Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kleoś został interwencyjnie odebrany z rodziny do której został adoptowany.
Jest nadal pod naszą opieką, przedywa w domu tymczasowym u Michaliny i Mateusza.
Kleoś z ran został wyleczony.
Okazał się alergikiem, jest leczony.
Nadal szukamy dla niego domu stałego.
Umowa adopcyjna i opieka nad zwierzęciem Fundacji jest bardzo ważna i jeśli nadal wiele osób nie będzie zdawało sobie z tego sprawy, będzie dochodzić do tragedii. W wielu przypadkach nie będzie w stanie nikt zareagować... My jednak zawsze będziemy!
Kleoś trafił do nas jako kilkumiesięczny kociak pod opiekę, już wtedy był maluszkiem po przejściach... Potrzebował dużo czasu, aby się otworzyć. Ale się udało! Dług trwało poszukiwanie domku dla Kleosia, dlatego podjęłyśmy współpracę z KociMiętką, gdzie trafił mruczek i tam właśnie w nim zakochała się Weronika. Kleoś został przez nią adoptowany. Od pewnego czasu nie miałyśmy kontaktu i wiadomości, co słychać u Kleosia, dlatego najpierw postanowiłyśmy skontaktować się telefonicznie. Już rozmowa wzbudziła w nas niepokój, niechęć normalnej rozmowy - kastracja kocurka, która podobno została wykonana wcześniej, ale po kilku dniach otrzymałyśmy wpis w książeczce informujący że dopiero Kleoś został poddany zabiegowi kastracji. Otrzymałyśmy informację, że Pani W. pojechała na Woddstock pozostawiając kota bez opieki, pożywienia - nie zapewniając nic kocurkowi i zamykając go w pokoju. Zainteresowali się współlokatorzy, którzy zajrzeli do pokoju, aby sprawdzić, czy Kleosia tam nie ma - i BYŁ! Kleoś został zamknięty w pokoju, nie zostali poinformowani ani tym bardziej poproszeni o opiekę nad nim. Miał koszmarnie zakupaną kuwetę, od dłuższego czasu niesprzątaną.
Naprawdę nie wiem, co się dzieje z ludźmi... Wydają się odpowiedzialni i pełni empatii, a później o tym zapominają? Tracą pamięć! Dlatego tak ważna jest podpisywana umowa adopcyjna, która chroni zwierzę i pozwala nam interweniować przez całe jego życie.
Co więcej? Kleoś został wykastrowany, zapewne nie był na kontroli, stąd zapalenie w chwili, kiedy go zabierałyśmy. Dodatkowo miał założony kołnierz, który go odparzał i spowodował rany na szyi! Co więcej? Nie mamy jego książeczki. Pani Weronika pomimo powrotu nie zainteresowała się, gdzie jest kot... A na pytanie o jego stan odpowiedziała podobno wulgarnie.
Kleoś miał wielomiesięczny stan zapalny uszu, nieleczony! Ogromnie zaczerwienione uszy, podrapane aż do ran i krwi !!! Ten kot cierpiał. Chcemy pociągnąć Panią W. i podarować jej lekcje zgodnie z podpisaną umową adopcyjną, która chroni kociaka - musi ponieść konsekwencje swojego czynu, zaniedbania i cierpienia zwierzęcia. Jeśli nie odniesie się do zapisek zgodnych z umową, czyli wpłaty kary umownej na rzecz Fundacji - sprawa trafi do Sądu. Taka osoba nie powinna mieć zwierząt i odpowiedzieć za nerwy i krzywdę.
Kleoś od 2 tygodni jest pod naszą opieką. Teraz gotowe jesteśmy dopiero opisać tę całą sytuację, było nam ciężko naprawdę pogodzić się z tym, a w tym czasie Kleoś został poddany leczeniu. Poniżej wstawimy zdjęcia, w jakim stanie Kleosia odebrałyśmy. Organizujemy zbiórkę już teraz na opłacenie opieki weterynaryjnej, bo faktury nie będą czekać do zakończenia postępowania. Ale będziemy walczyć o poniesienie kosztów lezenia przez Panią W. i wtedy pieniążki zostaną przekazane dla przyszłych opiekunów.
Jest to lekcja, dlaczego tak ważne są wizyty poadopcyjne! My pod tym względem, jak również pod względem podpisywanej umowy adopcyjnej jesteśmy Fundacją, osobami, które sprawdzają i pilnują, czy los naszego podopiecznego jest tak szczęśliwy, jaki miał być od czasu adopcji. Mamy rocznie ponad 100 adopcji i są to przypadki nieliczne, ale są. Dlatego tak ważna jest ochrona - umowa chroni.
Przed nami szczepienia, wciąż trwa leczenie oraz karma i suplementy oraz żwirek. Dodatkowo czas, aby znaleźć domek dla Kleosia, aby na nowo nie przyzwyczajał się do nas.
Ładuję...