Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kajtuś ma dom!
Nie musiał długo czekać. Chociaż tak schorowane psy, nie mają zwykle szczęścia. Przeważnie na domy czekają do momenty, aż pokonają chorobę, a ich sierść znowu pokryje łyse ciało.
Kajtuś miał jednak farta, jak mało kto! Nie zadomowił się u nas zbytnio. Szybko wyruszył w drogę do nowego domu, aż do Bydgoszczy!
Kajtuś nadal jest w trakcie leczenia. Jednak w nowym domu, wraca do zdrowia z dodatkową energią i niezliczonymi pokładami siły! I korzysta z wakacji wylegując się na świerzym powietrzu. W końcu bez bólu, swędzenia, pieczenia skóry.
6 kilogramów nieszczęścia, ciało pełne ran, skóra gorąca od stanów zapalnych. Przyczyna? W teorii: świerzb. W praktyce: człowiek.
Kiedy pytamy właściciela, dlaczego nie zabrał go do weterynarza, słyszymy:
- Zabrać? Chyba tylko po to, by uśpić.
Po co leczyć, po co pilnować, po co dbać?
- Pies tak ma, bo po lasach biegał i zaraził się od lisów.
Pytamy o stały dostęp do wody. Właściciel mówi, żebyśmy poszli za nim. W końcu wskazuje nam miejsce - sadzawka, brudna, śmierdząca, stojąca woda.
- A jaką ma pić? Miejską? - odpowiada na nasze oburzenie.
Dyskusja prowadzi donikąd. Nie liczymy na empatię, zrozumienie. Jeśli pies z otwartymi ranami, piszczący wniebogłosy za każdym razem, kiedy próbuje się podrapać, nie robi na właścicielu wrażenia - to my już tego nie zmienimy.
Zabieramy go, mając nadzieję, że uda nam się mu pomóc. Pies tuli się całą drogę. Kiedy nasza inspektorka przestaje go głaskać, przeraźliwie piszczy, trzęsie się. Na skórze wyczuwamy guzy. Zęby są całe pokryte kamieniem.
Z Kajtka można czytać - jest lekturą o znamionach ludzkiego okrucieństwa. Psiak zostaje w lecznicy, w szpitaliku. Jest to niezbędne, bo czekają go liczne badania - skóry, morfologia, biochemia, USG... A nasz czeka kolejne zmartwienie, gdzie go umieścić na kolejne tygodnie leczenia. Na razie zostaje tylko szpitalik.
I tu znowu wszystko rozbija się o koszta. Doba w szpitaliku - 100 zł, do tego badania, leczenie, wyżywienie. Bez Was nie poradzimy sobie z tym sami. Przypadek Kajtka to nie kwestia podania dwóch zastrzyków i radosnego obserwowania, jak błyskawicznie wraca do zdrowia. To początek wspinaczki na torze pełnym przeszkód - schorzeń i chorób wymagających długotrwałego leczenia. To smarowanie, kąpanie, wcieranie...
Nie zostawiajcie nas z tym samych. Prosimy, walczcie razem z nami.
Ładuję...