Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Przegralismy walkę o zdrowie i życie Ognika. Odszedł wczoraj o 20:30.
Jeszcze w poniedziałek wydawało się że jest szansa. Wprawdzie dokładniejsze badania ujawniły dalsze urazy Ognika, m.in. że prawdopodobnie uległ wypadkowi, miał pogruchotana miednicę, wyrwany? połamany ogon, przepukline przeponową. Nie oddawał moczu i kału, został zacewnikowany. Został też przewieziony do specjalistycznej lecznicy na dalsze leczenie.
Niestety, nic to nie dało. Larwy, które były na nim, zostały usunięte, ale niestety zagnieździły się też już wewnątrz Ognika i wciąz wychodziły, już nawet w postaci much ....
Nie miał juz siły bronić się, temperatura spadała mimo dogrzewania. Gdyby ktos wczesniej mu pomógł miałby szanse, ale pomoc przyszła za późno.
Dzięki wspaniałym ludziom, który otworzyli dla niego swój dom i szukali dla niego pomocy, oraz dzięki Państwu, dzięki którym mogliśmy podjąć walkę o jego zdrowie, umarł zaopiekowany. Miał ciepło i sucho, ale nie miał już siły się bronić
Bardzo dziękujemy za wszystkie wpłaty na leczenie Ognika. Niestety, stan w jakim został znaleziony był już bardzo ciężki. Mimo intensywnej pomocy nie udało sie go uratowac.
Wczoraj zadzwonił telefon od Pani z Łodygowic, która szukała pomocy dla kota, który wcześniejszego wieczora przyszedł pod jej dom i bardzo chciał wejść do środka. Państwo wpuścili go do ciepłego pomieszczenia.
I zaraz w niedzielę zaczęli szukać pomocy, ponieważ podejrzewali że to kotka i że jest w bardzo złym stanie i obawiali się, że mogła niedawno urodzić. Miała jakiś wypływ spod ogona itd. Zaraz, gdy koleżanka zobaczyła w jakim jest stanie kot, to szybko go zabrała i przed samym zamknięciem zdążyła zawieźć do Przychodni Weterynaryjnej Bajeczna.
Pierwsze informacje z oglądu w lecznicy- jest to kocur nie kastrowany, zjadany przez larwy! Jak mówi koleżanka:"... czegoś takiego jeszcze nigdy nie widziałam, jego skóra cała się ruszała, było ich mnóstwo, ogromnie dużo!" Miał nabrzmiały, pełny pęcherz, jakąś ranę w okolicy jąder. Kot jest wychudzony. Państwo mieszkają pod lasem, Nie wiadomo skąd się tam wziął. Nikt z sąsiadów nie zgubił kota.
Mamy nadzieję, że kocurek przeżyje. Póki co przechodzi badania, a my czekamy na więcej informacji o jego stanie. Prosimy o pomoc w jego leczeniu, prosimy o szansę, o pomoc, której sam też szukał. Aktualna kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. Nie wiemy jak długo będzie trwało i ile kosztowało leczenie Ognika.
Jeśli, dzięki Państwa hojności, zbierzemy kwotę większą niż będzie potrzebna na opłacenie jego leczenia, nadwyżkę będziemy chcieli przeznaczyć na leczenie innych kotów, które trafiają w nasze ręce i takiej pomocy potrzebują.
Ładuję...