Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Harry dzielnie przeszedł operacje i już się szykuje do nowego domku!
Wszytsko dzięki Waszemu wsparciu! Dziękujemy!
Czy wyobrażacie sobie tak ogromny ból? Gdy cała głowa pęka od gnijącego oka, które jest tak blisko mózgu - centrum myślenia, cierpienia, które powoduje że nie jesteśmy w stanie funkcjonować, bo jedyne, na czym można się skupić, to ogromny ból. Myślimy że nikt nie jest w stanie sobie tego wyobrazić.
Człowiek cierpi i płacze już, gdy coś utknie w oku, gdy lekko się zaczerwieni, biega i szuka pomocy. Jednak nie Harry, on już tylko siedział i czekał na pewną śmierć. Nie wiemy, jak znalazł się na ulicy, ale z pewnością nie z własnej woli.
Może miał rodzinę, gdy oczko dopiero zaczynało chorować, gdy się pojawiły pierwsze zaczerwienienia, może nawet jeszcze, gdy zaczynało ropieć miał rodzinę, która go kochała...
Pewnie myślano "że samo przejdzie", że zagoi się "jak na psie". Nie zagoiło się, było coraz gorzej. Reksio jednak miał rodzinę i stopniowo przyzwyczajał się do bólu, bo tak robią pieski, cierpią w milczeniu. Może chodził za swoimi ludźmi, przytulał się, szukał ukojenia. Jednak ludzie nie rozumieją psiej mowy, "pies robił się upierdliwy". Chory i męczący. Może sąsiedzi zaczęli zwracać uwagę, że trzeba Harrego zabrać do lekarza, "ale przecież to kosztuje, a to tylko pies, poczeka, bo przecież mamy już opłacone wakacje" (albo by na nie nie starczyło) a szczęście rodziny jest ważniejsze niż "jakiś kundel".
Być może właśnie tak Harry znalazł się na ulicy, z chorym oczkiem, które jeszcze można było uratować. Nie wiemy, ile czasu włóczył się po ulicach szukając pomocy i w końcu czekając już tylko, aż cierpienie się skończy. Pomoc nadeszła zbyt późno, gdy trafił na dobrych ludzi mimo cierpienia, strachu, dał się wziąć na ręce, wtulił się w dobre ramiona, może cieszył się, że na koniec chociaż ktoś go przytuli.
W końcu trafił do nas, kilka szybkich telefonów, transport do kliniki w Warszawie i natychmiastowa pomoc. Jednak oczko musiało zostać usunięte, jego już nie uratowaliśmy. Jednak Harry żyje. Czuje się już dobrze a po koszmarze, który przeżył, została jedynie blizna i pulsujący ból, który niedługo także odejdzie w zapomnienie. Nam jednak pozostał ogromny dług w lecznicy, który musieliśmy nabić, nie było innego wyjścia. Dziękujemy lekarzom za zaufanie i pozwolenie działania nam na "kredyt" jednak aby móc dalej działać długi trzeba spłacać a bez Was jesteśmy bezsilni.
Błagamy Was nawet o najmniejsze wpłaty, aby spłacić ten dług.
Ładuję...