Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Tosia w swoim życiu przeszła tak wiele jak mało który pies. My ją poznaliśmy, gdy już była całkiem dorosłą kilkuletnią sunią. Dostaliśmy informację że pewien pan umarł i zostawił sukę na łańcuchu. Dostaliśmy adres i ruszyliśmy. Naszym oczom ukazał się nie dom, tylko coś bardziej przypominającego rozpadającą się szopę, wcale nie lepsza od budy, w której mieszkała Tosia.
Przykuta łańcuchem do budy, pozostawiona sama sobie, wychudzona wygłodniała i wylękniona. Nie ufała nikomu, ale głód był silniejszy i chęć życia też. Udało nam się ją odpiąć z łańcucha i trafiła do nas do kojca. Gdy tylko się zadomowiła z miejscem, zaczęła nas odstraszać, grozić zębami. Kolejne miesiące minęły na oswajaniu jej na tyle, by nie wykazywała agresji. Gdy już pokochała swoją ciocię od jedzenia, z czasem dawała się zbliżyć i w końcu głaskać. Zrozumiała, że nie każdy człowiek jest zły, mogliśmy już umówić ją na sterylizację bez obaw o pielęgnację po operacji. Podczas operacji okazało się że Tosia ma góry na listwie mlecznej.
Operacja była ciężka, trzeba było zrobić ogromną ranę, by wyciąć złowieszcze guzy. Tosia i z tego wyszła obronną łapą. Od pierwszego spotkania z nią minęły już 4 lata. Przeszła wiele zmian. Teraz jest już tylko zwykłą wylęknioną i starszą suczką, bez cienia agresji. Szanse na domek są marne. Ale Tosi i tak poprawił się los. Ma swobodę, jedzenie, wychodzi na spacerki z ukochaną ciocią, którą bardzo pokochała i z wzajemnością. Bardzo byśmy chcieli, aby znalazła domek i próbujemy go szukać, nie tracimy nadziei, że uda się jej los jeszcze poprawić. Ostatnie dni były dla nas koszmarne, ponieważ mimo całej tej walki, którą razem z Tosią stoczyliśmy, pojawiły się kolejne ciemne chmury.
U Tosi pojawił się ogromny guz pod policzkiem, który by wyglądał jak dużo futra i fałdki skóry, gdyby nie to, że ten króliczy policzek jest tylko z jednej strony. Pamiętając o okropnych guzach, które miała, bardzo się wystraszyliśmy, że pojawiły się przeżuty. Że kolejnej próby może już nie przeżyć. Mimo że mamy już długi w lecznicach, postanowiliśmy wybłagać kolejny kredyt i jak najprędzej umówiliśmy Tosie na badania i operację. Prześwietlenia, badania krwi, operacja i badania wyciętego guza. To wszystko kosztuje majątek.
Więc zaciągnęliśmy dług, by ratować po raz kolejny życie Tosi. Bardzo Was prosimy o wsparcie, przed nami kolejne dni na wyczekiwanie badań guza. Czy jest złośliwy czy będą potrzebne kolejne badania. Czy Tosia jeszcze ma szanse na normalne życie? Pozostaje nam jedynie nadzieja i walka do końca.
Ładuję...