Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, dziękuje Wam z całego serca za pomoc dla Olchy. Dzięki Wam udało się ją spłacić i klaczy już nic nie grozi. Olcha jest pod opieką osoby, która zdecydowała się na jej adopcję. Jestem sama i przy ocalonych wspólnie z Wami zwierzętach pracuję również sama, więc i moje możliwości są ograniczone. Bywa, że zdarzają się osoby, które decydują się na wzięcie konia do adopcji bezpośrednio od handlarza, tym samym ratując im życie. Tak jest w przypadku Olchy i ten sam dom zdecydował się na przyjęcia również Laury. Teraz ją musimy spłacić, by też miała wspaniałe życie.
Jeszcze raz serdecznie dziękuję Państwu za wsparcie. Sama nie byłabym w stanie uratować Olchy, jak i wielu innych koni, których los nie był wam obojętny.
Kochani, w ostatniej chwili udało się zebrać i wpłacić potrzebną kwotę. Dostaliśmy kilka dni na spłatę reszty. 25 maja muszę się rozliczyć za klacz. Handlarz już zapowiedział, że nie poczeka ani dnia dłużej. Proszę ze wszystkich sił o ratunek dla niej
Olcha nerwowo drepcze w koło. Właściwie to drepcze w miejscu, bo na tyle pozwala trzymająca za głowę lina. Wydeptany pod nogami obornik, odsłania goły beton, sprawiając, że huk kopyt niesie się po podwórku.
Wygląda przez małe, zakratowane okienko, wyciąga głowę, szarpie za linę. Sprawdza, czy da się stąd wyjść. Słyszy przecież inne konie, czasem któryś przyjedzie przed jej okienkiem. Chciałaby być z nimi. W stadzie strach ma mniejsze oczy, a śmierć wydaje się bardziej odległa. Wydaje się…
Bo tu gdzie stanęła Olcha, na śmierć czekają wszyscy. Jedni się jeszcze pasą, inni lada dzień już zostaną załadowani. Przyjdzie pomocnik handlarza z batem, na podwórze wjedzie stary samochód. Opadnie w błoto trap. Na nic się zda próba walki. Tu od lat wywożą konie na rzeź, wiedzą co robić, żeby nie uciekły.
Olcha do handlarza przyjechała na początku roku. Była słaba, wychudzona, z grzybicą. Kupiona ponoć od rolnika, nie zaźrebiała się, więc nikt nie chciał jej trzymać. Została wypuszczona do stada młodzieży tuczonej na ubój, by duże konie jej nie poturbowały. Mijały dni i tygodnie, klacz nabierała sił i z każdym kilogramem paszy, stawała się coraz cięższa. Dziś odkarmiona, masywna, ciężka uwiązana w oborze handlarza czeka… jeszcze czeka. Niczyja, niepotrzebna, skazana na zabicie.
Dałam zadatek, wierząc z całego serca, że pomożecie uratować klacz. Ona nie może iść na rzeź. Jej historia nie musi się tak kończyć, bo jest takie miejsce, gdzie konie jak Olcha są chciane i bezpieczne. I czeka na nią. Ale dla Olchy nie ma pieniędzy na wykup. Bez tych pieniędzy nie uratuje jej się życia.
Klacz jest wysoka i ciężka, trzeba za nią zapłacić 9800 zł. Mam dwa tygodnie na spłacenie Olchy. 18 maja mija termin. Proszę o ratunek dla konia, który idzie na rzeź, bo nie spełnił oczekiwań człowieka.
Ładuję...