Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Pies Wako zginął w wyniku wypadku.
Wako dzielnie przeszedł operację pierwszego oka. Niestety, zrobiła mu się nagle dziura w gałce ocznej i przez tą dziurę wypadała mu soczewka. Bardzo przez to cierpiał. Na szczęście dzięki operacji teraz czuje się już dużo lepiej. Ponieważ istnieje ryzyko, że to samo stanie się w drugim oku, nie możemy ryzykować. Jak najszybciej musi odbyć się operacja drugiego oka. Bardzo liczymy na Wasze wsparcie!
Opowiada jego opiekunka:
Teraz ma się naprawdę świetnie. Już dzień po operacji nie było po nim widać, co przeszedł. Był energiczny, radosny i jak zawsze ciekawski. Widać, że oko sprawiało mu dużo bólu, bo gdy już się go pozbył, nie wydawał się tym faktem jakkolwiek przejmować. Co prawda, to prawda – trochę schudł, ale pewnie jest to skutek leków, jakie przyjmuje.
Po operacji usunięcia oka nie można zostawić przestrzeni, w której dotychczas znajdowało się oko całkowicie pustej. Jest ona teraz wypełniona gazą, zaszyta, pozostawiony mały otwór właśnie na ten sączek. Codziennie jeździmy do przychodni na powolne usuwanie i odcinanie kawałka sączka (jest to ok 1-2 cm dziennie). Oczko nie jest spuchnięte, jest w nim po prostu ta gaza, która cały czas pozostaje nasączona wewnętrznymi płynami. Przy wyciąganiu sączka w przychodni lekarze wyciskają również ranę, pozbywając się nadmiernej ilości płynów. Rana go nie boli. Swobodnie przemywam przestrzeń wokół niej. Także jest naprawdę szczęśliwy i już go nie boli. Cieszę się, że ta cała historia ma szczęśliwe zakończenie. Bo kilka dni temu, kiedy boleśnie wypływała mu soczewka poprzez dziurkę w błonie to bardzo płakał i cierpiał, a ja razem z nim, był to bardzo smutny i bolesny widok. Przed nami jeszcze operacja drugiego oka. Nie będę próbowała na siłę uratować to oczko przed usunięciem, nie chcę żeby sytuacja z jego ogromnym cierpieniem się powtórzyła. Teraz nadal dostaje antybiotyk, krople i specjalistyczny żel na to drugie oczko. Przeczekam, aż pooperacyjna rana mu się w pełni zagoi i wtedy będę działać z drugim okiem. Na szczęście dzięki codziennym wizytom w przychodni mamy stały kontakt z lekarzem, który kontroluje mu to drugie oczko.
Mimo swej niepełnosprawności Wako znalazł taki wspaniały dom. Oczywiście obiecaliśmy sfinansować te operacje, tym bardziej, ze gdyby był u nas, to też byśmy zapłacili a tak ma teraz swój dom i dużo lepsze warunki do rekonwalescencji. Opiekunce Wako jesteśmy bardzo wdzięczni, że zdecydowała się na adopcje niewidomego psa, który pewnie w innym przypadku na zawsze zostałby pod opieką fundacji. A ma wspaniały dom i jest szczęśliwy. Mam nadzieję, ze uda się uzbierać na drugą operację.
Wako trafił do nas w czerwcu wraz z kilkunastoma psami z tego samego gospodarstwa. Właścicielka bezmyślnie rozmnażała zwierzęta, w dodatku blisko spokrewnione. Rodziły się psy niewidome, niepełnosprawne. Ich leczenie trwa do dziś, może pamiętacie Puszystą z okropnym przykurczem tylnych łap?
Wako jest pieskiem niewidomym. Mimo to udało się znaleźć dla niego wspaniały, kochający dom. Oto co pisze jego opiekunka:
W Wako zakochałam się od pierwszego wejrzenia. W jego błękitnych oczkach jest coś niesamowitego, ten maluch ma w sobie tyle ciepła i miłości. Często podczas spacerów ludzie zaczepiają mnie i mówią: „jaka biedna niewidoma psinka”. Sęk w tym, że on za takiego siebie nie postrzega. Urodził się już z tą wadą, także zupełnie mu ona nie przeszkadza. Cieszy się swoim życiem pomimo wszystko. Jest niezwykłym psiakiem. Po dwóch dniach nauczył się jak przemieszczać się po mieszkaniu, zna jego każdy kąt, automatycznie trafia do miski i wyczuwa, gdzie leżą jego zabawki. Na smyczy chodzi tak, jak każdy inny psiak - ciągnie do przodu i prowadzi. Wyczuwa otoczenie, wie jak w nim operować. Ostatnio pokochał zimę, a w szczególności śnieg. Skacze po nim, wpycha pyszczek i niucha. W domu - jest królem kanapy. Upodobał ją sobie i stała się jego azylem.
Operacja, na którą zbieramy, planowo miała odbyć się przed jego adopcją. To ablacja ciała rzęskowego w obydwóch gałkach ocznych. Niestety kontuzja chirurga doprowadziła do tego, że musiała ona zostać anulowana. Na szczęście opiekunka Wako nie chciała czekać, dała mu dom przed zabiegiem. Jesteśmy jej za to bardzo wdzięczni, dzięki jej decyzji Wako już od wielu tygodni ma dom, swoją kanapę i swojego człowieka.
Teraz czas na wykonanie operacji. Zabieg, musi zostać wykonany z racji na komfort pieska i uniknięcie przyszłych niedogodności, mogących towarzyszyć jego przypadłości. Wako jest jednym z dziesiątek zwierząt, jakim pomogliśmy w zeszłym roku. Z tego samego co on gospodarstwa trafiło do nas kilkanaście zwierząt, ich leczenie pochłonęło tysiące złotych. Prosimy Was o wsparcie.
Ładuję...