Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Walka o Spinkę okazała się długa, ciężka i kosztowna. Bez pomocy ta psina umarłaby w mękach.
Guz okazał się przepukliną, w której tkwiły jelita, pęcherz i część macicy. Po wstępnych badaniach i kontroli kardiologicznej Spinka została zoperowana. Narządy wróciły na swoje miejsce, za jednym zamachem wykastrowano dziewczynkę. Usunięto też drobne guzy z listwy mlecznej i oddano materiał do badania histopatologicznego.
ALE TO NIE WSZYSTKO! Spinka dziwnie chodziła - pisaliśmy Wam o tym. Niepokoiło nas to i niestety słusznie. Po konsultacji neurologicznej SUNIA PRZESZŁA BADANIE MRI I OKAZAŁO SIĘ, ŻE WYMAGA PILNEJ OPERACJI KRĘGOSŁUPA!
Uraz kręgów i przepukliny między nimi sprawiały, że Spinka cierpiała od dawna!
Gdy tylko lekarze dali zielone światło, malutka wyruszyła do dr. Novaka
Kręgosłup został zoperowany, przepukliny usunięte. Spinka pojechała do kliniki rehabilitacyjnej, w której dzień po dniu walczyła o swoją sprwność.
Żyje bez bólu. Jest już w naszym Azylu, gdzie kontynuowana jest rehabilitacja. To cudna, kochana psiczka.
2 ciężkie operacje, pobyt w 3 klinikach, rehabilitacja. By Spina mogła żyć szczęśliwie - bez bólu. Ludzie, których uważała za swoją rodzinę nie pomogli jej, bo była "przybłędą". Dla nas jest ważna - po prostu.
Maleństwo jest już po operacji. Okazało się, że wielkie banie na jej podbrzuszu nie są guzami, tylko potężnymi przepuklinami! To, co uważaliśmy za narośle w rzeczywistości było skórą, wypychaną przez jelita i macicę. Błagamy Was o wsparcie. Mamy do opłacenia faktury, których wartość przekroczyła 13 tysięcy złotych.
Dziękujemy za całe Wasze dotychczasowe wsparcie. Wierzymy, że uda nam się malutkiej pomóc!
Człowiek zmarł. Została ona. Mała sunieczka z wielkim guzem na podbrzuszu. Trudno jej chodzić, bo wielka bania przeszkadza i pewnie boli.
Nie możemy uwierzyć w to, co się dzieje. To kolejna psina z tym problemem, która trafia pod nasze skrzydła. Nie rozumiemy, dlaczego ludzie nie reagują, dlaczego się poddają. A pies cierpi.
To dojrzała panna. Na pysiu pojawiła się pierwsza siwizna. Ale jest w niej niezwykła wola życia i pogoda ducha. Proludzka, miła. Mamy zostawić ją samą? Zbyt długo nikt nie zwracał uwagi na to, co rośnie jej na brzuchu. Nie podobają nam się także jej łapki. Wydaje się, że nie tylko guz jest problemem.
Teraz to się zmieni. Bo nie umiemy zamknąć oczu. Ruszamy z diagnostyką. Ta psina zasługuje na to, by się nad nią pochylić, by w końcu jej pomóc. Pomożecie, prawda? Wiecie, że tak duży guz nie musi być wyrokiem. Uratujmy to życie razem — prosimy Was!
Ładuję...