Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Po długim leczeniu kotka odzyskała pełnię sił. Nie oswoiła się ani troszkę, więc wróciła w miejsce bytowania. Dziękujemy Wam za pomoc w uratowaniu hej życia.
Taki widok z dziś, nie ma sił, ale nie załatwi na posłanie.
Błagamy o pomoc dla walczącej o życie kotki!
Pytacie jak ma się dzika koteczka, która uciekła spłoszona fajerwerkami i wróciła po wielu dniach tułaczki. Nie miała siły wstać, teraz robi już drobne kroczki. Lejąca, żółta biegunka się zagęszcza. Dziś były 3 rzadkie kupy, ale kał już nie wypływa samoczynnie. Podajemy leki, kroplówki, ratujemy ją i choć wygląda tragicznie- jest lepiej. Dziś już na mnie nasyczała i próbowała zdzielić łapą, a to dobry znak. No i próbuje wchodzić do kuwety.
Z całych sił walczymy o jej życie, ale bez Was to się nie uda. Prosimy- nie zapominajcie o niej. Dziękujemy za każde wsparcie!
W nocy usłyszałam pisk, ledwie słyszalny. Coś piszczało pod drzwiami. To nie był miauk, tylko pisk rozpaczy, jakby ktoś błagał o pomoc resztką sił. Otworzyła drzwi i widok, jaki zastałam, mną wstrząsnął. Przed domem leżała zaginiona kotka. Po śladach na śniegu widać, że się czołgała, doczołgała się do nas po ratunek.
Każdego roku boimy się sylwestrowej zabawy. O zwierzęta w domu jesteśmy w stanie odpowiednio zadbać, ale kocie dzikusy są zdane na siebie... Choć mieszkamy na uboczu, nie brakuje takich, którzy "walą" petardami i fajerwerkami w pobliżu, słuchać też wystrzały z miasta i okolicznych wsi... Co roku w sylwestra dzieje się coś złego, ale to nas przerosło...
Ze dokarmianych dzikusów zniknęło po tej "zabawie" kilka kotów, w ciągu tygodnia wróciły wszystkie prócz jednej kotki. Chodziliśmy, szukaliśmy, kicialiśmy - jak kamień w wodę. Szukanie dzikusa to zadanie cholernie ciężkie, bo ona nie podchodzi do ludzi.
Odnalazła się dziś w nocy w stanie skrajnego wycieńczenia. Nie staje na łapy, choć nie jest połamana, wszystkie kończyny, miednica, kręgosłup są całe - po prostu nie ma siły. Gdzie była przez te wszystkie dni? Czy cokolwiek jadła? Jak bardzo dzika kotka musiała nie mieć sił, skoro dała się wziąć na ręce i zanieść do domu, tak po prostu?
Natychmiast udzielona została jej pomoc. Jest silnie odwodniona, nie je samodzielnie, z tyłka leje się żółta biegunka, ciężko oddycha, w pyszczku masakra. Kilka głupich huków ku uciesze ludzi może kosztować ją życie. Walczymy o nią z całych sił. Dostaje kroplówki, całą armię leków, w tym Virbagen (koszt samego Virbagenu to 900 zł.).
Nie wiemy, czy uda nam się ją wyrwać z łapsk śmierci, ale zrobimy wszystko, co możemy, żeby jej pomóc. Dziś obydwoje siedzieliśmy z nią całą noc, czekaliśmy, aż zleci kroplówka, staraliśmy się ograniczyć kontakt, żeby nie przysparzać jej dodatkowego stresu, ale czuwaliśmy blisko, by w razie najgorszego nie była sama.
Przeżyła noc, zaczęła delikatnie podnosić główkę. Jest szansa, że dojdzie do siebie, ale potrzebna jest Wasza pomoc. Sami nie poradzimy sobie z kosztami. Czy pomożecie nam uratować tę kotkę?
Ładuję...