Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Czasami zgłoszenie przychodzi do nas zbyt późno i mimo ogromnego zaangażowania nie jesteśmy w stanie uratować zwierzęcia.
Stan Majki był tragiczny, mnogie przerzuty do płuc i jamy brzusznej.
Dziękujemy Wam, żę mogliśmy pożegnać Maję po dokładnej diagnostyce, która nie pozostawiła złudzeń.
Gdyby miłość mogła uzdrawiać, a łzy wskrzeszać, byłabyś znów z nami.
A tak...pozostawiłaś ślady swoich łapek w naszych sercach i już nigdy nie będziemy tacy sami.
Spokojna, łagodna, ufna. Taką chcemy Cię zapamiętać, a ból i niedolę, zostawiamy Twoim oprawcom.
Kochani, Maja jest już za tęczowym mostem
Zebrane środki będą przekazane na spłatę faktury za pobyt Mai w szpitalu i wszystkie badania, które do tej pory zostały zrobione.
Widoczny na zdjęciach guz, to był jedynie czubek góry lodowej. Przerzuty na płucach oraz dodatkowy niezależny nowotwór śledziony, to było zbyt wiele. Jej wyniszczone ciało, nie udźwignęłoby zabiegu, ani silnej chemioterapii, która musiałaby nastąpić po nim.
Byliśmy z nią do samego końca, do ostatniego oddechu. Zasnęła spokojna, utulona w ramionach, które ją kochały.
Śmierć Mai, to dla nas tragedia i długo nie będziemy mogli się z niej otrząsnąć...
Obdarta z godności. Traktowana jak śmieć. Żyła tak przy "swoich" ludziach przez ponad 14 lat!!!! Nazwana została podrzutkiem, przez osobę, która winna jej była opiekę.
Maja nigdy nie miała budy. Nie mogła się schronić przed deszczem, wiatrem lub mrozem. Rodziła małe co każdą cieczkę, a jej maluchy "przepadały bez wieści". Maja nie wie co to weterynarz, NIGDY u żadnego nie była...
A szczepienia? Może kiedyś, kilka razy (przy okazji masowych szczepień organizowanych na wioskach), ale od wielu lat wcale...
Guz wielkości arbuza! Nowotworowy stan przewlekły. Ten guz nie pojawił się z dnia na dzień, jak twierdzi pseudo opiekunka! Jak mocno trzeba nie kochać zwierzęcia, żeby doprowadzić je do takiego stanu?
Jesteśmy pełni złości. Ta psia gehenna trwała latami. A Maja? Akceptowała swój los, innego traktowania nie znała.
Pojechaliśmy jedynie na rekonesans. Ale po tym co zobaczyliśmy, nie mogliśmy jej tam zostawić. Zabraliśmy ją już na zawsze i nie oddamy. Podarujemy jej wszystko, czego brakowało jej przez całe życie. Ciepło, miłość, zainteresowanie, a przede wszystkim zwrócimy jej godność.
Będziemy o nią walczyć. Zrobimy badania, usuniemy guzy, poddamy należytej opiece weterynaryjnej. Nie możemy się otrząsnąć po tej interwencji i mimo tak ogromnych problemów finansowych, zdecydowaliśmy się przyjąć Maję pod nasze skrzydła. Wstępny koszt badań i operacji, to kwota ok. 3 tys. zł. Do tego dochodzi pobyt w hoteliku - 1 tys.zł/m-c. A to dopiero początek...
Kochani, apelujemy o pomoc. Wiemy, że mnóstwo w Was empatii. Okażmy ją tej biednej suczce. Zróbmy prezent Mai i podarujmy jej szczęście.
Przydatne również będą koce, ręczniki, podkłady.
Ładuję...