Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
3 stycznia z ogromnym strachem ruszyliśmy do kliniki onkologicznej z naszą Tosią i zmianie jaka pojawiła się u niej na pyszczku w okolicy jej noska. Tym większy był nasz strach kiedy zmiana pękła i krwawiła do jamy ustnej. Wyglądała naprawdę paskudnie.
Z pewnością pamiętacie, że nosek Tosieńki walczył z nowotworem i dzięki radioterapii udało się pokonać nowotwór. Dlatego też taka zmiana w okolicy noska przeraziła nas. Skonsultowaliśmy ją od razu z lekarzem prowadzącym Tosi, który skierował nas do onkologów. Dla pewności i z nadzieją wykluczenia innych problemów udaliśmy się do dermatologa, ale i tam po wykonaniu badań zostaliśmy skierowani do kliniki onkologicznej.
3 stycznia ruszyliśmy w trasę 220km za Wrocław, by skonsultować Tosieńkę z onkologiem prowadzącym leczenie naszej królewny. Ogromną ulgą było kiedy usłyszeliśmy o tym, że nie mamy styczności z przerzutami. Jednak diagnoza też nas załamała. Cieszymy się, że nie mierzymy się z nawrotem nowotworym, ale po dokładnych badaniach i wykluczeniu problemu onkologicznego lekarz zadecydował o wykonaniu zdjęć rentgenowskich głowy i znalazł... korzeń kła. Natychmiast skierował nas do kliniki gdzie Tosię dokladnie obejrzał stomatolog. Dziś po konsultacji z lekarzem wiemy już raczej o tym, ze najprawdopodobniej u Tosi głeboko znajdują się jeszcze 2 korzenie. Na cito musimy doprowadzić pyszczek Tosieńki do porządku bo niestety sprawia jej to ogromny ból, a zmiana na pyszczku wygląda coraz gorzej uniemożliwiając również komfortowe jedzenie. Dodatkowo zmiana to jedno wielkie siedlisko bakterii i ogromny stan zapalny, który jeśli będzie czekał może nowotworzeć. Do tego nie możemy doprowadzić i od razu umówiliśmy dla Tosieński zabieg w klinice we Wrocławiu gdzie skierowała nas pani onkolog.
Wstępne koszty jakie nam przedstawiono to 2500zł. W tej kwocie powinniśmy się zmieścić. To jednak kwota, której nie mamy, a którą musimy mieć w ręcę 16 stycznia, by móc od razu opłacić zabieg.
Jesteśmy przerażeni i załamani. Poza wizytami i konsultacjami tu na miejscu w Poznaniu mamy do opłacenia wizytę i badania u onkologa na kwotę 1000zł, a za chwilę będziemy musieli opłacić ratowanie życia Tosieńki. Czy 2500zł za jej życie to dużo? Błagamy o każdą złotówkę.
Pamiętacie naszą Tosię? Trudno o niej zapomnieć. To jedna z naszych wyjątkowych podopiecznych, o którą w maju wspólnie zawalczyliśmy i uratowaliśmy jej życie. Wygraliśmy ze złośliwym nowotworem płaskonabłonkowym noska. Dzięki Waszym wpłatom opłaciliśmy niezbędne badania oraz radioterapię. Znaleźliśmy Tosi dom tymczasowy, a dziś.... Ponownie martwimy się o Tosieńkę i boimy się, że ponownie będziemy musieli stoczyć walkę o jej życie.
Kilka dni temu na pyszczku Tosi pojawił się mały guzek. Udaliśmy się z okruszkiem do weterynarza z nadzieją, że to tylko przysłowiowy "pryszcz", z którym szybko się uporamy. Ze względu na pojawiające się wyłysienie na karku Tosi i mały strupek, pobraliśmy badanie w kierunku grzybicy - to niestety wyszło ujemne. Pobraliśmy również biopsję i skierowanie, by ponownie skontaktować się z onkologiem, bo być może nowotwór ponownie atakuje Tosię tylko w innym miejscu. Dodatkowo w jamie ustnej Tosieńki też nie dzieje się dobrze. Boimy się przerzutów do jamy ustnej i przełyku...
Na chwilę obecną błagamy o wsparcie w opłaceniu konsultacji internistycznej Tosi, badań, które zostały podczas wizyty wykonane oraz o wsparcie w zebraniu funduszy na transport do przychodni onkologicznej VetSpec oraz na konsultację onkologiczną Tosieńki, którą umówiliśmy na najszybszy możliwy termin 3 stycznia. Nim ruszymy do onkologa, chcemy również skonsultować Tosię z dermatologiem.
Ładuję...