota. Wręcz powiedzieliśmy sobie STOP! Musimy skupić się na nowych podopiecznych i na tym, by zapewnić im opiekę, w tym ciężkie i kosztowne leczenie. Wszystko się zmieniło kiedy dotarło do nas ogłoszenie ze wsi pod Poznaniem o chorej kotce:
Osoba zgłaszająca kicię była na miejscu tylko przez 2h. Mieliśmy 2h by albo pomóc kotce albo zostawić ją skazując na śmierć. Nasza wolontariuszka jak stała, tak ruszyła pędem po kotkę. Właściwie nie wiedzieliśmy co dalej. Chcieliśmy zabrać kotkę do lekarza, przebadać pod kątem fiv/felv i jeśli testy byłyby ujemne odwieźć do schroniska.
Po wizycie u lekarza wiemy właciwie na 100%, że mamy w rękach kotkę z nowotworem płaskonabłonkowym i mamy dwie opcję: Odwieźć kotkę do schroniska gdzie zostanie poddana eutanazcji lub kierować się do kliniki specjalizującej się w tego typu nowotworach oraz radioterapii. Poddać ją tam szczegółowej diagnosytce, badaniom oraz leczeniu. Wstępnie wiemy, że są to koszta ogromne, ale tak naprawdę mamy czas na decyzję do jutra do 10 rano. Jeśli do tego czasu uda nam się zebrać fundusze na leczenie kota tak o 10 dzwonimy do kliniki i umawiamy się przyjęcie kota w trybie pilnym.
Prosimy o wsparcie!
Ładuję...