Próbowali mnie ratować...

Zbiórka zakończona
Wsparło 18 osób
850 zł (100%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 27 Września 2023

Zakończenie: 27 Października 2023

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Dwa zgony kotów od poniedziałku – kotów, które powinny były otrzymać pomoc od naszego miasta.

W poniedziałek Pani Olga znalazła pod swoim samochodem przy Biedronce leżącą, bardzo słabą kotkę. Niewiele myśląc przywiozła ją do naszej Pu-Chatki. Kotka miała zaropiałe oczy, na futerku ślady po biegunce, i była przeraźliwie wychudzona – w dotyku czuć było wyraźnie na plecach każdą kość.

Powiedziałyśmy Pani Oldze, aby najpierw zgłosiła taką bardzo chorą kotkę na Straż Miejską i wtedy może ona otrzymać pomoc od schroniska. Pan strażnik po kontakcie ze schroniskiem odpowiedział, że w schronisku nie ma miejsc i może jutro się zwolni, więc Pani może kota odwieźć tam, gdzie go znalazła albo przetrzymać u siebie. A poza tym  weterynarza schroniskowego nie ma, bo ma krótsze godziny pracy. A kotka czekała na zmiłowanie w pozycji bólowej pod naszymi drzwiami… Nawet nie miała sił uciekać… W tej sytuacji Pani poprosiła nas o udzielenie kotce pomocy. 

Zdążyłyśmy zawieźć ją do lecznicy przed zamknięciem, gdzie dostała doraźną pomoc i kroplówkę. Weterynarz stwierdził biegunkę i jaja much przy odbycie. Przywiozłyśmy kotkę do Pu-Chatki, ale z minuty na minutę jej stan się pogarszał, płakała rozpaczliwie z bólu, więc Pan Aleksander zawiózł ją natychmiast do lecznicy w Rzeszowie. Tam trafiła do inkubatora, bo miała bardzo obniżoną temperaturę ciała. Dostała kolejne leki i kroplówki.

We wtorek wykonano serię badań i okazało się, że kotka ma zaawansowaną białaczkę i potężną niedokrwistość bez większych szans na ratunek. Z odbytu wychodziły robaki, które trawiły ją od środka. Być może była ofiarą wypadku kilka dni wcześniej i w ranach zagnieździły się larwy much.

Jedyną szansą, ale bez gwarancji powodzenia była transfuzja krwi. Obdzwoniłyśmy wszystkie banki krwi na Podkarpaciu i w Małopolsce, ale nigdzie nie było krwi. Kotce oznaczono grupę krwi (A), a że w maju nasze koty oddawały krew w Rzeszowie dla Olimpii, więc zdecydowałyśmy, że w środę pojedziemy z 2 kotami z tą samą grupą krwi, aby oddały krew dla tej kotki.

Niestety wczoraj późnym wieczorem dostałyśmy telefon z lecznicy, że kotka nie reaguje już na żadne leki, temperatura ciała nie podnosi się mimo inkubatora i termoforów, a kotka bardzo cierpi. Podjęłyśmy tę trudną decyzję i kotka odeszła wczoraj po godz. 22.

Po raz kolejny kot w Mielcu nie uzyskał pomocy, tam gdzie powinien. Piszemy o tym często, ale nic się nie zmienia. Tylko my patrzymy na to cierpienie, znieczulicę, brak empatii. Teraz nie przyjęto kotki, która była już w STANIE AGONALNYM. Co się musi stać, aby w Mielcu coś się zmieniło?

Wczoraj przyjęłyśmy kotkę, która po sterylizacji miejskiej miała być odstawiona na działki kilka godzin po ciężkiej sterylizacji aborcyjnej. Umarła dziś w nocy.

Ciężko nam bardzo żyć z tą świadomością ile kotów cierpi i nie otrzymuje pomocy. Niektóre trafiają do nas, większość udaje się uratować, ale takie przypadki rozrywają nam serca, bo czasami można im zapobiec.

Dziękujemy Pani Oldze z mężem za niepozostawienie tej kotki na parkingu, a Panu Aleksandrowi za natychmiastowy wyjazd do Rzeszowa. A my zostajemy ze złamanymi sercami, bezsilnością, wściekłością i kolejnymi kosztami.

Nie mamy jeszcze faktury z lecznicy, ale na pewno będzie to co najmniej kilkaset złotych. Może zechcecie nam pomóc ją zapłacić? Bardzo o to prosimy. Musimy prosić, bo bez tego nie będziemy mogły bez wahania pomóc kolejnemu kotu.

Pomogli

Ładuję...

Organizator
9 aktualnych zbiórek
124 zakończone zbiórki
Wsparło 18 osób
850 zł (100%)
Adopcje